- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.się w bestie i staną się automatami. Dziwny jest ten ś Widocznie tak już musi być, że ludzie gnani uczuciami miłości i nienawiści, gnieceni bezwzględnością potrzeb codziennych pędzą, walczą i giną, myśląc, że zbliżają się do szczęścia. Być może najwięcej racji mają takie stare narody, jak Chińczycy, którzy płaczą nad noworodkiem wchodzącym w życie, a cieszą się nad umarłym, którego może czeka lepsze istnienie. Franciszek Zdzisław Sipiński, 1938 Nie mogłam zasnąć do rana. Bo moje myśli krążyły wokół myśli taty. A o Chińczykach, co to płaczą nad noworodkiem, a nad umarłym się cieszą... w ogóle nie wiedziałam. 5 marca 2010 Zaczęłam pisać opowieść o pewnym człowieku. Kalendarz z 1991 roku, z kwietnia zawierał trzy stronice zapisków z tytułem ,,Obłędny wielbiciel". Na szczęście zajrzałam jeszcze do kroniki z tego samego roku i znalazłam nie tylko wyciętą winietę ,,Expressu Poznańskiego" z datą, komiczną ceną za gazetę i pierwszym ogłoszeniem o moim studiu architektury wnętrz ,, Style" -- ale i pewien list! Bez niego dokładna relacja o tym, co naprawdę się zdarzyło, w ogóle nie byłaby możliwa. Te niezwykłe kroniki zaczął prowadzić tata zaraz po tym, jak w OPOLU zaśpiewałam swój pierwszy przebój Zapomniałam w 1967. Wklejał w nie bardzo różne rzeczy; pierwszy bilet samolotowy, japońską wróżbę pisaną przy mnie i własnoręcznie przez mnicha w świątyni w Tokio czy zasuszony egzotyczny kwiat ze szpilką i perełką na czubku. Ten kwiat zdobił najbardziej egzotyczny drink, jaki pił w chicagowskiej restauracji ,,Kon-Tiki" z małą rzeką, oczkiem wodnym, skałami i mnóstwem roślinności; taka palmiarnia z odległego kontynentu. Gdyby nie ten kwiat, nigdy bym sobie nie przypomniała, że w ogóle tam byłam. Kroniki aż kipiały od faktów. Wywiady, złe i dobre recenzje, setki zdjęć, jakieś dziwaczne dyplomy, okładki wszystkich płyt, jakie wydałam, i Bóg wie, co jeszcze. Ale przede wszystkim był w nim duch podróży, miejsc, czasó Przy okazji zajrzałam do któregoś z tych wcześniejszych tomów i znalazłam kluczyk honorowego członka klubu ,,Playboya" w Chicago, rok 1970, z moim nazwiskiem i imieniem. Obok wspólne zdjęcie z ,,króliczkiem". Tego oczywiście nie zapomniałam. Gdy tata odszedł, sama prowadziłam te kroniki. I dobrze. Znalazłam w nich tyle ciekawostek, że z każdego tomu dałoby się napisać nową książkę. Tym bardziej że i ,,Kalendarzy zapisków" uzbierało się już grubo ponad czterdzieści. Nagle, nie wiem czemu, przyszło mi do głowy, co by było, gdybym próbowała napisać historię życia mojego taty? Co bym o nim napisała? Jak bym ją zaczęła? Może tak: Nie musiał mieć szafy ani dwóch garniturów. Wystarczył jeden. Gdy się zniszczył, ojciec po prostu szedł do sklepu i kupował nowy; pierwszy To było dziwne, bo mama mówiła, że przed wojną uwielbiał bale, miał kilkanaście garniturów, białe szale i długie płaszcze. Był szarmancki, otoczony pięknymi kobietami. Z przedwojennego balu charytatywnego pozostało nam nawet jego zdjęcie z ,,Miss Polonią". Wtedy jeszcze nie znał mamy -- jedynej miłości swojego życia, z którą był do końca. Ja zapamiętałam go inaczej; zawsze nad jakąś historyczną książką i przeważnie zamyślonego. Nie pytał, co na obiad. Po prostu go zjadał i wracał do swojej książki. Dopiero po kolacji żył życiem rodzinnym. Gdy byłam mała, wbiegałam do dużego pokoju. Brał mnie na kolana, zamykał swoją książkę i kładł przede mną encyklopedię sprzed wojny. Zawsze na mnie czekała. Otwierał na mojej ulubionej stronie z mapą Polski od morza do morza. Lubiłam jego opowieści o tym, jak wielka i potężna była Polska przed wiekami i jak mała i nieszczęsna jest teraz. Ale, powiadał, mogło być gorzej. Ciesz się, że nie urodziłaś się w biedzie Afryki. Kochałam ojca. Od dzieciństwa do dziś nikt nie poznał mnie tak dobrze, jak on. Nikt nie był dla mnie tak dobry, jak on. nikt, naprawdę nikt, nie rozumiał mnie tak, jak ...na koniec dnia Właśnie o czymś pomyślałam. Każdy, kto korzystał z kalendarzy w formie książki, oprawnych w coś twardego, wie, że prócz terminów i zapisków zawierają one różne gryzmoły. Moje kalendarze też. Tyle że ja nie zaludniałam ich wężykami, strzałkami, ptaszkami i innym serduszkami przebitymi dzidą. Rysowałam figury geometryczne oraz bardzo dziwne kształty, do których dopisywałam, co mi po głowie chodziło. Zwłaszcza po 89, gdy wróciłam do zawodu architekta wnętrz. Nigdy przedtem nie musiałam siedzieć przy jajowatych stołach konferencyjnych z wodą sodową i ciasteczkami, na tak zwanych spotkaniach intencyjnych. Wlokły się jak sfatygowana drezyna i gdy jeden mówił, pozostali z nudów gryzmolili. Niedawno przejrzałam moje kalendarze. Chyba wpadłam w szpony dziwactwa, bo z tych ponad czterdzies
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, pamiętniki |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 04.02.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.