- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.je detalicznie różnicę i napięcie istniejące między zapisem dziennikowym a kłamstwem powieściowym. Ale dla nas najważniejszy jest rozpoczynający ten esej akapit: Kilka tygodni temu odbyłem krótką podróż do Włoch. Wieczorem na dworcu w Mediolanie było zimno, ciemno, brudno. Ruszył pociąg, na każdym wagonie wisiała wielka żółta tablica z napisem Milano-Lecce. Zacząłem marzyć: wsiąść do tego pociągu, podróżować całą noc i następnego ranka znaleźć się w dalekim mieście, pełnym światła, słodyczy, spokoju. Tak przynajmniej marzyłem i mało istotne, gdzie jest rzeczywiście Lecce, którego nigdy nie poznałem. Parodiując Stendhala, mógłbym zawołać: ,,Więc ujrzę piękne Włochy! Jakiż ja jestem szalony w moim wieku!". Gdyż piękne Włochy są zawsze gdzieś dalej, gdzie indziej. GÓRA ŚWIĘTEGO ANIOŁA 1. Poranny chłód, pierwszy autobus cicho, jak zjawa, wyłania się zza zakrętu. Przystanek w Sannicandro. Wsiadamy, większość pasażerów przysypia. Do szóstej jeszcze pół godziny. Noc wciąż przegryza się z dniem, za chwilę fiołkowy prześwit znad Lesiny zacznie ostrożnie rozmywać mrok. W przezroczystym powietrzu robi się miejsce, które powoli zapełniają niepewne jeszcze kształty. Poprzedniego dnia, wczesnym wieczorem, przylądek Gargano odsłaniał się jako zwarty, ciemniejący kontynent. Wyrastał niespodziewanie z nudnej równiny, a miodowe światło, osiadając na skalnych ścianach, nadawało mu jakąś hieratyczną dostojność. Teraz, o świcie, zdawał się jeszcze bardziej nieprzystępny. Wjeżdżamy do wnętrza góry. Wrażenie wnikania do środka jakiegoś osobnego żywego organizmu. I może w tym odczuciu jest coś więcej niż tylko grzech naiwnej antropomorfizacji. W radiu ujada głos spikera, przerywany co pewien czas piosenkami, wszystkie są o tym samym, szereg wariacji na ten sam temat: jest on i ona, amore, cielo, mare, arcobaleno, teraz nie jest dobrze, ale kiedyś będzie lepiej. Droga dość szybko zaczyna prowadzić w górę. Po obu jej stronach doliny pogrążone wciąż w sennej ciemności. Wyłaniający się z jaśniejącego tła Gargano odsłania się niechętnie. Obcość tego świata ma niemal fizyczną konsystencję. Jadąc do San Marco in Lamis, mijamy tylko ślady ludzkich siedzib. Na kamienistych wzgórzach co jakiś czas pojawiają się resztki porzuconych gospodarstw: ruina czegoś, co kiedyś pewnie było szopą, dom z porwanym dachem i oknami bez szyb, zdziczałe gaje oliwne. Tylko kamienne umocnienia podtrzymujące terasy przetrwały użytkowników niemal nienaruszone. Fiolet daje ostatecznie za wygraną, nad Gargano wstaje dzień. W pewnym chasydzkim opowiadaniu rabin Mendel chwalił się przed swoim nauczycielem, rabinem Elimelechem, że wieczorem zwykł widzieć anioła, który zajmuje się zwijaniem światła przed nadchodzącym mrokiem, a znowu nad ranem widzi anioła, który zwija mrok, by dać miejsce światłu. Tak, potwierdził nauczyciel, widywałem takie obrazki w młodości, później już się takich rzeczy nie widuje. W San Giovanni Rotondo koniec jazdy. Choć wcześnie rano, przedmieścia zastawione autobusami, sznur ludzi udających się do sanktuarium. Żegnam się z przygodnym towarzyszem podróży, Włochem, który przyjechał tu w odwiedziny do ojca Pio. Czekam tu na kolejny autobus. Chłopak jest zdziwiony, nie bardzo rozumie, jaki może być inny cel podróży na Gargano. Mówię mu o niedalekim Monte SantAngelo, o świętym Michale, ale patrzy na mnie z wyraźnym zakłopotaniem. Pytajniki w jego oczach zdają się mówić jedno: ale o co chodzi? Teraz już szybki zjazd do Manfredonii, a za chwilę przed oczami wyrasta ośmiusetmetrowa Góra. Autobus pnie się po zboczu, ale wykonuje tylko ruchy horyzontalne. To nie są zwykłe górskie serpentyny. Droga składa się tylko z zakosów. Cały czas trzymamy kąt ostry i lekko, ale jednak wznosimy się. Teraz atakujemy lewą burtą, a za chwilę prawą. I w lewo, i jeszcze raz w prawo. Uciekająca w dół Zatoka Manfredońska z każdą minutą odsłania się inaczej. Powietrze pomnożone przez odległość wciąż zmienia barwę i fakturę wodnej tafli. Jazda przypomina chwilami wizytę w lunaparku. Coś w rodzaju obowiązkowej gry wstępnej, po odbyciu której na szczycie ma czekać na nas nagroda w postaci zjazdu w dół na łeb na szyję. Krew pulsuje w skroniach, kilkusetmetrowe przewyższenie robi swoje. I kiedy wydaje się już, że kierowca musiał gdzieś wysiąść po drodze i ta zabawa się raczej nie skończy, wreszcie pojawiają się pierwsze zarysy domostw. Właśnie zrywa się mocny wiatr. Zaczyna siąpić drobny deszcz. Monte SantAngelo wyłania się z chmur w granatowej poświacie. Na wprost, przesłonięty cienką zasłoną deszczu, las cieni, Foresta Umbra. 2. Pytałem różnych znajomych. Ale nikt nic nie wiedział. O normandzkim Mont St. Michel mówili wszyscy. Rzymski Zamek Świętego Anioła wspomniało
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | eseje, felietony i publicystyka, literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Czarne |
Wydawnictwo - adres: | tomasz@czarne.com.pl , http://www.czarne.com.pl , 38-307 , Wołowiec 11 , Sękowa , PL |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 30.03.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.