Dzisiaj przychodzę do Was z Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy Mai Corland.
Historię poznajemy z kilku perspektyw. Początek tej historii trochę mnie męczył. Pięć, a tak właściwie sześć różnych osób, tyle samo perspektyw. Do tego imiona, które początkowo były niezapamiętywalne.
Jednak w pewnym momencie coś zaskoczyło i jak jak początkowo zmuszałam się do czytania, tak później nie mogłam się już oderwać.
Autorka stworzyła brutalny, ale jakże intrygujący świat, gdzie nikomu nie można ufać. Świat pełen intryg, spisków, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje.
Mai Corland zabrała nas w niesamowitą, pełną niebezpieczeństw podróż, gdzie szóstka tak różnych osób będzie musiała połączyć siły by wykonać zadanie i przeżyć.
Nie miałam pojęcia jak autorka połączy z sobą historię morderczyni, złodziejki, hrabiego, księcia, najemnika i szpiega. Wyszła pełna emocji historia osób, które na pierwszy rzut oka nie mają z sobą nic wspólnego, by z biegiem czasu okazało się, że jednak łączy ich tak wiele.
Jeżeli jesteście ze mną dłużej pewnie wiecie, że najbardziej lubię szarych moralnie bohaterów. Tu właśnie trafiamy na aż sześciu takich. Każdy z nich niesie z sobą bagaż trudnych doświadczeń, każdy jest niesamowicie niebezpieczny i każdy skrywa tajemnice. Czy zdołają na tyle sobie zaufać by przeżyć?
Chociaż jak już wspomniałam początek był trudny, pokochałam tę historię i już nie mogę doczekać się kolejnej części. Ten niesamowity klimatyczny świat, cudowne postaci, intryga, której się nie spodziewałam, ciekawa fabuła i wątek romantyczny, który jednak nie jest dominujący, to wszystko sprawiło, że czytałam ?Five Broken Blades? z wypiekami na twarzy.
Wiecie czym dla mnie objawia się dobra historia? Z jednej strony chcesz już ją skończyć by poznać zakończenie, z drugiej chcesz się delektować każdą stroną by zostać jak najdłużej w tym świecie, z tymi bohaterami. Właście tak miałam z książką Mai Corland i niech to będzie dla Was najlepszą rekomendacją
Opinia bierze udział w konkursie