- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nił mu się odruchowo i tak już pozostał - sam, bezradny, pośród modlącego się tłumu. W ostatnim olśnieniu dostrzegł zamknięty żelazną furtą ambit - obejście chóru kościoła. Lecz kiedy nacisnął klamkę, drzwi stawiły opór - były zamknięte, skrywały szczelnie tajemnicę prałata de Noailles. A razem z nim losy i dzieje obu nieszczęsnych przechodek z Villonowej stajenki. 3. Peregrynacja dziadowska Plebania parafii Świętego Wawrzyńca była umocniona niczym królewski zamek. Piętrowy kamienny dom przytykał do absydy kościółka i otoczony był wysokim murem. Prałat spodziewał się chyba najazdu Hunów, Węgrów, Wizygotów, Burgundczyków i wszystkich paryskich sodomitów razem wziętych, skoro okratował okna, zwieńczył szczyt muru ceglanymi sterczynami, a wszystkie okna zaopatrzył w solidne, okute okiennice. Villon krążył cierpliwie wokół budowli. Jego oko, wprawne w złodziejskim fachu, wypatrywało jakiejś szczeliny, dziury w dachu czy niedomkniętego okna - najmniejszej szpary, przez którą można by się wśliznąć do środka. Niestety, brama i mur zamykały plebanię ciasnym koliskiem, niczym pas cnoty naturalia księżniczki. Nie one były wszakże największą przeszkodą dla nocnej wyprawy. Mur był wysoki, ale dałoby się pokonać go po linie czy przystawiając drabinę. Niestety, całe domostwo otoczone było ludźmi, którzy czuwali, modlili się, czasem odmawiali po cichu różańce, innym razem zaś śpiewali hymny i psalmy. Zbliżał się wieczór, a plac przed bramą i uliczki wokół domostwa księdza bynajmniej nie opustoszały. Kiedy jedni wierni odchodzili, inni zajmowali ich miejsce. Villon wdał się w pogawędki z kilkoma starymi babami i wkrótce dowiedział się, że plebania uznawana była przez ludzi za święte miejsce, a nawet - iż zdarzały się tu cudowne uzdrowienia, anioły zstępowały z nieba, by pocieszać strapionych, a zgromadzeni ludzie nie czuli głodu ani bólu. Przed wrotami prowadzącymi na podwórzec domu prałata dochodziło do scen, które zmuszały nawykłego do rozpusty i doczesnych uciech Villona do rozważań nad marnościami tego świata. A nawet do głębokiego zastanowienia się, czy ścieżka jego żywota nie jest czasem ciernistą drogą śmiertelnego grzechu, nie zaś - jak sam sobie wmawiał - latarnią, dzięki której Diogenes odnalazł prawdziwego człowieka. Przy furcie wiodącej na dziedziniec plebanii płonął ogromny stos, na który nadchodzący z bocznych uliczek mieszczanie i chłopi rzucali przedmioty rozpusty i grzechu. Pospołu zatem lądowały w płomieniach ozdoby damskich czepców, houppelande, robe uszyte z adamaszków i aksamitów, piękne kornety i treny sukien. Pachołkowie i czeladnicy ciskali w płomienie stoły do gry, kości i karty, płonęły nawet kartusze i książki, wśród których nie brakło pewnie odpisów bluźnierczego Il Decamerone czy wierszy Petrarki. Oglądając misterium wystawiane ku czci prałata przez mieszczan z Temple, Villon poczuł, że przepełnia go rozpacz, bo trudno było nawet pomarzyć o tym, aby przedostać się na plebanię pod czujnym okiem setki wiernych parafian. Poeta stał właśnie przed gorejącym stosem, gdy nagle poczuł dotyk - bynajmniej nie anielski, choć delikatny, zwinny i prawie niewyczuwalny. Nie była to jednak prawica Pana głaszcząca go po głowie. Mówiąc bowiem krótko - ktoś dobierał się do jego sakiewki starą paryską metodą, próbując odciąć ją z rzemieni, na których wisiała. Villon nie bawił się w dobrego samarytanina - brutalnie schwycił rękę, która gmerała koło mieszka, szarpnął, pociągnął tamtego za sobą w kąt utworzony przez mur plebanii i starą szopę należącą do następnej posesji. Dopiero wtedy spojrzał szyderczo na partacza, który dał się przyłapać na gorącym uczynku. Rzezimieszka, którego schwytał, trudno było nazwać porządnym drzemcarzem. Był to chłopiec, mały szczeniak, odstawiony zbyt wcześnie od wymienia suki matki, za młody, aby stać się mordercą i rabusiem, a za duży, by zarabiać na życie żebraniną jako dziecko. Nie wyglądał na mocarza; miał może trzy, może cztery stopy wzrostu, wielką szopę nastroszonych ciemnych włosów i błękitne oczy dzieciaka, który za wszelką cenę chce udawać zuchwałego ulicznika. Jego wiek trudno było określić, jak to zwykle u pospólstwa i plebsu. Mógł być zarówno wyrośniętym siedmiolatkiem, jak też otrokiem, który pomimo mikrej postury liczy sobie ze dwanaście wiosen. - Ty chyba z byka na łeb spadłeś, dzieciak - rzekł Villon bez wyrzutu, a nawet z zaciekawieniem. - Wyrażasz w biały dzień mieszki na gorąco? Pod domem świętojebliwego kapłona? - Strzyknął pogardliwie śliną w stronę plebanii. - Chyba ci mendy rozum wyżarły! Jakby cię kto spostrzegł, pokłoniłbyś się skruchowi w Chatelet i pogibał na wiei jak amen w pacierzu. - Bo tak wam ładnie sakwa zwisła - wybełkotał ma
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Wydawnictwo - adres: | joanna.orlowska@fabrykaslow.com.pl , http://www.fabrykaslow.com.pl , 20-834 , ul. Irysowa 25a , Lublin , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.12.2010 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.