- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ła szyldy niemieckie. Z więzienia wypuszczano więźniów politycznych. Straż tam objęła milicja, ale już z karabinami. Wszędzie panowała wrzawa, i tłumy kotłowały się po ulicach. Byłem u ciotki Marchewczyńskiej. Mówiło się o okupacji niemieckiej i o bolszewizmie. Potem poszedłem z Witkiem odprowadzić wujka. Na placu Bernardyńskim56 stała kompania Węgrów. Dowiedziałem się o nakazanej zbiórce peowiaków. Mieliśmy na niej otrzymać karabiny i jakoby zaatakować wojska okupacyjne. Miałem jeszcze godzinę czasu, więc poszedłem do ciotki Marchewczyńskiej. Powiedziałem tam Witkowi o spodziewanym ataku. Nie bardzo się tym wzruszył, natomiast tyle dowcipkował i deklamował, że musiałem się śmiać, chociaż byłem bardzo podniecony. Niedługo całe towarzystwo od ciotki poszło do kina, a ja na zbiórkę. Odbyła się za miastem. Było nas obecnych z pięćdziesięciu. Wielu poprzynosiło rewolwery, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Podobno karabiny zawiodły. Podzielono więc tylko cały pluton, złożony z samych uczniów, na cztery sekcje, naznaczono komendantów i wprowadzono całą organizację w stan pogotowia. Komendant wygłosił mowę, w której zaznaczył, że wolność nie jest jeszcze pewna, gdyż możemy się spodziewać inwazji niemieckiej. Wyznaczono jeszcze na jutro ćwiczenia. Zresztą namarzliśmy się tylko po nocy i w błocie. Po wieczerzy wybuchnął pożar. Widać było łunę za dworcem. Pobiegłem kawał za przejazd, ale zawróciłem w końcu, bo okazało się, że paliły się tylko stodoły, i to bardzo daleko. Martwię się trochę, bo jutro ma być zebranie wszystkich drużyn, a ja nie zawiadomiłem swojego zastępu. Jutro także nie będę miał czasu. 5 LISTOPADA, WTOREK Już trzy dni nie pisałem dziennika, ale przez ten czas wiele przeżyłem. W niedzielę byłem na musztrze mojego plutonu peowiackiego. Potem poszedłem na przysięgę żołnierzy - Polaków z 100 Cieszyńskiego Pułku. Odbyła się bardzo uroczyście. Widziałem ją doskonale, bo chociaż nie byłem na zbiórce skautów, przecisnąłem się jednak do nich przez tłum. Stali niedaleko ołtarza polowego, przy którym odprawiała się msza. Zwłaszcza entuzjastycznie witano Czechów z tegoż Cieszyńskiego Pułku, którzy, aczkolwiek rozbrojeni przez władze polskie, przybyli jednak na uroczystość swych kolegów polskich. Po przysiędze łaziłem po mieście, żeby widzieć wszystko, co się działo w tym historycznym dniu. Wieczorem przyszedł do mnie Nakonieczny z Cześkiem Wyrzykowskim. Przynieśli wiadomość, że POW ma już karabiny i że oni także się tam już zapisali. Pobiegłem więc do naszej komendy placu, która się mieściła w magistracie, i tam rzeczywiście zobaczyłem stosy karabinów, bagnetów, ładownic, skrzynki z amunicją itp. Otrzymałem rozkaz iść ze zmianą warty do koszar franciszkańskich na dwudziestą. Ustawiliśmy się w podwórzu i złożyliśmy raport. Potem ruszyliśmy uzbrojeni przez miasto. W koszarach peowiacy trzymali wartę razem z żołnierzami batalionu węgierskiego, który tam stał. Przyszło nas coś ośmiu. Karabinów w komendzie nie otrzymaliśmy, bo miano nam je wydać na miejscu. Poszedłem na pierwszą zmianę od wpół do dziewiątej do jedenastej. Dostałem włoski karabin i nie umiałem go załadować. Wojdelski, z którym stałem, również nie umiał. Wsunęliśmy więc tylko po jednym naboju w lufę. Po zmianie nie spaliśmy, bo przez cały czas ekwipowaliśmy się. Znalazłem sobie pas, ale tylko parciany, bagnet bez pochwy, cztery skórzane ładownice, pochwę do rewolweru i skórzane rękawice, bo w nocy było zimno. Drugą zmianę miałem od pierwszej do trzeciej. Po niej pomyszkowałem jeszcze trochę i położyłem się wreszcie spać. Spałem tylko godzinę, bo o piątej obudzono mnie na śniadanie. Wydali nam je węgierscy kucharze. Po śniadaniu zostałem wysłany do komendy placu po rozkaz pisemny, kto ma u nas zostać komendantem. Po drodze zaczepił mnie skaut z karabinem, stojący na posterunku. Gdy wróciłem, było jeszcze zupełnie szaro. Wyprowadzono nas na musztrę. Grzembo obznajmiał nas z karabinem. Potem nagle powiedział, że spodziewane jest starcie z legionistami, którzy chcą nam odebrać koszary, więc kto nie chce walczyć, ten niech się teraz wycofa, bo potem będzie za późno. Wystąpili prawie wszyscy. Grzembo zapytał Janusza Strzeleckiego, dlaczego wystąpił. - Chcę mieć czas do namysłu. Odpowiedział na to: - Przysięgałeś. Do szeregu. Na to wszyscy wstąpili z powrotem z wyjątkiem mnie i jednego zaciszaka. - Co chcesz powiedzieć? - zapytał go Grzembo. - Nie przysięgałem. - Ale nosisz karabin. Do szeregu. Na to przyszedł komendant okręgu. Wystąpiłem przed nim powtórnie. - Zaraz. Wstąp. - Powstrzymał mnie. Zaczął chodzić przed szeregiem, nie patrząc na nas. Mówił przez ten czas, iż niektóre rzeczy wymagają wyjaśnienia, że komendantem POW w
ebook
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.