- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rzępki palonych ubrań, i papierów unosiły się nad gettem, bo wiał kwietniowy wiatr. Czy ktoś wtedy myślał o ,,samotności ginących"? Tata nie dał się zabić, nie popełnił samobójstwa jak Anielewicz i wielu innych powstańców. Za wszelką cenę wybrał życie, choć wtedy mówiło się tylko o śmierci. Nie wiem jak, ale przeżył. Był jednym z ostatnich, którzy opuścili getto. Jak kiedyś napomknął, był już maj. Powstańcy dzielnie bronili się prawie miesiąc. Razem z pozostałymi mieszkańcami getta trafił do Auschwitz. Podobno transport niedobitków z getta szedł do Majdanka, ale w Majdanku, choć brzmi to potwornie, było ,,pełno". Pociąg skierowano więc do Auschwitz, co być może uratowało tacie życie, bo Majdanek był przecież wyłącznie obozem zagłady. Jak przez mgłę pamiętam, że tata miał kiedyś powiedzieć: - W Auschwitz jeszcze było chyba najlepiej. Numeru baraku, w którym przetrzymywano tatę i wujka, też nie pamiętam, choć znów któregoś razu usłyszałam od taty czy wujka, że z okien baraku widać było Miejsce Straceń. Wujek Menasze, kiedy opowiadał o Auschwitz, sypał anegdotami podszytymi czarnym humorem. Być może był to jego sposób na odreagowanie. Wujek był bardzo owłosiony i jak mówił, pieca bał się dlatego, że najpierw zapaliłyby się te włosy na całym ciele. Miał zresztą w życiu szczęście, bo kilka razy uciekł śmierci spod kosy. Raz w ,,kolejce po śmierć" był pięćset pierwszy, a Niemcy zabrali pięciuset Żydów. Innym razem, gdy już umierali z głodu, znalazł gdzieś worek kartofli, który z pomocą innego więźnia ukradkiem przeniósł do baraku. Jeszcze innym razem, by uniknąć zagłady, zgłosił się do wyplatania koszy wiklinowych, choć nie miał o tym pojęcia. Razem z nim zgłosiło się jeszcze kilkunastu śmiałków. Do baraku miał wówczas przyjść strażnik więzienny i rzuciwszy wiklinowy kosz na podłogę, zażądać: - Tu macie wiklinę, uplećcie taki sam kosz. Gdy wyszedł, okazało się, że nikt nie potrafi tego zrobić. W milczeniu czekali na śmierć. Ale strażnik wrócił, zabrał kosz, który przyniósł, i mruknął pod nosem: - Jest dobry! I wyszedł, zostawiając wszystkich w osłupieniu. Znów się udało. Wujkowi udało się raz jeszcze. W latach 50. czy na początku 60. spóźnił się na samolot. Kilka godzin później samolot się rozbił. Tata i wujek Menasze byli w Auschwitz najprawdopodobniej do stycznia 1945 roku. W sierpniu poprzedniego roku, gdy zbliżał się front wschodni, Niemcy rozpoczęli proces likwidacji obozu. Jak zatrzeć ślady tak potwornej zbrodni? W popłochu palono dokumenty, zasypywano doły z ludzkimi prochami, rozebrano też krematorium i przygotowano pod wysadzenie trzy pozostałe budynki krematoryjne. Tych, którzy byli jeszcze na tyle silni, by iść, wysyłano w pieszą wędrówkę w głąb Rzeszy, aby później wykorzystać ich jako darmową siłę roboczą na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. ,,Marsze śmierci", bo tak wcześniej nazwali je więźniowie, a później historycy, szły zimą do różnych obozów pracy w Niemczech. A zima była okrutna. Odziani jedynie w pasiaki ludzie szli po dwadzieścia, trzydzieści kilometrów dziennie. Spali pod gołym niebem. Umierali jeden po drugim w skrajnym wyczerpaniu. I znów nie wiem jak, ale tata i wujek Menasze dotarli do Mauthausen. Znowu przeżyli. 5 maja 1945 roku uwolnili ich Amerykanie. Tata ważył wtedy trzydzieści cztery kilogramy. - Tam była góra - napomknął kiedyś. - Chodziliśmy po niej w górę i w dół. Bez przerwy. Godzinami. ,,Góra? Jaka góra?" - myślałam. W obozie pracy góra? Skąd mogłam wiedzieć, że obóz Mauthausen Niemcy założyli w sierpniu 1938 roku w pobliżu największego austriackiego kamieniołomu granitu Wiener Graben? Skąd mogłam wiedzieć, że więźniowie byli zmuszani do morderczej pracy, godzinami rozbijali kilofami granit? Wiele lat później byłam po raz pierwszy w United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie. Winda powoli wiozła mnie na najwyższe piętro. Kiedy drzwi się otworzyły, przystanęłam w milczeniu. Na przeciwnej ścianie zobaczyłam wielką górę kamieni i idących po niej dwóch mężczyzn, ważących może po trzydzieści kilo. To był fragment filmu z Mauthausen. Odtwarzany w nieskończoność, zapętlony. Mężczyźni szli z trudem, krok za krokiem, niczym żydowscy Syzyfowie, wnosząc kamienie na górę. Zamknęłam oczy. Przez chwilę wydawało mi się, że ci wychudzeni więźniowie to mój tata i wujek Menasze. Wpadłam w histerię. Zupełnie tak samo jak wtedy, gdy pojechałam do Auschwitz. Miałam tam zagrać zamknięty koncert dla amerykańskiej i izraelskiej młodzieży. Przeszłam przez cały obóz, obejrzałam baraki, prycze więzienne, setki tysięcy okularów, butów, walizek, ubrań i lalek. Doszłam do końca, do miejsca, gdzie wygrawerowano Gwiazdę Dawida. Dopiero t
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Gołda Tencer |
Wydawnictwo Edipresse Książki |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie |
Wydawnictwo: | Edipresse Książki |
Wydawnictwo - adres: | ewa.biedrzycka@edipresse.pl , http://www.edipresse.pl , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Gołda Tencer |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.