- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.prawił: -- Ty, Goliat, nie opuścisz mnie. Na ziemi się położysz, szczekać i wyć będziesz. Usłyszy cię jaki dobry katolik: przyjdzie i co trzeba, zrobi. A jeśli wilk cię pożre, to lepiej. Bez pana życie miałbyś Piesek szczekał, ptaszek świegotał -- człowiek darł się a darł przez krzaki i chaszcze. Niekiedy w miejscu stawał, głowę pochylał -- zamyślał się. Ptaszek wówczas przycichał; piesek wydawał jękliwe skomlenie. Człowiekowi zdawało się braknąć siły. Ale wprędce prostował się, otrząsał... -- Furda, mospanie! -- hardo wykrzykiwał. I szedł dalej. Tymczasem po puszczy, na kształt srebrnych dzwoneczków, rozsypały się cienkie głosy psów gończych. Tu i owdzie zajęczał róg, zadźwiękła trąbka. Na sennego jeszcze zwierza zakładano obławę. Podnosiły się nawet w oddaleniu nawoływania ludzi, ale mgła i mrok przedporanny zaraz je chłonęły. Żadnego z tych głosów człowiek idący nie słyszał. Jeszcze kroków kilkadziesiąt, kilkaset -- jeszcze zmieszany, fałszywy chór szczeków, skomleń, pisków, świegotań -- jeszcze jedno, drugie, dziesiąte szarpnięcie się, omdlenie, znów szarpnięcie -- i człowiek znalazł się u celu. Stanął, rozejrzał się... Była to nieduża kotlinka, może zimowe leże dzika lub niedźwiedzia. Pnie starych, wywróconych drzew, mchami obrosłe, na pół zgniłe i spróchniałe, wśród chwastów butwiały. Pośrodku wystrzelała w niebo olbrzymia sosna, królowa sosen, z drzew puszczy może najwspanialsza i najroślejsza. Dolne jej konary wicher postrącał, zostały po nich tylko krótkie, sterczące wyrostki. Miejsce dziwnie było głuche, jakby przez ludzi zapomniane i już poza granicami tego świata leżące. Znali je wszakże myśliwi. Wypalona trawa, resztki węgli i popiołu świadczyły, że tu palono ogniska. Człowiek zatrzymał się, lecz mimo zmęczenia nie spoczął. Czapkę cisnął o ziemię, rękawem kontusza pot z czoła otarł -- oczami po sośnie i po gałęziach utrąconych wodził. A dyszał ciężko, z wysiłkiem, jakby mu coś piersi rozsadzało. Ptaszek w klatce osowiał i piórka nastroszył; psina rozciągnęła się na ziemi z językiem wywieszonym i drżała. Niebawem człowiek sęk odpowiedni upatrzył i klatkę na nim zawiesił, wpierw ją otworzywszy. -- Bywaj zdrów, Herkul! -- zawołał. -- Leć na wolność, przyjacielu. Oby ci fortunniej szło niż twemu panu!... Przez otwarte drzwiczki wysunął czerwoną główkę szczygiełek. Pokręcił nią ciekawie w prawo i lewo, skrzydełkami leniwie zatrzepotał, lecz z miejsca się nie ruszał. Upłynęła długa chwila, zanim wreszcie wychylił się cały i z wolna, jakby niechętnie, z klatki wyfrunął. Wyfrunąwszy, na wyższym sęku siadł -- smutno ćwierkać zaczął... Człowiek wciąż trzymał oczy, wbite w sosnę. Sęki najpierw oczami opatrywał, potem ręką próbował. Wybrawszy jeden, odstąpił od sosny -- do rozwiązywania pasa się zabrał. A pas miał lity, pięknej roboty, -- lepszych znać czasów zabytek. Wspiąwszy się nieco na palce, jeden koniec pasa do sęka przytwierdził, drugi związał kształtem pętli. Pętlę do siebie przyciągnął, głowę wsunąć w nią próbował... W tej chwili, piesek, żałośnie dotąd skomlący, z całej siły zaszczekał. Człowiek, nazbyt swą smutną robotą zajęty, nie zważał na to. Ale gdy szczek przeszedł w ujadanie, mimowolnie głowę odwrócił. Poza nim, na pniu wywróconego dębu siedział mężczyzna lat średnich, w bogatym stroju myśliwskim, z pańska -- ba, cale z magnacka -- wyglądają II. -- Niech będzie -- wyrzekł nieznajomy, uchylając nieco zielonego beretu ze strusiem piórem. -- A co to waść czynisz? Tamten cały dygotał, zęby mu dzwoniły. Drżącym głosem odrzekł: -- Na wieki wiekó Czynię, co moja wola. -- Waści, jak uważam, bies opętał... -- ciągnął myśliwy. -- Nie bies, jeno mizeria. z kimże mam cześć? -- Branicki jestem. -- Z których Branickich? -- Z dobrych. A w osobie waści kogóż spotykam? -- Kiżgajłę. -- Z których Kiżgajłów? -- Z mocnych. Skłonili się sobie z dala dość obojętnie. Twarz Kiżgajły mówiła wyraźnie, że spotkaniu nierad. -- Tak czy siak -- ciągnął myśliwy -- nie godzi się szlachcicowi duszy diabłu oddawać... -- Furda, mospanie! Ja w diabła nie wierzę. -- Z racji?... -- Gdym mu duszę w zastaw dawał, do cyrografu stanąć nie chciał. Próżnom na rozstajnych drogach zaklęcia powtarzał; próżnom w wirujący piasek rzucał nóż poświęcany -- ani razu nie stanął. A czemu nie stanął? Bo go niema. Branicki, słuchając do torby sięgnął, wydobył z niej butelkę i dwa spore pucharki. Ustawił to wszystko ostrożnie na kłodzie, i rzekł: -- Mości Kiżgajło! Polak, gdy głodny, to zły; gdy na czczo -- trzy po trzy plecie. Spero, że mi waść dyshonoru nie wyrządzisz, aby ze mną kropli wina nie wypić. Czyste jest, uręc
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo.armoryka@interia.pl , http://www.armoryka.strefa.pl/ , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | |
Wprowadzono: | 03.01.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.