Graham Masterton to niekwestionowany mistrz grozy, po którego książki sięgają fani horrorów, dreszczowców oraz mrocznych, ciężkich kryminałów. Osobiście przeczytałam kilka jego powieści; jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, jak to w życiu bywa. Każdorazowo jednak onieśmielał mnie ich klimat, a fabuła oraz poczynania bohaterów niemal mroziły krew w żyłach. Kiedy więc usłyszałam, że w lipcu została wydana nowa książka autora, bez wahania po nią sięgnęłam.
"Dni śmiertelnego strachu" to zbiór dziesięciu opowiadań napisanych wespół z Dawn G. Harris (autorką Divinera). Każde z nich jest trudne, często zaskakujące, momentami obrzydliwe i zdecydowanie przeznaczone dla dorosłego czytelnika. Fabularnie różnorodne, napisane lekkim stylem (mimo ciężkiej tematyki) opowiadania mocno zapadają w pamięć, a po niektórych naprawdę ciężko się otrząsnąć.
Czytelnik poznaje między innymi Jimmiego, młodego mężczyznę, którego wieczorną rutyną jest podglądanie sąsiadów z bloku naprzeciwko; maltretowaną przez męża Kasie wdającą się w romans z angielskim malarzem; wielebnego Charlesa, hobbistycznie odwiedzającego sierociniec dla dziewcząt, którym czyta na głos różne powieści; albo Jessicę, która chcąc schować się przed ulewnym deszczem, wchodzi do wyjątkowej galerii i trafia na wystawę Naród homoseksualistów.
Nie zamierzam zbyt wiele o nich opowiadać, ponieważ nie chcę zepsuć swego rodzaju niespodzianki, zwrotu akcji, który sprawi, że wasze serce albo zabije mocniej, albo - wręcz przeciwnie - na chwilę się zatrzyma. Mogę tylko napisać, że jest naprawdę wielobarwnie, z pewnością się nie znudzicie, a kilka zakończeń nie pozwoli wam w spokoju przespać nocy.
Największym atutem "Dni śmiertelnego strachu" są dwa elementy. Pierwszym jest zdecydowanie niewyobrażalny, wyjątkowy klimat, a drugim doskonale wykreowani bohaterowie, po których nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Czytelnik z ogromnym zaangażowaniem śledzi ich losy, jednym kibicuje, drugich nienawidzi. Zachowanie niektórych wywołuje obrzydzenie, innych współczucie, może strach lub szok. Dodatkowo każde opowiadanie jest na swój sposób nieprzewidywalne, dzięki czemu momentami pobudza wyobraźnie aż za bardzo.
Ciekawym wybiegiem w książce było przeniesienie niektórych opowiadań na nasze tereny. Widać, że Graham Masterton ostatnimi czasy często odwiedzał Polskę, ponieważ dwa opowiadania ("Portret Kasi" oraz "Czerwony Rzeźnik z Wrocławia") dzieją się u nas, czego świadomość przeraża dwakroć mocniej.
Podsumowując, "Dni śmiertelnego strachu" to wyjątkowe historie, które z pewnością zapadną w pamięć (jedne mniej niż drugie). Są przerażające, ohydne, brutalne i pikantne, przeznaczone wyłącznie dla starszych czytelników. Autor doskonale dawkuje emocje, by w pewnym momencie rzucić taką rewelację, że portki spadają z wrażenia - kolokwialnie rzecz ujmując. Ja jestem zachwycona, bo dostałam to, czego najbardziej oczekiwałam: niesamowity klimat, intrygujące opowieści pełne zwrotów akcji oraz towarzyszące czytaniu uczucie, jakbym taplała się w wyjątkowo obrzydliwym bagnie. Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie