- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ię oddalać. Po chwili, gdy niebezpieczeństwo minęło, starszy oficer, schylając się nad głową Chaby, zapytał go po cichu i przyjaźnie: - Było co? - - odpowiedział marynarz ze szczerym smutkiem. Skoro tylko rakieta świetlna wygasła, ujrzano w oddali na wodzie czerwone światełka. Pochodziły od drugiej szalupy tankowca, na której było kilku rozbitków. Bojka dowiedział się od nich, że więcej ludzi na wodzie już nie ma. 11. Gdy ,,Wisła" przechodziła najcięższą godzinę swego żywota, kapitan Szworc przeżywał osobliwą ekstazę. Ekstazę starego bojownika morza, który znalazł się w swoim żywiole - w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Był to zawsze człowiek twardy i srogi. Wrodzoną twardość jego potęgowały przebyte sztormy morskie i burze życiowe oraz stałe obcowanie z owym zawiłym tworem żelaznym jakim jest statek. Sam nabrał od niego cech żelaza. I oto człowiek, który tak bezgranicznie oddany był statkom (a tak obcy ludziom i wszystkiemu, co ludzkie), podjął teraz, tej pamiętnej nocy, walkę zażartą i najdziwniejszą. Pienił się i miotał. Złorzeczył i zaklinał. Wściekał się i rzucał. Była to wściekłość twórcza. Zapładniała ludzi, ruszała narzędzia, budziła zrywy. Napełniała statek magiczną mocą. Jeżeli dokoła niego czyhały złowieszcze siły chcące go zniszczyć, to kapitan jakby odpychał je i w duszy swej przeciwstawiał im inne siły, jemu tylko właściwe, choć równie zajadłe. Tej nocy na mostku stał mag rzucający zaklęcia na statek i morze. Były chwile, gdy cichł i zaczajał się w milczeniu. Wtedy twarz jego wyglądała okropnie. Zaciągała się ostrymi bruzdami, które nadawały jej wyraz niebywałej srogości. Zmienione rysy odbijały napiętą do ostateczności wolę. Wessane z pasją wargi przypominały obraz ryby głębinowej i jej nienasyconej drapieżności. Zdawać się mogło, że drapieżność ta i owe zaklęcia nie były płonne. Statek stał wciąż nietknięty. Jakby coś zaprószało oczy nieprzyjaciela i odwracało jego peryskopy w inne strony, na inne wody. Jakby prąd energii spływając z mostku był zbawienny. Był zbawienny. Poruszał cały statek ożywioną sprężyną. Akcja rozwijała się jak z płatka. Już motorówkę wraz z rannym kapitanem podciągnięto na taliach na pokład szalupowy. Przeniesiono go na noszach w bezpieczne miejsce. Już rozwiązano sprawę umieszczenia owej niespodziewanej ciżby: białych - w kabinach oficerów ,,Wisły", załogę chińską - w bunkrach należycie wyczyszczonych. Zanim dwie godziny minęły od storpedowania tankowca, dzieło było dokonane. Wśród okoliczności dramatycznych, w posępnej iluminacji pożaru, w niepewności życia w następnej chwili, dopełniał się pomyślnie dwugodzinny obrządek, w którym walczyły o lepsze: poczucie obowiązku i zaciekłość. I jeśli to był czarnoksiężnik pieniący się na mostku, to w istocie zaklęcia jego odniosły zwycięstwo. ,,Wisła" ruszała już w stronę konwoju, by go dogonić, gdy w tym kierunku, daleko na horyzoncie, nastąpił straszliwy wybuch, prawdopodobnie statku z ładunkiem amunicji. Przywołało to wszystkich do rzeczywistości, choć trwało krótko -jak spalenie siarki na zapałce. Marynarze zaniepokoili się serdecznie o los ,,Gopła". Wiedzieli, że statek wiózł amunicję. Wtem podeszła korweta pod ,,Wisłę" i dowódca jej zapytał, czy statek czego nie potrzebuje i czy zabrał wszystkich rozbitków. - Wszystkich - meldował kapitan Szworc przez megafon. - Pięćdziesięciu czterech ludzi, w tym szesnastu Brytyjczyków, reszta to Chińczycy. Dwóch rannych. Brak starszego oficera i trzech Chińczyków, którzy zginęli podczas wybuchu. - Dobrze, kapitanie! - odpowiedział dowódca okrętu z uznaniem i przy tej okazji pochwalił się, że korweta miała również niezłą zdobycz: pięćdziesięciu dwóch niemieckich jeńców z zatopionego okrętu podwodnego. Wisła była walecznym i szczęśliwym statkiem - w konwojach trzy razy ratowała rozbitków. Wówczas jeden z polskich marynarzy wpadł na maniacki pomysł. Chciał mieć hitlerowców na ,,Wiśle". Żądał wymiany ich na rozbitków brytyjskich. Uczepił się tej myśli jak pijany płotu, jak opętany i w końcu nie wiedziano, żartuje czy nie żartuje. Noc była niebezpieczna dla nerwów i statków. W salonie ,,Wisły" ulokowano kilku oficerów z tankowca oraz urządzono stację opatrunkową. Jeden z Chińczyków, stary bosman, odniósł tak fatalne oparzenia, że była obawa o jego życie. Zupełnie wyczerpany, z twarzą zniekształconą, niezdolny poruszać się o własnych siłach, biedak zdawał się godzić apatycznie z przeznaczeniem. Właśnie zakładano mu opatrunki. Kapitan zajrzał do salonu. Gdy Chińczyk go zobaczył i poznał, powstał, ku zdumieniu obecnych, na bezwładne nogi i roztrzęsiony nagle odezwał się do niego głosem drżącym ze wzruszenia: - Thank you, captn. Thank you!...
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Bernardinum |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 144 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.