- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.j powiedzieć ,,sucha buła" Do tego niezbędna porcja protein i witamin: pasztet, pomidor, jabłka, czereśnie. I wreszcie wiekopomna chwila: zakup kijów, które staną się naszymi nieodłącznymi kompanami, więc trzeba je wybrać z rozmysłem. Wyposażeni w pielgrzymie atrybuty przekraczamy Bramę Hiszpańską, za którą zaczyna się Camino Francés. Mieliśmy celebrować ten moment, wyobrażając sobie średniowiecznych pątników przechodzących tędy o świcie. Mieliśmy w myślach nasłuchiwać odgłosu ich kroków i postukiwania kosturów. Jednak czas goni, słońce grzeje, więc szybkim krokiem wchodzimy na Camino de Santiago, a właściwie Chemins de Saint-Jacques, jak głosi francuska tabliczka z muszlą i strzałką. Żółte strzałki wskazują pielgrzymom kierunek marszu przez niemal osiemset kilometrów. Są wszędzie: na murach, budynkach, drzewach, płotach, kamieniach, a także na ścieżce pod stopami. Raz wyraźne i zdecydowane, innym razem zatarte, niejednoznaczne, dziwne. Czasem wiodą po twojej myśli, czasem w całkiem zwariowanym kierunku. Wkraczając na szlak, musisz im całkowicie zaufać. Albo zbuntować się i wrócić do sklepu po kompas i dokładne mapy. Po pierwszym podejściu pod górę napotykamy płot na rozstaju dróg. Jest na nim tabliczka ze strzałką, jednak nieco poluzowana. Zamiast w prawo czy w lewo pokazuje w górę, na gałęzie rosnącego nad nią drzewa. Przystajemy. Obok, w cieniu przy drodze siedzi pątniczka w średnim wieku, z niemieckim przewodnikiem na kolanach. -- Wiecie, którędy iść? Znak jest Nadchodzi kolejny Niemiec. Niczym Sherlock Holmes kręci strzałką przy płocie we wszystkie strony, mruczy coś pod nosem, bada okoliczne krzaki. -- W prawo -- mówi nagle. -- A dlaczego? -- To proste. Na mapie z biura jest szlak wiodący drogą. Skręca w lewo przy owcach, a to znaczy, że nie skręca w lewo przy wiosce! Wiele takich śledztw będziemy jeszcze musieli przeprowadzić, zanim dotrzemy do Santiago. Mija południe. Droga prowadzi coraz wyżej i wyżej. Praży słońce, trafiliśmy w sam środek upału. Wspinaczka i skwar -- tak właśnie miało być. W końcu nie bez powodu niektórzy nazywają ten odcinek wrotami szlaku. Kto go przejdzie, ma za sobą chrzest bojowy. Na dzień dobry dostaje w skórę: dwadzieścia sześć kilometrów i wejście z dwustu na tysiąc czterysta metrów nad poziomem morza. My nie jesteśmy wyjątkiem. Choć mamy dopiero po dwadzieścia siedem lat i dużo zapału, pot spływa nam po plecach. Już po pierwszym podejściu czuje się, że nogi, których największym wyczynem na co dzień jest pięciominutowy spacer z przystanku do biura, szybko się orientują, co jest grane. Trudno je przekonać do kolejnego kroku pod górę. Kiedy idzie się w cieniu drzew, można jeszcze wytrzymać, ale na ogół szlak wiedzie przez otwarty teren, gdzie słońce szybko odbiera ochotę na kontemplowanie pięknych widoków. Plecaki ciążą coraz bardziej, nie ma jednak wyjścia -- trzeba będzie je nosić przez kilka tygodni. Zapomnijcie o znanym z pielgrzymek do Częstochowy podwożeniu bagażu. No, chyba że zapłacicie specjalnej firmie przewozowej, a wówczas ta rano odbierze plecak ze schroniska i dostarczy w umówione miejsce. To błogosławieństwo dla pątników z chorym kręgosłupem, ale hańba dla tych, którzy korzystają z takiej podwózki z czystego lenistwa. Pakowanie plecaka na jakubową pielgrzymkę to walka z samym sobą. Musisz wybrać tylko absolutnie niezbędne rzeczy, a połowę z nich zostawić. Współczesny pielgrzym zwykle zabiera lekki śpiwór, cienki, ale bardzo chłonny turystyczny ręcznik, plastikowy łyżko-nożo-widelec i minilatarkę. Każdy oszczędzony gram jest na wagę złota, dlatego warto się zastanowić, czy grzebień, lusterko i pianka do golenia są na pewno niezbędne. Oprócz zwykłego bagażu niesie się też coś na ząb i zapas wody -- ani się obejrzysz, a już masz w plecaku dziesięć kilo. Krąży co prawda pogłoska, że waga bagażu nie powinna przekraczać dziesięciu procent wagi ciała, ale tylko największym mistrzom udaje się wyruszyć z tak małym plecakiem. A teraz w drogę -- wejście jak z Zakopanego na Giewont! Niemożliwe? Tu droga nie wznosi się co prawda aż tak stromo, ale różnica wysokości jest jak najbardziej porównywalna. Jednak nie ma czym się chwalić: powłóczymy nogami, koszulki mamy mokre od potu, sapiemy jak parowozy i daleko nam do dzielnych zdobywców szczytów. Wyprzedzamy co prawda różnych pielgrzymów, ale i wielu z nich wyprzedza nas. Także ci dużo, dużo Na Drodze -- zwłaszcza latem -- panuje zresztą całkiem spory ruch. Nie znaczy to oczywiście, że idzie się w tłumie, ale zazwyczaj ma się kogoś w zasięgu wzroku albo -- powiedzmy -- tuż poza zasięgiem. Już na samym początku można wypatrzyć swoich stałych towarzyszy Na przykład ta trójka: chłopak i dwie dziewczyny, na oko po dwadzieścia kilka lat. Zau
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | e-przewodniki |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia, przewodniki |
Wydawnictwo: | Carta Blanca |
Rok publikacji: | 2010 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.