- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.W szwalni? - A skąd! - Ale przecież to jest szwalnia! - A skąd! - powtórzył. - To co to jest? - Instytut badawczy - wyjaśnił ku memu zdziwieniu. Zaniemówiłem, bo jeśli w tej szwalni, wbrew racjonalnym przesłankom, naprawdę mieścił się instytut badawczy, to wówczas również moje spotkanie z Einsteinem zdarzyło się na jawie, a nie w sferze złudzeń. W pomieszczeniu, do którego weszliśmy, za autentycznymi maszynami do szycia siedziały autentyczne szwaczki. Pozdrawiały nas wyjątkowo serdecznie, co świadczyło o tym, że teść zaglądał już do nich wcześniej i to często. Obudziło się we mnie podejrzenie, czy przypadkiem ten instytut ukryty pod postacią szwalni nie jest w istocie zakamuflowanym burdelem, z mieszanymi uczuciami odkłaniałem się więc dziewczętom przyszywającym kołnierze do ubrań roboczych. Najdziwniejsza wydała mi się staruszka, która w kącie cerowała skarpety. ,,Burdelmama" - pomyślałem. Chwilę później gmach moich przypuszczeń zawalił się niczym domek z kart. Jednej szwaczce upadły nożyczki, a kiedy się po nie schyliła, z kieszeni jej fartucha w białe kropki na podłogę zsunął się pistolet. Rozdziawiłem gębę. Twarz dziewczyny nabiegła krwią, a teść zawył na nią jak wściekły kapral: - Żeby mi się to więcej nie powtórzyło! Złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą, wywlókł na korytarz i wepchnął do windy. Wysiadając na trzecim piętrze, spotkaliśmy kolejną szwaczkę. Na pytanie teścia, czy kierownik jest u siebie, nieufnie przytaknęła, po czym szepnęła, że boli go głowa. Odwracając się do wyjścia, siedzeniem zahaczyła o drzwi - rozległ się dźwięk blaszanej puszki. Zacząłem obmyślać plan ucieczki. Kierownik nazywał się Svätozár Człowiek, był starszy od Via Appia i pykał z fajki jak turecki handlarz. - Mój zięć - przedstawił mnie teść. - Witam - lekceważąco, przygryzając ustnik, odezwał się z fotela Svätozár Człowiek. - Česť práci[1] - wybąkałem przerażony. I tak się poznaliśmy. Szef raz jeszcze raczył zniżyć się do mojego poziomu: - Jestem stary - skonstatował. Było to pierwsze zdanie wypowiedziane w tym dziwnym budynku, które zrozumiałem. Niepokoiło mnie podekscytowanie teścia. Widziałem, że ze strachu płaszczy się przed tym starcem, niemalże trąc brzuchem o podłogę. Później, w drodze do działu kadr, półgłosem zdradził mi, że Svätozár Człowiek to stary wiarus, cierpi na niezwykłą chorobę: nie może ani stać, ani leżeć, tylko siedzi. Tak też, na siedząco, śpi. W tej pozycji co rano jest tu przywożony, a po południu odwożony osobistą furgonetką, którą, by zwiększyć bezpieczeństwo, przerobiono na piekarski samochód dostawczy. W dziale kadr urzędował facet z kozią bródką, podobny trochę do Trockiego, a trochę do Bułganina. Z grzeczności prawie pocałował mnie w rękę. Szybko zaczął podtykać mi pod nos jakieś formularze, tyle że ledwie nadążałem z wypełnianiem, a równocześnie opowiadał dowcipy, z rozmachem relacjonował przygody, jakie zdarzyły mu się na polowaniach, aż w końcu przewrócił kałamarz, z którego wypłynął bardzo dziwny atrament: najpierw zmienił barwę z niebieskiej na żółtą, a po chwili z sykiemodparował, zostawiając po sobie wypalony w blacie stołu mały krater. - To nic, furda - uprzejmie uspokajał koziobrody. - Zaraz każę przynieść z kantyny zastępnik. Tymczasem ja nadal mordowałem się z formularzami. Kiedy doszedłem do rubryki ,,zawód", musiałem zwrócić się do teścia z prośbą o wyjaśnienie. - Wpisz ,,szwaczka" - powiedział od niechcenia. - No nie - zabiadoliłem. - Dobra, napisz więc ,,badacz". - Jaki znów badacz? - jojczyłem dalej. - Jak to jaki? Badacz naukowy. Jaki inny może pracować w instytucie badawczym? Zacząłem ponownie rozważać ucieczkę, lecz na darmo, czułem bowiem, że i tak zabrakłoby mi na nią odwagi. Kadrowy z kozią bródką wcisnął mi do ręki pistolet. - Szwaczkom można wprawdzie ufać - powiedział - ale, sami rozumiecie, licho nigdy nie ś Chodźmy, pokażę wam wasze miejsce pracy. Przy prezentacji mojego gabinetu teścia już ze mną nie było. Od koziobrodego dowiedziałem się, że instytut, w którym ni stąd,ni zowąd zostałem drugą najważniejszą osobą, nie działa tajnie,tylko incognito, jego pełna nazwa zaś to Anabatyczny InstytutBadawczy (w skrócie: AIB) Słowackiej Akademii Nauk i Komitetu Centralnego Słowackiej Partii Komunistycznej. Obdarzono mnie zaufaniem, więc zostałem mianowany pierwszym wicedyrektorem Wydziału Kierownictwa Anabatycznego Instytutu Badawczego. Moim bezpośrednim i jedynym przełożonym był dyrektor generalny, akademik Svätozár Człowiek. W instytucie panował zwyczaj zwracania się do szwaczek po imieniu, a do szefostwa
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Biuro Literackie |
Wydawnictwo - adres: | poczta@biuroliterackie.pl , http://biuroliterackie.pl , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.