- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.kości psiej albo ludzkiej głowy. Obdarci i spaleni słońcem robotnicy szli skrajem drogi i kładli kolejne kawałki białej skały. To wyglądało jak deszcz meteorytów. I nigdzie ani śladu maszyny. Tylko pustka pustynnego pejzażu, połyskliwa, jaszczurcza nagość tego nowego kawałka i trzech mężczyzn znoszących z pobocza skalne odłamki. Potem nowe się skończyło i znowu można było jechać całą szerokością. Trzy dni później byliśmy w Bajram Curri. To tutaj parę lat temu pewien amerykański dziennikarz razem z kluczem do hotelowego pokoju dostał pistolet, żeby w razie czego radził sobie sam. Tak przynajmniej twierdzi albański Blue Guide Jamesa Pettifera. Teraz w hotelowej knajpie z głośnika leciał przebój z refrenem ,,Do zobaczenia w wolnym Kosowie", ale nie chodziło o politykę, tylko o niewiernego kochanka, który pożegnał się właśnie tymi słowami i nigdy nie wrócił z dalekiego świata. Kelner był wysoki, chudy i mówił doskonałą angielszczyzną. Zajmował się nami w lekki, bezpretensjonalny sposób, niespotykany zbyt często w Albanii, gdzie obsługa jest albo uniżona, albo skrępowana. Tymczasem ten chłopak zachowywał się tak, jakby podawanie do stołu, doradzanie i dyskretna opieka nad gościem były jego powołaniem, jego spełnionym marzeniem. Znalazł wolną chwilę i wdał się z nami w rozmowę. Gdy zapytaliśmy, skąd tak świetnie zna angielski, odpowiedział z lekką melancholią: ,,Ach, spędziłem kilka lat w Londynie". Był z Kosowa. Na teren Zjednoczonego Królestwa przedostał się ukryty w podwoziu ciężarówki. Pracował w myjniach samochodowych, pracował w restauracjach i po jakimś czasie, gdy wydawało mu się, że jest już kimś na kształt obywatela albo uczciwego członka społeczeństwa, postanowił uregulować swój status. Wynajął adwokata. ,,Był z Jamajki", powiedział i westchnął. Adwokat poradził mu, by zgłosił się do Immigration Office, i zredagował mu jakieś papiery, które chłopak miał pokazać urzędnikom. Jamajczyk wziął kilkadziesiąt funtów, a naszego kelnera deportowali tuż po wizycie w urzędzie. Teraz podawał nam szmuglowane martini, czarny albański fernet i łagodnie się uśmiechał. Bajram Curri było młode. Miało coś koło pięćdziesięciu lat. Zbudowano je, by trzymać w szachu górali z północy. Od zawsze byli buntownikami i nie znosili obcej władzy. Uznawali jedynie zwierzchność naczelników swoich klanów. Widziałem ich domy. Przypominały czworoboczne wieże z otworami strzelniczymi zamiast okien. Za dnia musiało być tam ciemno jak w piwnicy. Stały tak od stu albo dwustu lat. W te strony dotarliśmy wodą. Prom płynął długim i wąskim jeziorem pośród gór i czasem przybijał do brzegu. Wychodziła jedna albo dwie osoby i ruszały niewidoczną ścieżką w stronę przełęczy albo grani zarysowanej gdzieś pod samym niebem. Czasami na kogoś czekał ktoś z osłem. Jezioro nazywało się Komani. Było sztuczne i przypominało fiord. Ciągnęło się przez kilkadziesiąt kilometrów. Rzekę Drin zamknięto zaporą, żeby produkować prąd. Do przystani w Koman jechało się czarnym tunelem wydrążonym w skale. Tunel wyglądał jak naturalna jaskinia. Furgonetka ledwo się mieściła. Nikt nie zadał sobie trudu, by wygładzić ściany po dynamitowych eksplozjach. Potem zaczynał się jeden z najpiękniejszych kawałków świata. Białe góry wznosiły się pionowo z zielonej toni na kilkaset metrów. Czasami pejzaż trochę łagodniał i skały pokrywały się świerkowym borem. Przez trzy godziny nie spotkaliśmy żadnej łódki, stateczku, nic, tylko zielona tafla i nasz zabytkowy prom złożony z kanciastego kadłuba, na który nasadzono karoserię starego autobusu razem z siedzeniami. Pasażerowie pili colę, jedli chipsy, a opakowania wywalali prosto w stumetrową głębię. W tamtych stronach nie było żadnych dróg, tylko ten prom. Ośle ścieżki prowadziły do ukrytych na skalistych wysokościach wsi, które składały się z kilku kamiennych czworobocznych wież, gdzie żyli ludzie połączeni wiekuistymi więzami krwi. Tak się podróżowało do Bajram Curri, do ostatniego miasta w kraju. Trzeba było wysiąść w Fierze i złapać jakaś okazję. Zabrał nas Xhemal białym transitem. Milczał przez całą drogę i dopiero pod hotelem zaczął rozmawiać z Rigelsem. Zgodził się zawieźć nas następnego dnia dokąd tylko sobie zażyczymy. Ale zobaczyliśmy się jeszcze tego samego wieczoru. Wpadł na kawę do hotelowej knajpy. Zaczął opowiadać o swoim mieście. Mówił, że już nie jest takie jak kiedyś i ludzie po prostu boją się w nim żyć. Z gór zeszli wieśniacy, których nikt tutaj wcześniej nie oglądał. Zostawili swoje owce i kozy i przyszli zakosztować miejskiego życia. Wychowani w kamiennych wieżach, przygotowani na atak albo obronę, nieufni wobec obcych traktowali resztę świata jak łup. ,,Żyją z wilkami i zachowują si
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Czas trwania 03:53:00 |
Wydawnictwo Czarne |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Czarne |
Czas trwania: | 03:53:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Mirosław Baka |
Lektor: | Mirosław Baka |
Wprowadzono: | 06.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.