- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.planowo. * * * TEGO DNIA, KIEDY zaczął się jej rachunek z przeszłością, sprzeczny sam w sobie, bo był pogonią i ucieczką zarazem, wpadła do galerii ,,Kredens" Julka. Złowieszcza jak gradowa chmura, ponura jak witryna satanistów. -- Chcę poznać mojego ojca -- wycedziła. -- Rozmawiałyśmy już o tym, że to niemożliwe -- spokojnie powiedziała Marta. -- Muszę -- błysnął stanowczo aparat do prostowania zębów. Arogancja córki przepłoszyła magię, która zalegała w galerii rzeczy niezupełnie potrzebnych. Marta budowała z trudem przyjazny, pełen poetyckich wzruszeń piwniczny świat galerii, która była odtrutką na skrywane urazy, lęki i osamotnienie. Nawet sieroctwo. Tym bardziej dojmujące, że miała (można by powiedzieć) czworo rodziców. Dwie matki -- siostry podobne do siebie jak bliźniaki jednojajowe, choć nimi nie były. Dobrze zbudowane, dorodne żony oficerów. I dwu ojców -- pułkowników. Jeden Wojska Polskiego, drugi milicji. Taki nadmiar pogłębia osierocenie. -- Z podwójnymi rodzicami jest się podwójnie samotnym -- mawiała garbata Aniela. W każdym razie to i parę innych zdarzeń sprawiło, że już w dzieciństwie zbierała stare przedmioty. Niekoniecznie potrzebne, a nawet bezużyteczne. Widywała je w książkach lub w domach u znajomych, którzy mniej zajadle od jej ciotki matki walczyli z nadmiarem rzeczy. Nauczyła się także z nimi rozmawiać. Uważała, że nowe przedmioty są nieoswojone, a przez to niebezpieczne jak dzikie zwierzęta. Bała się widoku ich nietkniętej, połyskliwej obcości i nienaturalnego zapachu świeżego tworzywa. Kompozycja woni żywicy, kleju i politury przyprawiała ją o mdłości. Wykrochmalona sztywność serwet i firanek rodziła przekorne pragnienie skalania ich plamami. Widok gładkich powierzchni plastiku, szkła, metalu drażnił oczy bezdusznością chłodu. Stanowczością dyscypliny. Czuła się za to pewnie i bezpiecznie wśród przedmiotów, które kilka pokoleń ludzi obłaskawiało, zmuszało do uległości. Zostawiało na nich rysy po paznokciach, woń potu, pieczęcie linii papilarnych, kleksy z sosów i atramentu -- ślady powszedniej egzystencji. Nic jej z ich strony nie zagrażało, bo agresja -- nawet gdyby w nich była -- stępiała przez lata służenia ludziom i obcowania z trywialnością codzienności. Galeria była więc rodzajem ucieczki przed wrogim jej światem. Nigdy jednak nie pomyślała, że ten jej azyl także był częścią pułapki. Jednym z oczek w sieci, z której nie umiała się wyzwolić. Sklep znajdował się w starej secesyjnej kamienicy. Zdobiły ją balkony z balustradami kapryśnie wygiętymi jak spódnice baletnic. Duże, wysokie okna -- zupełnie inne niż w blokach -- jakby z wyższością patrzyły na drzewka posadzone wzdłuż ulicy. W ich cieniu ziały mrokiem sutereny, zgodnie ze swą naturą posępne i niebezpieczne jak kratery wulkanów. Dochodziły z nich zwykle groźne pomruki codziennego życia, a czasem grzmoty pijackich awantur. I tam właśnie dostała pracownię plastyczną. -- Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby dostać taki lokal użytkowy -- powiedział z dwuznacznym uśmiechem urzędnik, gdy wręczał jej przydział. -- Duży i w samym centrum miasta. W tamtych czasach się nie zdarzało, żeby po prostu złożyć podanie i dostać pracownię. Mieszkania z tak zwanego przydziału były częścią przywilejów ludzi zasłużonych dla socjalistycznej ojczyzny i podobnie jak talony na samochody otrzymywali je tylko wybrańcy. Tak czy owak Marta w oczach innych była faworytą ludowej władzy, skoro dostała suterenę na pracownię. I to w czasie studiów, zanim jeszcze mogła z czystym sumieniem nazwać się artystką malarką. W piwnicy stworzyła swój pierwszy dom. Malowała obrazy, spotykała się z przyjaciółmi. Potem, gdy po Okrągłym Stole nadarzyła się okazja, pracownię wykupiła na własność i założyła w niej galerię ,,Kredens". Sklep z takimi osobliwościami, dla których trudno czasem znaleźć nazwę w języku polskim i trudno się domyślić, jakie jest ich przeznaczenie. Jak srebrny stożek, który dusi płomień świecy. Mosiężna patelnia z klapą na gorący piasek. (Rozgrzewano nią w Holandii nogi, gdy trzeba było położyć się do wyziębionego łóżka). Muchołapka wyglądająca jak wywrócony grzybek szklany, zmyślnie wabiąca insekty do wody z cukrem. Srebrna spluwaczka w kształcie małej trumienki. Pas cnoty dla arystokraty z Indonezji -- kapturek najeżony kolcami, przytwierdzony do złotego pasa zamykanego na kluczyk. To był rarytas w jej kolekcji, choć tylko replika (bo oryginał znajduje się w zbiorach Muzeum Mangkunegara na Jawie). Przywiozła ten przedmiot niecodziennego użytku Ewa, gdy była w Indonezji. Ponieważ namiętnie podróżowała, miała za zadanie wyszukiwać niepowszednie przedmioty dla galerii. Z tym że do przedmiotu zwykle dodawała anegdotę. Niezwykły przedmiot mus
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Wydawnictwo - adres: | biuro@zysk.com.pl , http://www.zysk.com.pl , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 04.02.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.