- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.k właściwie będę tu kurwa robić. Podpierać tę starą ruderę widłami, żeby się nie zawaliła? Przynajmniej mam tu spokój i czyste powietrze. Przełaziłem tak bez celu całe przedpołudnie. W tym czasie ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby spojrzeć na zegarek, a gdyby nie dzwony kościelne oznajmiające godzinę dwunastą, kto wie, jak długo bym tam jeszcze chodził. Moje rozproszone myśli zaczęły się stopniowo uspokajać, a ja po prostu chłonąłem dźwięki i obrazy, które mnie otaczały. Liście szeleszczące pod nogami, krakanie wron, popękana kora drzew, sczerniałe drewno mostków na kanałach Kiedy wracałem główną aleją do zamku, ktoś stał na tarasie wschodnim. Nagle, nie wiem dlaczego, miałem wrażenie, że mnie obserwuje, mimo iż z tej odległości nie można było nawet rozpoznać, czy stoi przodem do mnie, czy plecami. To taka nieistotna bzdurka, ale w tamtym momencie poczułem się dziwnie nieswojo i przyśpieszyłem kroku. Spokój sprzed chwili zniknął. Nie rozumiem, dlaczego tak ważnym wydało mi się sprawdzenie, kto to jest i czy naprawdę patrzy na mnie. Szedłem coraz szybciej. Rzeczywiście - patrzył w stronę parku, co tylko potwierdzało, że mnie obserwuje. Potem obrócił się i zniknął. Obszedłem cały zamek. Oczywiście - nie spotkałem nikogo. Czułem się jak skończony idiota. Ale kiedy potem chciałem otworzyć bramę na dziedziniec wewnętrzny, okazało się, że wcale nie jest zamknięta. Zaczynały mnie już ponosić nerwy, ponieważ byłem całkowicie pewien, że ją zamykałem. Stałem tam i bałem się przez nią przejść. Naprawdę się bałem! Ale czego, do cholery, czego? (Może zaczyna mi już odbijać od tego mojego ,,bajkowego" biura). Po prostu kretyński, irracjonalny strach. Jedyna rzecz, jaka przyszła mi do głowy, to zajrzeć do Ottów i zapytać, czy nie wchodzili przypadkiem na dziedziniec wewnętrzny. Akurat jedli obiad. Spojrzeli na mnie, jakby widzieli mnie po raz pierwszy w życiu. Mimo to Aleksander włożył buty i nie bacząc na moje protesty poszedł ze mną sprawdzić, co się tam dzieje. Nacisnął klamkę, otworzył tę zasraną bramę i pokazał mi palcem lekko wysunięty rygiel zamka. Po czym bramę znów zamknął i przekręcił klucz. Zatrząsnąłem nią. Była zamknięta. - To stary mechanizm. Musi pan przekręcić klucz dwa razy - rzucił obojętnie, a ja ze wstydu najchętniej spłukałbym sam siebie w toalecie. Kasztelan, co nie potrafi zamknąć bramy. Na szczęście Ott tego nie komentował i poszedł dokończyć obiad. Wszystko było w porządku. Tylko dlaczego wciąż się pocę? Po południu grzebałem trochę w ,,archiwum" i w jednej z szafek odkryłem kompletny zestaw komputerowy wraz z dyskami instalacyjnymi. Wszystko zapakowane. Na liście przewozowym widnieje data Wilczke umarł szóstego. Zbytnio się nowym komputerem nie nacieszył. Przytaszczyłem wszystko do biura i nie pójdę spać, dopóki tego nie uruchomię. Muszę przyznać, że takiej drukarki laserowej nie mieliśmy nawet na uniwersytecie. 5 listopada Jest czwarta rano. Przed chwilą obudził mnie mój własny krzyk. Mimo iż jest tu dość chłodno, byłem cały zlany potem i musiałem się przebrać. Palę już piątego papierosa i czuję się jak po zderzeniu z pociągiem. Pośpiesznym. Zasnąłem przy biurku, na którym wciąż świeci ekran monitora. Czyli udało mi się uruchomić komputer, ale instalację Windows musiałem kończyć już tylko machinalnie, bo w ogóle tego nie pamiętam. Najwyraźniej utworzyłem nawet plik pod nazwą Dziennik kasztelana. Ciekawe. Na dworze wieje silny wiatr, a zamek wydaje dźwięki jak stara młocarnia parowa, która lada chwila może się rozpaść. Czuję się beznadziejnie. Nawet bez tego byłem dość przerażony, a teraz jeszcze te efekty dźwiękowe. Myślę, ż Chyba z tego wszystkiego zwariuję. Przed chwilą przyszedł Ott. Zobaczył, że mam włączone światło, i chciał spytać, czy czegoś nie potrzebuję. Ten gość jest niesamowity. Za dnia jest nieźle, jeśli chociaż odpowie na dzień dobry, a o czwartej rano się o mnie martwi. Kiedy zabrzmiało pukanie do drzwi, byłem tak otępiony, że powiedziałem: proszę! I chyba nawet nie wydało mi się dziwne, że ktoś zamierza złożyć mi wizytę o tak niedorzecznej porze. Ale jak to możliwe, że nie słyszałem jego kroków na schodach? Otworzył drzwi i spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem. Właściwie wcale nie jestem pewien, czy to nie był tylko sen. Na ponowne zaśnięcie nie było szans. Oby już było rano. Wciąż mam tę scenę przed oczami - widzę to jak film zapamiętany w najdrobniejszych szczegółach i to mnie dziwi najbardziej. Kiedy coś mi się śni, po obudzeniu zostają tylko chaotyczne urywki, zazwyczaj całkowicie Ale ten sen był tak piekielnie realistyczny, tak Siedzę przy biurku i piszę na komputerze list do Mity. Gdzieś w zamku rozlegają się straszne ude
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść środowiskowa |
Wydawnictwo: | Stara Szkoła |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.