- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zaczął także odwracać wzrok. Tak bardzo, jak kiedyś cieszył się z każdego z nią spotkania, teraz jej unikał. Tym razem zagryzł dolną wargę, bo siostra zdradziła mu kiedyś, że to dobry sposób, żeby krew odpłynęła z policzków. Może i dobry, ale u niego nie działał. Stali na wprost siebie. - O, Maria - wydukał. - O, Jurek - mruknęła. Pech, że pośród dziesięciu tysięcy robotników, którzy walczyli z czasem na budowie, i pięćdziesięciu pięciu tysięcy ochotników, którzy ich wspierali, trafiła dziś właśnie na Pabisiaka. Jego zetempowski mundurek, jego poprawność i akuratność przypominały jej nerwową atmosferę czerwca. I ten moment, gdy musiała się tłumaczyć przed grupą ludzi, których dotąd uważała za sojuszników i przyjaciół, ze swojej miłości do MDM-u. Pabisiak niby próbował ją ratować, ale w końcu spuścił ten swój zadarty nos i zamilkł. Nic nie wskórał. ,,O nie" - postanowiła. ,,Dzisiaj i jutro nie będę o tym myśleć". Dzisiaj i jutro miało być święto, a problemami zamierzała zająć się pojutrze. - Wszyscy już przyjechali na zlot? - zapytała Pabisiaka, żeby zmienić tor myśli. - O tak! - Jego zielonkawe oczy roziskrzyły się. - Przyjechali. W sumie sto siedem pociągów na wszystkie warszawskie dworce. Są przodownicy z Nowej Huty, z Łodzi, z miast i wsi całej Polski! Ekscytował się, jak zawsze, kiedy mówił o budowaniu komunizmu. - Część delegacji przyleciała samolotami, część przypłynęła. Są goście z Pekinu i Moskwy, z Paryża i Niemiec. Wschodnich oczywiście. Ponad sto tysięcy ludzi! - Aha - mruknęła Mania. Czekała na moment, kiedy studenci z paki poradzą sobie wreszcie z tablicą. Ustawili ją w końcu. Odłożyła miotłę, odwróciła się i zostawiła za sobą Pabisiaka, jego zieloną zetempowską koszulę, czerwony krawat, równie czerwone uszy oraz nieprzyjemne wspomnienia, które w niej przywoływał. Ruszyła w stronę ulicy Wilczej. Jeszcze raz zerknęła na ulubione elementy MDM-u. Najpierw kandelabry. Z odległości wyglądały jak gigantyczne świeczniki. Pierwotnie w ich miejscu miały stanąć trzy monumentalne rzeźby - Śląsk, Morze i Stolica. Którejś nocy Mania z Weroniką dyskutowały o nich do drugiej. Zastanawiały się, jak można wyrzeźbić morze, a jak stolicę. Pomysłów miały kilka, niektóre wydawały im się bardzo odkrywcze, ale Prezydium Rządu postanowiło ostatecznie, że plac Konstytucji ozdobią kandelabry. Zaprojektowano je w pośpiechu. - Ni z gruchy, ni z pietruchy - powtarzała Zosia za każdym razem, kiedy o nich rozmawiały. Narzekała, że dziwaczne, zbyt wielkie. Ale Mani się podobały. Ogromne, sięgające piątego piętra kolumny z koroną latarni rozświetlały wieczorami cały plac. ,,Brązowe, miedziane słońca Śródmieścia" - pisały gazety. Gdy błyszczały, robiło się trochę jak w Paryżu. Albo raczej jak w wyobrażeniach Mani na temat Paryża. Słyszała, że warszawiacy umawiają się na randki już nie w Łazienkach, tylko na MDM-ie. Za rogiem, na Wilczej, Mania zadarła głowę w górę. Patrzyła na zegar, który od niedawna odmierzał socjalistyczny - jak lubiła myśleć - czas: minuty równości, godziny walki klasowej, doby proletariackiej rewolucji. Z poziomu ulicy widać było ogrom mozaikowej tarczy, ale nie dało się dostrzec detali. Mania jednak usłyszała w radiowęźle, że mozaikę przez osiem miesięcy składało czternaście osób. Zegar złożony z brązowo-żółto-niebieskich kamyczków wskazywał właśnie , a na MDM-ie praca wciąż wrzała. Ktoś machał jeszcze pędzlem, ktoś sprzątał pozostałości po ostatnich rusztowaniach, ktoś coś dokręcał, ktoś coś zbierał. Powietrze drżało od napięcia i oczekiwania. Przez ulicę przebiegła przodowniczka pracy Stasia Szarlińska. Mania podniosła rękę, chciała jej pomachać, ale Stasia spieszyła się w kierunku placu i nie rozglądała na boki. Szkoda. Mania pomyślała, że lubi tę złotą dziewczynę. Pewnego dnia, zimą, razem z Zośką przypatrywały się jej pracy. Stasia była silna, precyzyjna, budowała dom jak doświadczeni murarze. Każdy jej ruch i każdy gest miały sens. Nie było w niej nawet odrobiny niepewności. Taka dziewczyna zapewne z mlekiem matki wyssała przekonanie, że z mężczyznami może rywalizować jak równa z równym, także na ich podwórku. Mama Stasi Szarlińskiej była chłopką, która przeniosła się do miasta za mężem, rybakiem. Widok na pola i łany zbóż zamieniła dla niego na widok na miejskie podwórko-studnię. - Córeczko - szeptała małej Stasi przed snem zamiast kołysanki - wolałabym, żebyś była chłopcem, ale przecież nie zmienię tego, co jest. Musisz przynajmniej mieć w ręku fach. Jak podrośniesz, oddamy cię na naukę do krawcowej albo do sklepu. A małej Stasi zostały już tylko ruiny zniszczonej wojną Warszawy. Część kamienicy sprzed ich okien spaliła się w p
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa, saga rodzinna |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 304 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.