- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lny kontakt, ale to na inną opowieść. W każdym razie w tym roku mamy jechać na wakacje do Szwajcarii, do przyjaciela Krzyśka. Znają się jeszcze z lat studenckich z Monachium. Ten rok jest dla nas trudny finansowo, więc nie mamy za bardzo pieniędzy na szaleństwa, już prawdziwym wyzwaniem jest sama decyzja, żeby odwiedzić Jochana, ale skoro mamy za darmo bazę noclegową, to czegóż sobie życzyć więcej. Trochę problemów stwarza nam pod względem wychowawczym Patryk -- jest zupełnie inny od Maxa, z którym dla odmiany nigdy problemów nie było. Tymczasem przed nami najbardziej wyczekiwany czas w roku, czyli wakacje!!! Dzień pierwszy -- piątek Mieliśmy wyjechać dzisiaj około południa, żeby spokojnie dojechać na dwudziestą drugą do Burghausen. Oczywiście tysiąc dwieście spraw i się nie dało. W międzyczasie wyszło, że Patryka buty kompletnie się rozwaliły i na gwałtu rety trzeba było szukać nowych. O nie, nie, to żaden pikuś -- to poważne przedsięwzięcie, mierzymy około trzydziestu par i znowu ŻADNE MU NIE PASUJĄ. Zapieram się jednak tym razem i obwieszczam, że bez butów nie wychodzę ze sklepu. W końcu biorę te, które odpowiadają mnie. Nie to, żebym była wredną matką, ale w ciągu ostatnich trzech miesięcy przymierzyłam mu chyba z dwieście par butów i żadnych nie kupiliśmy: za szerokie, za wąskie, nie może w nich ruszyć palcem, a te nieładne, tamte za ciemne, on chce swoje stare albo mam mu kupić identyczne do tych, co nosi obecnie. W końcu jednak mamy te buty i wracamy do domu. Jest piętnasta. Krzyś lekko zdziwiony, że my ciągle w proszku, właśnie wrócił z miasta, ma jeszcze coś załatwić, OK, zamawiamy szybko pizzę i dostajemy przyspieszenia. Niestety, nie jedziemy naszym autem, bo ciągle stoi w naprawie -- nasz ubezpieczyciel to porażka, od dwóch miesięcy nie możemy się z nimi dogadać. Mamy zastępcze auto, więc nie jest źle, tyle tylko, że trochę ciasno. W sumie jestem spakowana, ale jeszcze to, jeszcze tamto, wracam się z piętnaście razy, bo nie pamiętam, czy wyłączyłam żelazko, wodę, pralkę z prądu. Czy wszystkie światła pogaszone? Krzysiek w międzyczasie wraca, czeka z chłopcami na parkingu, a ja siadam na chwilę na schodach, bo z samej siebie już mi się chce śmiać. Biorę głęboki oddech i idę do samochodu. Na dworze leje. Mojego starego forda pożyczamy Julce (dorosła jest). Okazuje się, że Krzysiek przełożył z niego nie ten fotelik -- dziś rano specjalnie kupiłam nowy Patrykowi, ale Julka już pojechała moim Szerszeniem w siną dal. No trudno. Nie, nie wkurzam się, bo co mi to da. Powinnam wiedzieć, że Krzysiek nie odróżnia beżu od szarości, bo jest daltonistą. Jedźmy. Nie ujechaliśmy nawet dziesięciu kilometrów, kiedy dobiega do nas z tyłu: -- Mamoooo, daleko jeszcze? -- Jeszcze nie dojechaliśmy do Wrocławia. Po drodze dzwoni koleżanka i informuje mnie, że właśnie przyjechał szef na wizytację, a druga koleżanka to się zwolniła. Wyłączam telefon. Krzyś mówi, że do wtorku musi jeszcze pracować. Najpierw więc pojedziemy na parę dni do Burghausen, a dopiero potem dalej. Dojeżdżamy do autostrady, a tu pod Kątami korek. Taki niby tyci, a stoimy jakieś pół godziny. Krzyś żartuje, że może wrócimy i wyjedziemy jutro. Mnie humor wraca i mówię mu, że mogę stać tu i godzinę, byleby chłopcom bajek na drogę starczyło. Jedziemy. I jedziemy. Atmosfera wakacyjna rozkręca się na całego, zjadamy prawie cały zapas jedzenia, który uszykowałam na drogę. Jest ciemno, Krzyś oczywiście nie chce, żeby go zmieniać, więc zasypiam. Budzę się na jego ciche przekleństwo: -- Cholera. -- Co się stało? -- Nie uwierzysz. Przegapiłem zjazd. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jeździ tędy co tydzień. Śmiejemy się i szukamy nowej drogi. Byleby dalej od Oławy. I tu wychodzi, że zapomniałam zabrać nawigacji. Jest pierwsza w nocy. Budzę się lekko zdzwiona, bo stoimy. Nie wiem, gdzie jesteśmy, ale Krzyś chrapie obok z głową na kierownicy. Przytulam się do niego w miarę możliwości i tak sobie chrapiemy jeszcze piętnaście minut. Mamy jakieś pół godziny do celu. Burghausen jest naszym pierwszym przystankiem wakacyjnym. To bawarskie miasteczko z polską tradycją. Podobno zabudowania zamkowe, u podnóża których leży to miasto, są uznawane za najdłuższe w Europie. Krzyś pracuje tutaj od wielu lat, wynajmuje mieszkanie ze swoimi pracownikami, widzę, że się lekko stresuje, bo nie wie, czy mieszkanie mi się spodoba. Jest puste, bo reszta ekipy również wyjechała na urlop. Mieszkanie sprawia ogólnie dobre wrażenie, chociaż cóż, jest męskie, ale całkiem dobrze utrzymane jak na pięciu facetów. Do tego tylko dla nas. Podoba mi się. Idziemy spać. Ledwo do mnie dociera, że Krzyś mruczy mi do ucha, że nie wierzy, że tu jestem. Dzień drugi -- sobota Na dziś nie mamy pla
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Ridero |
Wydawnictwo - adres: | isbn.ext@ridero.eu , http://ridero.eu/pl , PL |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.