- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.słów. - No, wiara, przełożony wzywa do apelu! - Pan Remigiusz, nagle kordialny i zmobilizowany, podreptał do gabinetu w ślad za Sobotką. Twórca najpopularniejszego w powiecie tygodnika, główny rozgrywający na rynku lokalnych mediów, animator kultury i poeta w jednej skromnej gabarytowo, ale wielkiej duchem osobie, zapalił papierosa. Cienka smużka dymu wiła się w świetle biurkowej lampy i bez pośpiechu ulatywała w fioletowy zmierzch. Sobotka, zapadłszy się w skórzany fotel, jeszcze wydatniej uwypuklający jego niski wzrost, przez kilka chwil delektował się smakiem nikotyny, z przymkniętymi oczami, nie zważając na oczekujących w napięciu podwładnych. Okno za zagłówkiem fotela wychodziło wprost na urząd miasta. Wacławowi Sobotce niezmiernie schlebiało poczynione niegdyś przez Bartka spostrzeżenie, że w tym wpatrywaniu się w siebie dwóch najważniejszych władz współczesnej demokracji tkwi coś nieodparcie literackiego, co aż prosi się o wykorzystanie w powieści. Sobotka odparł wtedy, że nie omieszka umieścić tego motywu w autobiografii, którą zamierza napisać, gdy w końcu przejdzie w stan spoczynku. Od wiejskiego nauczyciela, po przywiezionego do Cisowa w partyjnej teczce dyrektora zespołu szkół mechanicznych, i last but not least - cudowne dziecko młodego kapitalizmu, potrafiące złapać w żagle przychylny wiatr niedostrzeżonej przez nikogo przed nim koniunktury na profesjonalną gazetę, bliską ludziom i ich sprawom. Cała jego mikra sylwetka aż promieniowała dumą. Klucz do sukcesu był banalnie prosty: dać ludziom dokładnie to, czego chcą. A chcieli informacji z własnego podwórka, okraszonych dużą liczbą kolorowych zdjęć, najlepiej takich, na których rozpoznawali siebie. Nie od rzeczy była też kontrowersyjność - starsi pracownicy poczty głównej do dziś pamiętali, jak wystrzałowy redaktor, wtedy jeszcze na dziennikarskim dorobku, tropił przekręty w paczkowni; a obecny burmistrz, wybrany zimą po zwieńczonych skandalem kilkunastoletnich rządach Jerzego Boruckiego, już zdążył się przekonać, iż kierowanie przeciw Sobotce pozwu o zniesławienie w trakcie kampanii nie było, eufemistycznie ujmując, mądrym posunięciem. Naczelnemu Echa nie zaszkodziła nawet polityczna wolta w prawo i przedziwny alians z namaszczanym przez Boruckiego kontrkandydatem do ratusza. Pojawiające się z rzadka nieśmiałe pytanie o to, ile kosztuje zmiana poglądów, kwitował bez sentymentów: ,,Z nieudacznikami, szujami i malkontentami nie dyskutuję!". - Spałem dziś wszystkiego może ze dwie godziny - poskarżył się, rozluźniając krawat. - Do szóstej rano składaliśmy numerek. - To heroiczne wyznanie skierował do Bartka i pana Remigiusza, bo Waldek, podpierający teraz nonszalancko futrynę, stale towarzyszył naczelnemu w powtarzających się co tydzień bólach porodowych. - Gdybym tego nie kochał, rzuciłbym w cholerę i pismo, i to nieszczęsne, skołtunione miasto. Wysłuchał skargi pana Remigiusza - za pomyłkę zwyczajowo oberwał Waldek, który zwyczajowo zgiął kark, przysięgając w duchu ulokowaną w bliżej nieokreślonej przyszłości zemstę - a potem zwrócił się do Bartka: - Niech mi pan powie, mój komentatorze kultury, co tam z wieżą ciśnień? Bartek wydął usta i zmarszczył czoło. - Kiedy ostatni raz rozmawiałem o niej z Cieleszem, podtrzymywał projekt urządzenia tam obserwatorium. Wieża ciśnień - straszący za połączonym kompleksem dworców PKP i PKS obły relikt komuny - po blisko dwóch dekadach bezproduktywnego popadania w ruinę otrzymała szansę na wielki powrót. Autorem i gorącym propagatorem pomysłu, żeby krwawiącego wilgocią industrialnego trupa reanimować jako przestrzeń kultury, był Edmund Cielesz, prężny i, jak kiedyś określił go z rzadkim podziwem Sobotka, ekspansywny dyrektor cisowskiego MOK. Cielesz początkowo chciał uruchomić tam galerię sztuki z klimatyczną kawiarnią, w której mogłaby się spotykać miejscowa inteligencja - zeszłej jesieni odbyła się nawet nocna wystawa w blasku świec i kłębach pary z ust, którą Bartek bardzo przychylnie zrecenzował - ale inspektorat nadzoru budowlanego uznał obiekt za zbyt niebezpieczny, a poproszony o opinię architekt za zbyt ciasny na pomieszczenie stałej ekspozycji, o kawiarni nie mówiąc, więc projektu galerii nie dało się przeforsować. Wszelako następna wizja Cielesza, by stworzyć w wieży obserwatorium astronomiczne, już rezonowała wśród przynajmniej niektórych decydentów ostrożnym entuzjazmem. Ten jednak natychmiast wiądł, gdy zaczynano debatować o pieniądzach. Swego czasu, na fali szczytowej antypatii do Boruckiego, Wacław Sobotka wylał morze farby drukarskiej, grzmiąc o inwestycyjnej ślepocie burmistrza i haniebnym marnotrawieniu niszczejących dóbr; od wieży, zwanej przez mieszkańców pieszczotliwie Grubą Jolką, po willę doktora Horoszewicza, nadającą si
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | RW2010 |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 227 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.