- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i wczorajszych kanapek. Ekran telewizora, na którym kiedyś wyświetlano komedie i reklamy, został zaklejony kartką z napisem: ,,Kosz na śmieci znajduje się przy toalecie". Dojeżdżamy do Neapolu. Dzień rozpoczął się na dobre, widzę, jak bardzo zmienił się krajobraz za szybą. Przez noc posunęliśmy się o tysiąc kilometrów na południe. Zniknęły znajome mi gatunki drzew. Pojawiły się zupełnie inne: strzeliste, wbijające się w niebo najwyżej rosnącą gałęzią oraz szerokie niby-sosny, ścięte płasko na górze, jakby przygnieciono je nadmiarem słońca. Przed chwilą mignęły pierwsze palmy, zwiastuny końca kontynentu i wiecznego lata. Co jakiś czas wyłania się martwy akwedukt, kawałek mniej wartościowej archeologii, rozrzutnie rozproszonej po całej Italii. Pośród białych, gęsto posadzonych domów błysnęło błękitem morza, które jest bardzo blisko. Za godzinę powinniśmy być w porcie. Stamtąd odpływa moje Metro del Mare do Sorrento. Przecież to nic wielkiego, jadę tam jako pomoc domowa, służąca, kucharka, pielęgniarka, sprzątaczka. Będe wdychać zapach staroci, ścierać kurz z porcelanowych figurek, na które nikt nie patrzy. Kim jest Carla Russo? Emerytowaną urzędniczką? Nauczycielką? Elegancki styl jej krótkich listów wprawiał mnie w zakłopotanie. Z trudem usiłowałam sobie przypomnieć składnię tego pięknego języka, który poznawałam wiele lat temu. Moje zdania były krótkie, chropowate, niezgrabne. Brak elokwencji nadawał im ton bezwzględnego posłuszeństwa. Jakbym podpisywała cyrograf. Nie stawiałam żadnych warunków. Kupuję na kredyt trzy cudowne lata na Południu. Podpisałam umowę na jakieś tysiąc dni, mam prawo do czterech tygodni urlopu. Sorrento to jest moja ostatnia próba. Ostatni dzwonek na ostatnią lekcję. Pozbierałam się dość szybko. Jerzy nie dotrzymał mi kroku. Rozeszliśmy się w milczeniu, w ciszy odpłynęliśmy w przeciwne strony. Oddaliliśmy się od siebie, jeszcze Zanim to wszystko się stało. Nic nas już nie łączy. I jeszcze na dodatek śmierć Amelii w lutym, kochane zwierzę, z najwierniejszym psim spojrzeniem. Ona też od nas odeszła. Za niecałą godzinę będziemy w porcie, muszę się przygotować na tę nową przygodę, bo nigdy w życiu nie płynęłam statkiem. Tak się jakoś złożyło - woda nie była moim żywiołem. Wychowałam się w Kijach, niewielkiej wiosce pod Pińczowem. W czasach mojego dzieciństwa woda nie płynęła tam nawet w kranach - ojciec zaniechał budowy kanalizacji w latach sześćdziesiątych, kiedy po pożarze musiał wydać oszczędności na odbudowę domu. Potem już mu się nie udało zebrać wystarczającej sumy. Gmina chciała nam pomóc, ale rodzice byli zbyt dumni. ,,Sami sobie poradzimy" - powtarzała matka, rozdzielając łyżką do misek rozgotowane ziemniaki. Moich rodziców już nie ma. Umarli razem z końcem PRL-u, nie doczekali asfaltowej drogi w Kijach ani krzykliwych reklam piwa nad sklepem spożywczym. Na polu konwaliowym w borku, do którego chadzaliśmy na spacer po niedzielnej mszy, powyrastały eleganckie wille, w niczym nieprzypominające naszej rodzinnej chałupy: niskiej, krępej, surowo wybielonej wapnem. Przez maleńkie okna wpadały do izby tylko najsilniejsze promienie słońca, przyjemnie drażniące Paska, szarego kocura sąsiadów, przesiadującego wiecznie u nas. Rodzice spali za zasłoną w kuchni, ja z rodzeństwem zajmowałam drugi pokój, który nazywaliśmy salonem. Nie byłam w Kijach od wielu lat. Nie mam do czego wracać. Młodsi bracia sprzedali nasz dom przybyszom z miasta, którzy zachwycili się starą kuchnią węglową. Próbuję ocalić resztki dawno sfotografowanych wspomnień, ale z trudem przypominam sobie, ile szufladek liczył kuchenny kredens, w której przegródce trzymaliśmy zbrylony cukier, a w której zebrany na naszym polu mak. Byłam grzeczną, niesprawiającą kłopotów córką. Niańczyłam młodszego brata, potem siostrę. Później ta siostra przejęła wychowanie najmłodszej dwójki. W tamtych czasach dzieci rodziły się szybko. Chodziłam w pole, karmiłam nasze zwierzęta, w czerwcu od piątej rano kucałam przy krzaczkach truskawek. Zawoziłam je z ojcem do skupu w Pińczowie. O wpół do ósmej. Stamtąd prosto do szkoły. To było moje miejsce, z niepowtarzalnym zapachem pasty do podłogi i nienagannym porządkiem dnia. Z wąziutkim korytarzem, na którego końcu znajdowała się biblioteka. Zawsze w czerwcu wypożyczałam najwięcej książek. Zaczerwienionymi od truskawek palcami kartkowałam szybko kolejne tomy Sienkiewicza, musiałam zdążyć przed zakończeniem roku szkolnego. Tak naprawdę mam na imię Malina. To imię dla rumianej, zdrowej dziewczyny, która karmi krowy, z uśmiechem wyciska z ich ciepłych wymion tłuste mleko. Dziewczyny nienoszącej zegarka. Dziewczyny o pełnych ustach, która na wiosnę rodzi dziecko, w lipcu zabiera je na żniwa, nie skarż
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet |
Wydawnictwo: | Wisła Story |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.