- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., to pożyczka jedynie. Zwrócisz mi ją, gdy będziesz mógł. I wciskając mi w dłoń pieniądze, omal że nie wyrzucił mnie za drzwi. A potem znalazł się dla mnie pł Był to dzień św. Józefa. Marzec, pocieplało. Ks. Nogaj wezwał mnie do kancelarii szkolnej: -- Stachu, czy potrafisz pomóc twemu koledze M. we francuskim i matematyce? -- Tak jest, księże profesorze, podołam! -- Idź zaraz po szkole do niego. Poszedłem. Po drodze wstąpiłem do kościoła oo. Jezuitów. Klęknąłem przed ołtarzem, na którym św. Józef trzymał Dzieciątko. Popatrzyłem i bez słów pomyślałem jedno: ,,Pomóż!". Do domu wpadłem jak burza. -- Mamciu, będzie nam lepiej! Przyniosę pieniądze, będę dawał lekcje! Tak więc w trzynastym roku życia rozpocząłem pracę korepetytora i oddawałem matce zarobione pieniądze. Nie byłem łatwym korepetytorem. Jakkolwiek umawiałem się na godzinę, nie wypuściłem delikwenta z mych rąk tak długo, aż nie umiał lekcji. Byłem twardy, nieustępliwy, nieraz bardzo niecierpliwy. I tak rosła moja sława jako korepetytora. Gdy matka czy ojciec, stroskani złymi postępami syna, pytali profesora o radę, często słyszeli odpowiedź: ,,To leń i nieuk, koniecznie potrzebuje pomocy i twardej ręki. Jest korepetytor, nazywa się Sosabowski -- jeżeli on nie pomoże, to chyba nikt". Były okresy, że miałem po pięć korepetycji dziennie. Nauka w szkole odbywała się od godziny 8 rano do 1 po południu. Wpadałem do domu, by się nieco pożywić, i już od godziny 2 biegałem z lekcji na lekcję. Około 9 wieczorem wracałem do domu. W piecyku czekała kolacja. Połykałem ją i rzucałem się na łóżko, by zapaść w kamienny sen. -- Stasieńku, już siódma, wstawaj, czas do szkoły! -- budziła mnie matka. Tak biegł tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem -- przez całe gimnazjum i okres studiów w Krakowie. Nasze skromne bytowanie na granicy głodu polepszyło się nieco od chwili, gdy zarabiałem lekcjami. Gdy dziś, po tylu latach, wspominam stosunki, jakie panowały w byłym zaborze austriackim, muszę przyznać, że wolność osobista, swoboda manifestowania polskości była całkowita. Oczywiście, była również znana tzw. nędza galicyjska. Kraj był eksploatowany przez przemysł austriacki i czeski. Handel przeważnie w rękach żydowskich. Majątki ziemskie zadłużone i w większości w pachcie u Żydów. Większość inteligencji stanowili pracownicy państwowi i samorządowi. Galicja rządzona była w ramach pewnej autonomii. Administracja składała się prawie wyłącznie z Polaków, w części z Ukraińców. Oficjalnym językiem był oczywiście niemiecki, ale w szkolnictwie np. obowiązywał język polski. W moim gimnazjum dyrektorem był Polak, pan Nowosielski. Z wyjątkiem dwóch profesorów Ukraińców, cały personel nauczycielski stanowili Polacy. Minąłbym się z prawdą, gdybym twierdził, że w szkole istniały tendencje do wynaradawiania uczniów. Raczej wprost przeciwnie. Poza oficjalnym pomijaniem w nauce historii dziejów Polski porozbiorowej tolerowano i przymykano oczy na nie zawsze lojalne wyskoki młodzieży. Na przykład w 1908 r. podczas uroczystości szkolnej, z okazji 50-lecia panowania cesarza Franciszka Józefa, rzucone przez uczniów podczas akademii bomby cuchnące nie spowodowały żadnych konsekwencji karnych. Nie było też tajemnicą dla władz szkolnych, że młodzież skupia się w tajnych kółkach samokształceniowych. I tu też nie było reakcji. Jako ilustracja tego stanu rzeczy niech posłuży charakterystyczny moment z mojego egzaminu dojrzałości. Z historii Polski zadano mi temat: ,,Rządy pruskie na ziemiach polskich za czasów Bismarcka". Czyż znałem ten temat, którego przecież nie uczono w szkole? Jakże dobrze go znałem, i umysłem, i sercem. Mówiłem o Bismarcku, o Komisji Wywłaszczeniowej, o HKT, o twardym, nieustępliwym ludzie polskim na terenie zaboru pruskiego. Zapomniałem, gdzie jestem, przed kim się znajduję; że głową tego audytorium jest -- mimo że Polak -- urzędnik jednego z państw zaborczych. I z ust, i z serca płynęły słowa niepowstrzymanym potokiem, nasycone uczuciem tego, co jest nam Najdroższe. Aż w pewnej chwili usłyszałem głos inspektora: ,,Panie profesorze -- rzekł on, zwracając się do historyka -- gratuluję panu takiego ucznia" -- a do mnie: ,,Dziękuję, abituriencie". Wyszedłem na korytarz. Po chwili zjawił się ks. Nogaj: -- Stachu, zdałeś maturę z odznaczeniem. Tajne organizacje szkolne Towarzystwo Gimnastyczne ,,Sokół" skupiało polskie warstwy średnie -- inteligencję i mieszczaństwo. W reprezentacyjnym gmachu ,,Sokoła" mieściły się również: Towarzystwo Młodzieży Polskiej i Towarzystwo Szkoły Ludowej. Ideologia ,,Młodzieży Polskiej" była narodowo-demokratyczna. Grupowała się w tej organizacji przede wszystkim młodzież akademicka i część młodej inteligencji. Rekrutowano również do taj
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia |
Wydawnictwo: | Literackie |
Wydawnictwo - adres: | slwitryna@vp.pl , http://www.slwitryna.pl , 37-450 , ul. Siedlanowskiego 3 , Stalowa Wola , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 432 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.