- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.em gotowa. Pominęła milczeniem jego ciosy poniżej pasa - przynajmniej się starała - bo okazał się tak samo szalony jak cała reszta. Po prostu lepiej i dłużej to ukrywał. - A kiedy będę gotowa, chcę przejrzeć wszystko, nie tylko rękopisy. - Skinęła mu poważnie głową. - Wszystko to samo. - Nie rozumiem, co pani chce powiedzieć. No bo jakże. Mieli swój prywatny małżeński język. Ile razy Scott wpadał do domu, wołając: ,,Cześć Lisey, wróciłem, wszystko to samo?". Co znaczyło: wszystko dobrze, wszystko w porządku. Oczywiście jak większość zdań znaczących (Scott jej dokładnie wyjaśnił, ale ona i tak wiedziała) to również miało wewnętrzne znaczenie. Człowiek w rodzaju Woodbodyego nigdy by nie pojął wewnętrznego znaczenia ,,wszystko to samo". Lisey mogłaby mu tłumaczyć przez cały dzień, a on dalej by nie załapał. Dlaczego? Bo był impotebilem, a impotebile interesowały się tylko jedną kwestią, jeśli chodzi o Scotta Landona. - Nieważne - powiedziała profesorowi Woodbodyemu owego dnia, pięć miesięcy temu. - Scott by zrozumiał. 3 Gdyby Amanda spytała Lisey, gdzie przechowuje rzeczy Scotta z kątka pamiątek - nagrody, puchary, takie tam różne - Lisey by ją okłamała (co wychodziło jej dość przekonująco jak na kogoś niezbyt wprawionego) i powiedziałaby: ,,w magazynie w Mechanic Falls". Ale Amanda nie spytała. Jeszcze bardziej ostentacyjnie wertowała notesik, z pewnością usiłując sprowokować młodszą siostrę do zadania właściwego pytania, ale Lisey go nie zadała. Myślała o tym, jaki pusty stał się ten kąt, jak pusty i nieinteresujący, kiedy znikło z niego tyle pamiątek Scotta. Były albo zniszczone (monitor komputera), albo za bardzo porysowane i potłuczone, żeby je pokazywać; taka prezentacja sprowokowałaby niepotrzebne pytania. W końcu Amanda poddała się i otworzyła notes. - Popatrz - powiedziała. - No tylko popatrz. Pokazała jej pierwszą stronę. Na niebieskich liniach, wciśnięte w małe pętle biegnące od lewej do prawego marginesu - jak zaszyfrowana wiadomość od tych ulicznych świrów, na których zawsze można się natknąć w Nowym Jorku, bo publiczne szpitale dla wariatów już nie mają pieniędzy, pomyślała ze zmęczeniem Lisey - widniały cyferki. Większość była obwiedziona kółkiem. Bardzo nieliczne zamykały się w kwadratach. Manda odwróciła stronę - i proszę, dwie kolejne, takie same. Na następnej cyferki kończyły się w połowie kartki. Ostatnimi były osiemset czterdzieści sześć. Amanda rzuciła jej ukradkowe i z jakiegoś powodu strasznie śmieszne wyniosłe spojrzenie oznaczające - kiedy ona miała dwanaście lat, a lalunia Lisey tylko dwa - że Manda Wzięła i Coś Wymyśliła; i ktoś tego gorzko pożałuje. Przeważnie sama Amanda. Lisey przyłapała się na tym, że z pewnym zainteresowaniem (i rosnącym niepokojem) usiłuje zrozumieć, co tym razem może oznaczać ta mina. Od chwili przybycia Amanda lekko świrowała. Może przez tę trudną do zniesienia, męczącą pogodę. A może raczej, co bardziej prawdopodobne, w związku z nagłym zniknięciem jej stałego chłopaka. Jeśli Manda zmierza ku kolejnej emocjonalnej zawierusze dlatego, że Charlie Corriveau ją rzucił, to Lisey powinna zapiąć pasy. Nigdy nie lubiła i nie ufała temu Corriveau, choć był z banku. Jak można zaufać komuś, kiedy się przypadkiem usłyszało na wiosennym jarmarku, że faceci z ,,Luźnego Tygrysa" nazywają go Kat na Kaskę? Co to w ogóle za ksywka dla bankiera? I w ogóle co to znaczy? I na pewno musiał wiedzieć, że Manda miała kiedyś problemy z głową... - Lisey? - odezwała się Amanda, mocno marszcząc brwi. - Przepraszam - odparła Lisey. - Tak się... na chwilkę wyłączyłam. - Często ci się zdarza. Chyba masz to po Scotcie. Uważaj, Lisey. Oznaczyłam liczbą każdą jego gazetę, dziennik i te naukowe sprawy. Te pod ścianą. Lisey pokiwała głową, jakby rozumiała, dokąd zmierzają. - Robiłam liczby ołówkiem, delikatnie - ciągnęła Amanda. - Zawsze, kiedy patrzyłaś w inną stronę czy coś, bo jakbyś zobaczyła, to byś mi pewnie zabroniła. - Nieprawda. - Ujęła notesik, wiotki od potu właścicielki. - Osiemset czterdzieści sześć! Aż tyle! A wiedziała, że sama nigdy by nie wzięła do ręki pism spod ściany, to nie żadne pisma dla kobiet, tylko raczej ,,Przegląd Little Swanee", ,,Otwarte miasto" i nawet takie z niezrozumiałymi tytułami, jak ,,Piskya". - I to nie wszystko - dodała Amanda. Kciukiem wskazała sterty książek i gazet. Kiedy Lisey dobrze się im przyjrzała, przyznała rację siostrze. Było ich o wiele więcej niż osiemset czterdzieści coś. Na pewno. - Prawie trzy tysiące, i nie wyobrażam sobie, gdzie je upchniesz, ani kto by je zechciał. Nie, osiemset czterdzieści sześć to tylko te, w których są te zdjęcia, że ty na nich jesteś. Zdanie było tak pokraczne, że Lisey począt
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, horror |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Rok publikacji: | 2011 |
Liczba stron: | 534 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.