- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Hiperkryzje Steve Liebich Published by Wydawnictwo Internetowe, 2020. While every precaution has been taken in the preparation of this book, the publisher assumes no responsibility for errors or omissions, or for damages resulting from the use of the information contained herein. HIPERKRYZJE First edition. May 14, 2020. Copyright (C) 2020 Steve Liebich. ISBN: 978-8395773211 Written by Steve Liebich. 10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 Spis treści Title Page Copyright Page Hiperkryzje Diabeł, człowiek i Bóg Poszukiwania Słuchaj poety Za kurtyną Jestem Diabłem - Stoję w twoim lustrze, kiedy wzrok odwracasz! (z utworu Imperium Diabła z albumu Imperium (2013) zespołu Hunter) Diabeł, człowiek i Bóg Diabeł: Co tam szepczesz? Co tam mówisz? Nie lękaj się mnie, synu Człowiek: Spójrz tutaj, pozwól oczom widzieć Trzy martwe ciała, jedno przy drugim Przykryte krwistym kocem długim Trzy formy kształtują się na materiale A pod nim sztywne członki i twarze białe Diabeł: Kim są ci ludzie? Kim byli? Wedle czyich praw żyli? Człowiek: Żona, którą ponad me życie kochałem Syn, któremu pierwszemu życie dałem Córka, która nie znała czym wieku granica Teraz wszyscy troje leżą bez życia Człek - bestia do domu mego wtargnął I trzy dusze z łupem zagarnął Pozbawił mnie tlenu i powodu Dla którego nie skończyć bym miał swego rodowodu Teraz łzy wylewam i śmierci łaknę Wpierw jednak w trumnach rodzinę zamknę Diabeł: Wedle czyich praw żyli? Mów, komu służyli! Człowiek: Jemu - Wszechmogącemu Dobra i miłości siewcy wysokiemu Diabeł: miłości? Gdzie ona tu gości? Gdzie miłość w trzech trupach? Gdzie życie w trzech słupach? Człowiek: Zostawił nas w potrzebie Diabeł: Może on sam stworzył potrzebę? Nie znają praw miłości w niebie A co, jeś lecz słuchaj treściwie On sam wykończył twoją rodzinę? Człowiek: W tym nie ma Boga, lecz tylko sromota A teraz, właśnie teraz, nachodzi mnie ochota Znaleźć winnego śmierci mej rodziny Zmusić do wyznania winy Diabeł: I co potem? Człowiek: Rozłupać mu czaszkę sprawiedliwości młotem Diabeł: Masz siły ku temu? Człowiek: Ku wszystkiemu! Teraz ja jestem sądem, ja jestem prawem Całe życie na sprawiedliwość czekałem Koniec z Bogiem, koniec z życiem Życie w śmierć zamienię, pieśń w wycie Umarłem dawny ja Kreatura zła Karmi się mym wnętrzem Diabeł: Mogę ci obiecać, że zemsty dokonam Sprawiedliwość w tym świecie dochowam Tamten, nim umrze, pozna cierpienie A śmierć będzie mu zbawieniem Ujrzy on wtedy twarz moją Której nawet aniołowie się boją Choć dusza nie umiera, będzie umierał Kwiaty rozpadu na mej polanie zbierał Człowiek: Czego żądasz w zamian? Diabeł: Śmierci twojej i duszy przeklętej Od dziś w mojej władzy zaklętej Człowiek: Cierpieć będę u ciebie? Diabeł: Nie bardziej niż u Niego Twórcy bólu twego Człowiek: Dwie drogi, jedno skrzyżowanie: Zemsta moja - marna i niepewna Lub diabelskie ukrzyżowanie I dusza za to dla niego Kochałem rodzinę, a On mi ją odebrał Czas, by morderca pąki kwiatów zebrał Krwawych! Gorzkich! Śmiertelnych! Zgadzam się, na warunki przystaję W zamian duszę swoją ja tobie oddaję Bóg: Wasz mąż i ojciec wybrał swą drogę Ja już mu nie pomogę Już niebawem każda dusza na Sąd przybędzie Każda, która zechce, mą miłość zdobędzie Poszukiwania Wśród poplątanych gałęzi pamięci I wśród gwiazd na niebie niechęci Za wodnym kołem fortuny I przed myśli lasem ponurym W ziemi straconych uśmiechów grzebię A wciąż nie mogę odnaleźć ciebie Tuż za rogiem ognistych sporów Nad paletą miłości kolorów Przed wodospadem każdej z tragedii Pod splotem niejednej z wielu bredni Rysuję zaproszenie na słonecznym niebie Lecz wciąż nie potrafię odnaleźć ciebie Na rozlanym mleku tęsknoty W ubraniu marnego kochania biedoty Wśród licznych gier nierozegranych W zapachu słodkim włosów twych zadbanych Wspinam się mozolnie po miłości drzewie Próbuję co chwila odszukać ciebie Zza korytarza labiryntu błędów Między książkami wspólnych planów rzędów W zapiskach marzeń starych i nowych Pośród serc dobrych i młodych Znajduję siebie w miłości potrzebie Choć nadal nie mogę odnaleźć ciebie Pod gruzami zburzonej przyszłości Za ludzką nikczemnością, piętrami podłości Nad ziemią, która łączy i rozdziera Tą samą, która daje i odbiera Zbudzę choćby śmierć, która wśród nas drzemie By w końcu móc odnaleźć ciebie! Słuchaj poety Coś ci powiem, więc siadaj wygodnie To jest wiersz, więc niech się rymuje Być może wiesz, co znaczy żyć modnie Wiesz, co cię niszczy i co cię buduje Pozwól, że dam ci cegłę Łykaj myśli z witaminami Wznoś swe idee wraz z fundamentami Nie pozwól innym wejść ci w paradę Pożyczaj pomoc i nie mów: Sam dam z tym radę Potem ją zwrócisz, bo to pożyczka Raz w twoich raz w innych rękach jest tyczka Buduj muskuły determinacji Plując w usta dyskryminacji Nie patrz na innych, patrz tylko na siebie Raj jest na ziemi, więc spraw byś żył jak w niebie Nie znają różnic między piekłem a niebem Nazywaj to jak chcesz, lecz ja to zwę marzeniem Jesteś stworzony, by kochać i być kochanym Nie jesteś tu po to, by trwać wiecznie samym Ty z łona Pani, troskliwej opiekunki Przyjmij od niej wszelakie podarunki Upadasz, by się podnieść - ranisz, by wyleczyć Daj oczom swoim tym wszystkim się nacieszyć Kochaj, kochaj! kochaj po wsze miary Ty dzięki nim, a oni dzięki tobie nigdy nie są sami Podobno cienka linia między sromotą a błogością Nazywaj to jak chcesz, lecz ja to zwę Miłością Czujesz? Coś idzie za tobą... podąża twoim śladem Bezszelestnie gad za tobą, a nie ty za gadem Słyszysz? Mrugnięciem powieki zbywasz innych słowa Czy to ważne, kto z tobą trzyma, a kto urazę chowa? Widzisz? Cienie na ścianach, oknach i w oczach Ty główną szosą, inni na poboczach Podnieś głowę i nie podnoś ręki za jednym zamachem Nazywaj to jak chcesz, lecz ja to nazwę strachem Jestem młody wiekiem, lecz dojrzały duchem Mówią, że wariat, czasem zwą mnie zuchem Wiele przeszedłem i wiele zwyciężyłem Dawno temu pierwszą cegłę pod wieżę włożyłem Cegła po cegle wznosisz fragment wieży Pamiętaj - gdy upadniesz - ktoś nadal w ciebie wierzy Niech wiara i nadzieja ulepią twoje serce Marmurowe serce To człowiek, czyli ty, tworzy swą potęgę Lecz pamiętaj, że skromność podaje jej rękę Jesteś tym dla siebie, co dla mnie serca bicie Nazwij to jak chcesz, lecz ja to nazwę życiem Za kurtyną Za kurtyną gdzie bezpiecznie Za kurtyną gdzie bajecznie Za kurtyną gdzie czas płynie Za kurtyną gdzie deszcz myje Za złączonych serc wzgórzami Za miękkimi pierzynami Gdzie nieznane są tragedie Ludzkie krzywdy, usta wredne Przed kurtyną giną słowa Wszechobecna jest tam zmowa Nie dojrzewa ludzkie serce Miłość rodzi się na prędce Człowiek drzewo wciąż obraża Magia schnie tam z kałamarza Buty depczą liść na drodze Pszczoła osie nie pomoże Za kurtyną gdzie pieśń miła Za kurtyną jeśli żywa
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | poezja |
Wydawnictwo: | E-bookowo |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo@e-bookowo.pl , http://www.e-bookowo.pl , PL |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 43 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.