- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zakwaterowana w ramach rządowego programu przesiedleńczego. Wszyscy starali się sobie pomagać przez całą zimę. Rząd federalny i stanowy nie miały łatwo po ataku Ruharów. Początkowo reagowały na kryzys dość chaotycznie, ale w końcu ogarnęły się i skupiły na tym, żeby po prostu pomóc ludziom przetrwać zimę. Atak nie wyglądał tak jak w filmach fantastycznych. Zamiast uderzać w bazy wojskowe i centra populacji, obcy zniszczyli głównie elektrownie i ośrodki przemysłowe. Dziwnie było patrzeć na obrazy satelitarne Nowego Jorku i Waszyngtonu po ataku. Poza brakiem świateł i ruchu na drogach metropolie pozostały nietknięte. Po tym jak Kristangowie wykopali Ruharów z Układu Słonecznego, Stanom zostało niewiele infrastruktury energetycznej. Telefony i Internet nie działały, prąd docierał tylko tu i ówdzie, radio nadawało ledwie kilka razy dziennie ważne komunikaty. Telewizji nie było. Marynarka sprowadziła do portów w co większych nadmorskich miastach nuklearne okręty podwodne i lotniskowce, żeby zrobić z nich pływające elektrownie, zasilające szpitale i inne najpotrzebniejsze instytucje. Powoli odzyskiwaliśmy sieć energetyczną w reszcie kraju, ale kluczowe słowo brzmiało ,,powoli". Gdy wyjechałem do Ekwadoru, moi rodzice wciąż nie mieli prądu, poza generatorem, który ojciec zrobił z wału odbioru mocy traktora. Zasilał traktor mieszanką bimbru i benzyny w proporcji pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Alkohol uszkadzał uszczelki w silniku, więc ojciec i facet mieszkający w garażu wymieniali je co miesiąc. Uruchamiali generator tylko rano i wieczorem, bo na więcej nie wystarczało paliwa. Największym problemem Ameryki nie był jednak brak elektryczności, lecz krach ekonomiczny po ataku. Ojciec stracił pracę, kiedy zamknięto papiernię. Drwalom brakowało benzyny do ciężarówek, a nawet do pił łańcuchowych. Bez pulpy drzewnej papiernia nie mogła nic produkować. Rynek papieru tak czy siak zapadł się razem z resztą globalnej ekonomii. Uprzemysłowione kraje, takie jak USA, Japonia, Chiny czy cała Europa, jak na ironię miały się gorzej niż słabiej rozwinięte części świata. Im wyższy był poziom technologii jakiegoś kraju, tym mocniej uderzał w niego kryzys. Firmy z branży technologicznej natychmiast straciły na wartości, nie tylko ze względu na brak popytu. Kto chciałby inwestować w Dolinę Krzemową, kiedy nasi nowi sojusznicy - Kristangowie - mieli podzielić się z nami niesamowitą technologią? Tylko że tego nie zrobili. Kristangowie mówili, że nie jesteśmy gotowi, więc nie można nam jeszcze powierzyć zabawek na ich poziomie, że musimy skupić się na odbudowie infrastruktury. Nasi nowi sojusznicy byli rozczarowujący poza tym, że przegonili Ruharów. Większość grupy bojowej Kristangów odleciała w ciągu tygodnia po pokonaniu najeźdźców, bo Ziemia nie dysponowała odpowiednimi dokami czy stacjami naprawczymi i resztą infrastruktury orbitalnej, jakiej potrzebowali. Nie walczyli z Ruharami dla dobra ludzkości, po prostu chcieli pozbawić ich bazy w naszym zakątku Galaktyki. Ziemia była teraz jak Guadalcanal w czasie drugiej wojny światowej, jak to opisał jeden z oficerów Gwardii Narodowej. Miejscem, które tak naprawdę nie obchodziło żadnej ze stron, ale stanowiło odskocznię do czegoś ważniejszego. USA i Japonia nie były wówczas zainteresowane samą wyspą ani jej rdzennymi mieszkańcami, podobnie jak Kristangowie i Ruharowie Ziemią. Jako Amerykanie, obywatele supermocarstwa z najsilniejszą armią w historii, mieliśmy problem z przyzwyczajeniem się do tego, że teraz to my jesteśmy prymitywnymi tubylcami, patrzącymi jak siły Kristangów i Ruharów biją się o naszą planetę z użyciem broni, której działanie ledwie rozumiemy. - Hej! Bishop! Hej! Odwróciłem się zaskoczony i zobaczyłem faceta z mojego starego oddziału - gościa, którego nie spodziewałem się już więcej zobaczyć. - Placek Kukurydziany! - zawołałem. - Chleb z Puszki! - odpowiedział. Uścisnęliśmy się i poklepaliśmy tak mocno po plecach, że niemal się zakrztusiłem. Jesse Colter z Arkansas był dumnym synem Południa, co oznajmił mi, gdy pierwszy raz go spotkałem podczas szkolenia. Nazwałem go Plackiem Kukurydzianym, bo to chyba jedli na Południu. Jego odpowiedź odnosiła się do słodzonego melasą chleba z rodzynkami w puszce, który stanowił tradycyjne pożywienie w Nowej Anglii. Kiedyś poczęstowałem go kromką. Niektórzy podgrzewają puszkę w gorącej wodzie, ale ja wolę opiekać każdą kromkę. Odcina się oba końce puszki i wyciska z niej chleb. Wiem, wiem. Ale zaufajcie mi, jest pyszny. - A może teraz powinienem nazywać cię Barney? - roześmiał się Jesse. Cholera. Historia się rozeszła. Całą zimę kolesie z Gwardii Narodowej się z tego śmiali. Nazywali mnie i resztę ludzi, z którymi schwytałem obcego żołnierza, Barney i Smerfy. - Cholera,
ebook
Wydawnictwo Drageus Publishing House |
Data wydania 2020 |
z serii Expeditionary Force |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa |
Wydawnictwo: | Drageus Publishing House |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.