- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.y, walczył w pułku ,,Baszta" na Mokotowie, ona była łączniczką w Zgrupowaniu ,,Zaremba-Piorun" -- w Śródmieściu. Czteroletni Tomek z babcią i gosposią zostali w willi na Rakowcu (wyprowadzeni w połowie sierpnia przez żołdaków, jak mówiła matka, z Brygady Kamińskiego). Patrząc na ciągnące się wzdłuż torów fioletowe i różowe, jak posadzone na grzędach, łubiny, Joanna przypominała sobie ostatnie lata -- życie w przedwojennej Warszawie, w domu przy Płatowcowej (ocalał, nie był nawet spalony). Studia, które oboje zaczęli na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, powrót ojca z oflagu w czterdziestym piątym i dzień, kiedy aresztowano Janka. Ubowcy przyjechali o piątej rano brązowym citroenem -- ,,cytryną", jak mówiono. Pamiętała głośne ujadanie psów przed domem sąsiadów, stukanie -- raczej łomot do drzwi -- i bladą twarz starej Antosi, kucharki, która wpuściła mężczyzn. Weszło pięciu. Pamiętała rewizję -- wyrzucone z szuflad papiery Janka, zeszyty i książki. Deptane na podłodze przez ubowców. I ten moment, kiedy wyprowadzili męża, dwóch w cywilu i trzech milicjantów. Janek, szczupły jak szparag, między nimi. Wychodząc, pogładził ją po policzku. Zapamiętała muśnięcie dłoni. Dom był obstawiony -- na miejsce tamtych pięciu weszło zaraz czterech. Powiedzieli, że zaczekają na kolegów Janka ,,z tej waszej organizacji". -- My wszystko wiemy -- mówił najstarszy, do którego pozostali zwracali się ,,towarzyszu kapitanie". Rozsiadł się w fotelu w stołowym pokoju -- łysy, z ciemnym zarostem na policzkach. Skórzany płaszcz powiesił na oparciu krzesła. Zmiętą chustką wytarł pot z czoła. Popatrzył na zgnębioną Joannę: -- Możecie chodzić po mieszkaniu, ale wyjść dalej nie można. Póki tu będziemy. Joanna spytała, czy to znaczy, że zakładają kocioł i będą przez kilka dni? Ubowiec wzruszył ramionami: -- A nazywajcie sobie jak chcecie. Kocioł, nie kocioł. Może sagan? -- zaśmiał się. Pozostali trzej przeglądali papiery i książki. To, co zostało w szafach i na półkach. Po godzinie zaczęli się nudzić -- palili papierosy. Gryzący dym wypełnił mieszkanie Bronowiczów. Antosia w kuchni zaczęła lamentować: -- Boże święty, Matko Przenajświętsza, Jezu Chryste, wspomóż nas, pociesz! -- Tej starej powiedzcie, żeby się uspokoiła! -- zdenerwował się ,,towarzysz kapitan". -- Będzie mogła w kościele jęczeć, jak pójdziemy. Wieczorem przyszli inni. I tak zmieniali się do niedzieli -- od wtorku, kiedy zabrali Janka. Spali na fotelach i rzuconych na podłogę kocach. Jedli w samochodach. Czasem kazali sobie podawać herbatę. Zatrzymali dwie osoby. Ciotkę Izabeli Bronowiczowej, młodszą siostrę jej matki -- Jadwigę z Biskupskich. Bronowiczowie mówili o niej ,,ciocia Jadzia". Przychodziła w soboty na obiady. I praczkę, panią Zosię z ulicy Balonowej. Przyniosła paczki z wypraną pościelą. Te paczki zaraz przetrząsnęli, rozrzucając prześcieradła i poszwy. Kiedy pani Zosia chciała wyjść -- upierała się i krzyczała, że małe dzieci zostały w mieszkaniu -- jeden z ubowców huknął: -- Bo was powieziemy na Rakowiecką! Już tam towarzysze zajmują się takimi jak wy. Cisza! I tak kilka dni zeszło Izabeli i Joannie na strachu, zdenerwowaniu i niepewności. Starały się zachowywać normalnie. Rozmawiały o jedzeniu i pogodzie. Joanna uczyła się ze skryptów, szkicowała w bloku projekt mieszkalnego budynku. Wieczorami grała z Tomkiem w makao. Mały wynudził się najbardziej. Kilka razy rozśmieszył ubowców niespodziewanym pytaniem: ,,czy kogoś już zabili?" lub ,,czy mogą zaaresztować pana Bieruta?". Izabela rozmawiała z ciocią Jadzią -- wspominały Kowieńszczyznę, krewnych, czasy sprzed pierwszej wojny. Bronowiczowa czytała Rodzinę Whiteoaków. Kocioł skończył się w niedzielę wieczorem. Ten najstarszy, kapitan, powiedział, wychodząc: -- Nie żegnamy się. Jeszcze do was wrócimy nieraz. Wyszli o siódmej, a o dziewiątej przyszedł kolega Janka z ,,Baszty" -- Staszek ,,Judym" (w trzydziestym dziewiątym zaczął studia na Akademii Medycznej). Joanna krzyknęła, kiedy otworzyła drzwi: -- Boże, Stachu, oni dopiero co wyszli! -- Nie wiedziała, czy zapraszać gościa, czy mówić, żeby uciekał. Kilka minut rozmawiali w przedpokoju. ,,Judym" opowiadał, że był kocioł w mieszkaniu na Puławskiej. Ktoś ze znajomych sypał -- były inne aresztowania. -- Wiedzą o naszych spotkaniach. Podejrzewają spisek, wrogą działalność. Podobno chcemy obalać ustrój! Wymknął się kuchennymi schodami. Pobiegł ogrodem w kierunku Racławickiej. Janka zabrali w kwietniu. W maju Joanna postanowiła, że zawiezie syna na Mazury, jak mówiono o części Prus Wschodnich, które Sowieci podarowali Polsce. Pod opiekę dziadka. -- Trzeba to wszystko przeczekać -- mówiła do matki . -- Zobaczymy, co się stanie. Jeśli Janka wypuszc
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Literackie |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 20.04.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.