- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.przestrzeni i nasza jazda, ruch samochodu stawały się coraz mniej oczywiste. * Lecz teraz jest połowa lata, zaraz będzie Dynów, a ja przypominam sobie tę drogę sprzed roku, gdy jechaliśmy tędy z W. Kopy siana pięły się gęsiego na pagórki, znikały za grzbietami i pojawiały się dalej na następnych wzniesieniach, i w końcu zagarniał je ciemnozielony zmrok. Bo to był wieczór, i to wieczór sobotni. Skrajem szosy szły rozkołysane chłopaki, noc wychodziła im naprzeciw i była tak ogromna, że każdy z nich spodziewał się zaznać spełnienia wszystkich marzeń. Pod drzewami, pod sklepikami, w sadach stały stoły i krzesła z plastiku. Przypominały stada małych szkieletów. Ludzie pili leżajskie albo lepkie, pełne upału owocowe. Kobiety siedziały z rękami splecionymi na brzuchach, mężczyźni gestykulowali, dzieci jadły czipsy i tworzyły własne kręgi -- wierne miniatury odpoczynku dorosłych. Biało-czerwone parasole Prince, biało-niebieskie Rothmans, purpura na zachodzie, na wschodzie ciemny błękit. Ze wzgórz biegły ku szosie polne drogi. Ludzie schodzili nimi, żeby się zabawić. Czyste koszule jaśniały jak żagle albo duchy. Jechaliśmy wolno. Okolica musiała być podobna do ruchliwej mapy i wyglądało na to, że nikt nie pozostał w domach, chociaż okna rozjaśniało szare światło telewizorów. Być może stały samotne w pustych izbach i czekały jak wierne psy. Leżajskie i gęste od upału wino. Chłopcy znikali w ciemności, dziewczyny stały jeszcze chwilę w jasnym kręgu, a potem przepadały także. Za szybami sklepów sprzedawczynie ubrane były po cywilnemu. Fartuchy poszły już do prania. To był duszny karnawał zmierzchu, gdy szara godzina sunie od zarośli i sadów. To tam zwołuje się noc, potem wychodzi na świat, a oni wchodzą w nią, znikają, idą wskroś mroku pojedynczo, świecą ognikami papierosów i spotykają się gdzieś w środku, z daleka od wzroku. Szyby w aucie mieliśmy opuszczone. Czułem ten zapach jak pies, który potrafi myśleć. Na placach przed kościołami stało nieruchome powietrze. Zupełnie tak, jakby cała pustka świata zebrała się właśnie tam. Mały kundelek biegł na skos wydeptanej, suchej ziemi, wieża kościoła powoli sięgała nieba, które opuszczało się niżej i niżej, a pies, jego żywa obecność wyglądały na wybryk, na okruch szaleństwa przyniesiony z jakiegoś innego czasu. Wszędzie wokół w otchłaniach rozgrzanej za dnia przestrzeni ludzie wiercili sobie przejścia jak robaki w serze, a na świątynnych majdanach cisza i chłód formowały się w coś, co przypominało wielkie, nieregularne akwaria. W. prowadził ostrożnie, bo sobotnie wieczory są pełne zjaw. Ludzie rozdzielają się na siebie i swoje tęsknoty, wysyłają własne półwidzialne wizerunki, by próbowały wszystkich zakazanych rzeczy. Chłopcy przypominają własne sny, gdy idą rozbujani skrajem szosy i wypatrują dziewczyn, które mierzyły dziś sukienki, ale w lustrach materiał ich strojów stawał się niewidzialny i przyglądały się swoim nagim ciałom. Pięćdziesiąt na godzinę płynęliśmy przez powietrze gęste jak woda, pełne zwielokrotnionych odbić, zmąceń i fal. Gdzieś pod Dubieckiem niebo w końcu złączyło się z ziemią i na dobre zapadła noc. * Te wszystkie podróże przypominają przeźroczyste klisze. Nakładają się na siebie jak stereoskopowe fotografie, lecz obraz przez to nie staje się ani głębszy, ani ostrzejszy. Nie można opisać światła, co najwyżej można je sobie wciąż od nowa wyobrażać. Mężczyzna w burej koszuli i drelichowych spodniach wychodzi z domu i zmierza w stronę stajni. Siedem sekund. To wszystko. Już jesteśmy dalej. Niewykluczone, że tej nocy spłodził dziecko, możliwe, że zdąży jeszcze wyprowadzić konia na pastwisko i paląc pierwszego dzisiaj papierosa, umrze. Niezliczona ilość minionych bytów złożyła się na jego istnienie i każdy z nich miał wielkość całego świata. Rzeczywistość jest tylko nieokreśloną sumą nieskończoności. A dziecko w łonie dokłada swoje i wszystko zaczyna się od jeszcze jednego początku. Siedem sekund, nim zniknął za czerwonym węgłem. Opowieść jest nieruchoma i chroni przed szaleństwem. Cienie poranka kładą się na ziemi jakby rozmazywał je wiatr. Są czarne, lecz nieostre, bo rosa rozpyla i załamuje światło na brzegach. Nawet wewnątrz plam czerń jest nieoczywista -- przypomina raczej odbicie czerni. Za Dynowem San dotyka drogi zgiętym łokciem. Trzeba opuścić osłonę, bo słońce świeci prosto w oczy. Wisi tuż nad szosą. Asfalt łuszczy się jak stare złocenie. Rzeka w dole ma barwę lustra w ciemnym pokoju. Blask na razie toczy się górą, a przyszłość jest prawdopodobna, ale niekonieczna. Przed Dubieckiem mijamy samochód. Widać czarny brzuch i cztery koła w górze. Przypomina zwierzę, które chce się bawić. Gliny trzymają ręce w kieszeniach jakby już
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Czarne |
Wydawnictwo - adres: | tomasz@czarne.com.pl , http://www.czarne.com.pl , 38-307 , Wołowiec 11 , Sękowa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.03.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.