- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rtem prosto w twarz. Jego włosy, policzki, szyja i biała koszula pokryły się kawałkami biszkoptu i pleśni. W powietrzu rozniósł się straszliwy odór. Widać taki właśnie jest zapach konania. o Kawałki tortu truskawkowego ustawiono w gablocie na honorowym miejscu, pośrodku górnego rzędu. Były raczej niewielkie, wykonane bez efekciarstwa. Każdy przyozdobiono trzema truskawkami. Nie wyglądały, jakby miały zacząć się rozkładać. Przeciwnie, zdawało mi się, że będą trwać wiecznie, nienadgryzione zębem czasu. -- Będę się zbierać. -- Kobieta wstała ze stołka. Kiedy wygładzała zagięcia fartucha, kilkakrotnie wyjrzała w stronę placu, rozglądając się, czy ekspedientka nie wraca. -- Ja jeszcze chwilkę poczekam. -- Dobrze, dobrze. Wyciągnęła rękę i lekko dotknęła mojej dłoni gestem tak absolutnie naturalnym, że przez chwilę nie mogłam zrozumieć, co się właściwie stało. Miała szorstką, pooraną zmarszczkami dłoń, a pod paznokciami trochę brudu. Możliwe, że od ciągłego dotykania przypraw. A jednak biło od niej ciepło. Pewnie takie, jakie roztoczyłaby jedna z tamtych przepięknych świeczek z pudełka. -- Rozejrzę się w kilku miejscach za tą ekspedientką. Jak ją znajdę, powiem, żeby zaraz przyszła. -- Dziękuję. -- Co też pani, drobiazg. Włożyła sobie saszetkę pod pachę i wyszła przez obrotowe drzwi. Zauważyłam, że rozluźnia jej się pasek od zawiązanego z tyłu fartucha, ale już nie zdążyłam jej zatrzymać, nim nie wmieszała się w tłum na placu. Znów zostałam sama. o Był bystrym dzieckiem. Umiał przeczytać całą książkę z obrazkami bez jednego błędu. Modulował głos tak, że każda postać mówiła inaczej -- czy to świnka, król, robot, czy stary dziadek. Był leworęczny. Miał szerokie czoło i pieprzyk na uchu. Kiedy uwijałam się w kuchni, plątał mi się pod nogami i zadawał same trudne pytania. Kto wymyślił pismo? Czemu ludzie rosną? Co to jest powietrze? Dokąd idą ludzie po śmierci? Przed moimi oczyma rozpościerało się morze śmierci. Nie jako konkretna ciecz, krajobraz, wspomnienie ani słowo -- po prostu morze, przytłaczające swym ogromem. Nie było od niego ucieczki. Ani śladu wysepki, na której mogłabym zaznać wytchnienia. Jak okiem sięgnąć, zewsząd napierały tylko niekończące się grzbiety czarnych fal. Zaczęłam zbierać artykuły o dzieciach, które spotkała okrutna śmierć. Codziennie chodziłam do biblioteki, przeszukiwałam wszystkie gazety i czasopisma pod kątem doniesień o tragicznych zgonach i robiłam ksero. Jedenastoletnia dziewczynka zgwałcona i zakopana w lesie. Dziewięcioletni chłopiec porwany przez dewianta, znaleziony w drewnianej skrzynce na wino ze stopami odciętymi przy kostce. Dziesięcioletni uczeń podstawówki, który podczas wycieczki szkolnej do huty żelaza wysunął się przez pręty w poręczy prosto do pieca i momentalnie roztopił się na płynną masę. Po powrocie do domu odczytywałam artykuły na głos. Recytowałam je jak magiczne inkantacje dniami i nocami. o Czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Przesunęłam swój stołek i uważniej przyjrzałam się przestrzeni za ladą. Drzwi obok kasy były uchylone. Prowadziły do kuchni, w której stała młoda dziewczyna odwrócona tyłem -- prawdopodobnie cukierniczka. Już miałam ją zawołać, ale przełknęłam słowa. Rozmawiała przez telefon. I płakała. Nie słyszałam głosu, ale ramiona jej drżały. Prosto związane włosy chowała pod białym czepkiem. Robiła wrażenie schludnej, mimo że cały fartuch miała usiany plamkami kremu i czekolady. W smukłej, odwróconej sylwetce zachował się jeszcze ślad nastoletniej świeżości. Nie wiedziałam, jak długo tam stała ani czy zdawała sobie sprawę z mojego towarzystwa. Po prostu raptem pojawiła się w kącie mojego pola widzenia. Poprawiłam się na stołku. Na placu sprzedawca balonów wciąż wyczarowywał zwierzęce pyszczki, tu i tam gromadziły się stadka gołębi, kobieta na ławce dalej dziergała na drutach. Na pozór nic się nie zmieniło. Tylko cień wieży zegarowej wysmuklił się i wydłużył. Kuchnia, tak samo jak sklep, tchnęła czystością. Wysłużone miski, noże, trzepaczki, sitka i rękawy cukiernicze -- wszystko odłożono już na swoje miejsca po całodziennej pracy. Na podłodze nie było nawet odrobiny mąki, czyste ścierki suszyły się w idealnym porządku, a piekarnik chyba jeszcze nie ostygł. Pomieszczenie musiało służyć już długie lata; choć nienowe, wciąż było troskliwie zadbane. Dziewczyna miała piękny płacz. Bezgłośny, bezdźwięczny. Taki, który dobrze pasował do kuchennej atmosfery. Każde drżenie ramion wprawiało włoski na karku w lekki ruch. Spuszczone oczy patrzyły w blat, a ciało łagodnie opierało się o piekarnik. Prawa ręka, w której ściskała serwetkę, zamarła w bezruchu. Nie widziałam jej twarzy, lecz w linii podbr
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Tajfuny |
Wydawnictwo - adres: | karolina.bednarz@tajfuny.pl , http://www.tajfuny.pl , PL |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.