- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Chłopiec otworzył oczy, ziewnął i ze zmarszczonym czołem spojrzał przez okno. - O, jesteśmy u dziadka! A mówiłeś, że dziadek nie żyje! - Bo tak jest, ale musieliśmy tu przyjechać, żeby postanowić, co zrobimy z domem. - Chyba tu nie zamieszkamy? - Nie - odpowiedziała Vicky, zanim Rob zdążył się odezwać. - Z całą pewnością tu nie zamieszkamy. - No cóż, jeszcze zobaczymy - rzucił Rob. - Co to ma znaczyć: jeszcze zobaczymy? Jeśli myślisz, że zamierzam mieszkać na końcu świata, otoczona stadami beczących owiec, to się grubo mylisz. Wysiedli z samochodu. We mgle Allhallows Hall wyglądał jeszcze bardziej złowieszczo niż zwykle. Z podjazdu na brukowany dziedziniec prowadziła kamienna sklepiona brama. Na środku dziedzińca stała fontanna z pozbawionym głowy cherubinem, pokrytym grubą warstwą czarnego mchu, a wzdłuż muru ciągnął się rząd wielkich ołowianych donic, gęsto zarośniętych suchą trawą i zwiędłymi chwastami. - Myślałam, że miał ogrodników - odezwała się Vicky. - Kiedy był naczelnikiem, mógł zatrudniać więźniów do pracy wokół domu i nie musiał im płacić. Kiedy przeszedł na emeryturę, zostawił wszystko, żeby leżało odłogiem. Główny budynek został wzniesiony w 1567 roku z miejscowego granitu, miał dach z łupku, a wszystko pokrywał gąszcz rdzawoczerwonego bluszczu. W siedemnastym i dziewiętnastym wieku dobudowano dwie granitowe stodoły, co nadało dziedzińcowi jeszcze bardziej zamknięty wygląd. Rob podniósł wzrok na okno swojej dawnej sypialni. Sprawiało wrażenie mniejszego, ciemniejszego i bardziej tajemniczego, niż pamiętał. Miewał kiedyś koszmary, że pod jego łóżkiem śpi inny chłopiec, i teraz zastanawiał się, czy ten chłopiec nadal tam jest. - Chce mi się pić - powiedział Timmy. - Timmy, na miłość boską, ciągle coś ci jest! Jak nie chce ci się pić, to jeść. Jak nie jesteś głodny, to zmęczony. Jak nie jesteś zmęczony, to ci się nudzi. - Och, zostaw biedaka w spokoju - wtrąciła się Vicky. - Dobrze, skarbie, zaraz ci coś znajdziemy. Dziadek na pewno miał w domu coś, co się nadaje do picia. - Poza szkocką? - mruknął Rob. - Szczerze wątpię. Kiedy podeszli do ganku, dębowe drzwi się otworzyły i stanął w nich Martin, a tuż za nim jego żona Katharine. - Aha! Więc jednak przypomniałeś sobie, gdzie stoi stare domiszcze! - zadudnił Martin. Był kilka centymetrów wyższy od Roba i potężniejszy, miał kręcone włosy, przedwcześnie posiwiałe jak na czterdziestoczteroletniego mężczyznę, policzki czerstwe i rumiane jak ojciec i takie same jasne, cytrynowe oczy. Na przyjazd tutaj włożył bordowy sweter w warkocze; wyglądał w nim jak mieszczuch, który uważa, że tak się ubierają ludzie na wsi. Katharine była drobną, chudą farbowaną blondynką z włosami obciętymi na boba, z przodu dłuższymi, z tyłu krótszymi. Można by ją uznać za ładną, gdyby nie wiecznie skwaszony wyraz twarzy i surowo ściągnięte usta. Miała na sobie beżowy zapinany sweter Burberry, który, jak się domyślała Vicky, musiał kosztować co najmniej siedemset funtów. - Nie, zupełnie zapomniałem - odparł Rob. - Po to mamy nawigację, prawda? Żeby człowiek nie musiał pamiętać, gdzie spędził nieszczęśliwe dzieciństwo. Doskonale zdawał sobie sprawę, że uwaga Martina była uszczypliwym komentarzem do tego, że nie odwiedził ojca w Sampford Spiney ani razu od pogrzebu matki. Martin wyszedł i niezręcznie uściskał brata. Bił od niego cierpki zapach dymu z kominka i drogiej wody po goleniu. - Jak tam nasz rodzinny artycha? Zarobiłeś już jakieś pieniądze? - Kilka groszy tu i tam. Robię animacje dla Aardmana i tańczące leprechauny dla Tourism Ireland. A jak tam życie w wielkim mieście? - Rzekłbym, że nieprzyzwoicie dochodowe, ale to byłoby łagodnie powiedziane. Katharine i Vicky wymieniły tylko powściągliwe, grzeczne uśmiechy. - Wejdziemy do środka? - spytała Vicky. - Okropnie tu zimno, a Timmyemu chce się pić. - Ależ naturalnie, wchodźcie. Właśnie napaliłem w salonie. Prawniczka taty, jak jej powinna być za jakieś pół godziny. A Gracey powiedziała, że przyjedzie koło jedenastej. Złapie taksówkę z Tiverton. Weszli do holu. Dębowa boazeria na ścianach była prawie czekoladowego koloru, na granitowej podłodze leżał wytarty czerwony chodnik; to na niego patrzył Herbert Russell, kiedy jego serce przestawało bić. Martin podszedł do schodów. - Zdaje się, że znaleźli go w tym miejscu. Miał wgniecenie w czaszce, ale nie wiedzą jeszcze, jak to się stało. Może napadł go złodziej, a może walnął głową o poręcz, kiedy spadał ze schodów. - Martin - upomniała go Vicky. - Nie przy Timmym. - O, Timmy na pewno słyszał już gorsze rzeczy, prawda, stary? Grasz w Fortnite? - Martin, on ma dopiero pięć lat. Na razie poprzestaje na Super Mario. Martin zaprowadził ich do sa
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Wydawnictwo Albatros |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, horror |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Lektor: | Jan Marczewski |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.