- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę jakby jaśniej. Czułem, jak bije mi serce, ale starałem się zachować spokój. - Jakieś szczegóły? - spytałem dla pewności. - My, to znaczy ja i jeszcze dwie pary, ruszamy jutro rano. Tu masz adres. - Wsunęła mi pod laptopa białą karteczkę. - Przyjedziesz, o której chcesz. Tylko nie każ mi czekać zbyt długo. - Uśmiechnęła się, po czym wyszła. W powietrzu unosił się zapach jej perfum. W głowie zawirował mi świat. Pojawiać się zaczęły obrazy świąt w Dusznikach i niewiele one miały wspólnego z Bożym Narodzeniem, oj niewiele. Byłem jednocześnie podniecony i mocno szczęśliwy. Kurczę, z zasady nie wierzę w duchy, ale teraz chyba mnie jakiś nawiedził, taki świąteczny, coś jak od Dickensa i dał mi najpiękniejszy prezent pod choinkę, jaki sobie mogłem tylko wymarzyć. Ta nagła zmiana wydarzeń była tak nadnaturalna, tak niezwykła, tak nieprawdopodobna, że może faktycznie, to jakieś siły nieczyste szykują na mnie swoją pułapkę? Niech mnie więc łapią. Musiałbym być skończonym idiotą, gdybym się tej pokusie miał oprzeć. Już widzę spojrzenia kolegów, kiedy wrócę z urlopu. A, właśnie - trzasnąłem się ręką w czoło. - Urlop. Przetarłem oczy i zabrałem się za pisanie. Byle szybko. Teraz najważniejsze jest to, co czeka mnie w górskim hoteliku w Sudetach. Sprawdziłem, na czym skończyłem. ,,...w żelaznym nocniku". Dobra, jeszcze tylko bla, bla, bla. Potem kolejne bla, bla, bla i już, skończyłem. Wcisnąłem klawisz Enter i poszło. Następnego dnia wstałem trochę za późno. Była jedenasta, kiedy zacząłem się pakować. Szczerze mówiąc nie byłem przygotowany na zimowy wypad za miasto, przez co straciłem sporo czasu na dokopanie się do odpowiedniej na takie warunki odzieży. Biegałem po mieszkaniu jak opętany. Między spacerami po zaśnieżonych deptakach uzdrowiska a uroczystą wieczerzą wigilijną była spora przepaść, którą również należało czymś wypełnić. Składałem ubrania, a w telewizji, co chwila, pojawiały się niepokojące komunikaty o bardzo trudnych warunkach na drogach całej Polski. Zawieje, zamiecie i tak zwana widzialność, a właściwie jej brak. Mimo tego humor mi dopisywał, musiał. W końcu jechałem spędzić kilka dni i nocy z Aliną. Kurwa! - wrzasnąłem na głos. - Przecież jadę na święta! Spojrzałem na zegarek. Muszę kupić jeszcze jakiś prezent. Ale dałbym ciała! Prysznic, golenie, walizki w rękę i jazda. Po drodze galeria handlowa. Trochę się nachodziłem, zanim znalazłem coś odpowiedniego na taką okazję. W końcu kupiłem Alinie piękny naszyjnik, którego głównym elementem była pozłacana replika hiszpańskiego dublona, fajna rzecz. Koniec z końcem wyjechałem z Warszawy o siedemnastej. Przede mną czterysta sześćdziesiąt kilometrów jazdy. Faktycznie, warunki były mocno średnie. Ślisko, ciągle padający śnieg i wszechobecne pługi śnieżne. Cholera, mogłem wyjechać wcześniej. Mogłem? Jakbym mógł, to bym wyjechał, no nie? Bez sensu. Do Piotrkowa Trybunalskiego jechało się jeszcze całkiem przyzwoicie. Włączyłem nawet głośniej muzykę i docisnąłem pedał gazu. W radiu Lombard i ,,Mister of America". Ha! Dawno tego nie słyszałem. Fajny kawałek, pod nóżkę. - ,,Ta autostrada sunie szlakiem gwiazd Posłuszna rytmom jego rąk Wiruje pod kołami znów Siedem mil krainy snów" Nuciłem pod nosem, wybijając rytm na kierownicy. ,,A ona czeka, ona wciąż " - uśmiechnąłem się pod nosem. Będzie dobrze. Nic się nie może stać. Nabrałem nagle dziwnej pewności siebie. Czterysta kilometrów to w końcu nie ocean. Jakoś się tam dostanę. A kiedy już tam będę... Kurwa! Zarzuciło mi autem. Uf! Dobra nasza. Trzeba się skupić, panie mister of America - mruknąłem pod nosem do siebie. Zwolniłem. Im dalej na południe, warunki stawały się coraz to gorsze. Śnieg praktycznie padał bez przerwy. Co jakiś czas mijałem wielką ciężarówkę wbitą w zaspę na poboczu drogi. Fatalnie. Robiło się późno, a ja nie posuwałem się specjalnie naprzód. Nagle esemes. Może to Alina niepokoi się o moje zdrowie? Spoglądam. Nie, to tylko Waldek, szef: ,,Tekst niedopracowany, wstrzymuję druk. Wrócisz, to pogadamy. Wesołych". Wal się, Waldek! Rzuciłem telefon na siedzenie. Jeszcze ten będzie mnie tu wkurwiał. Wyłączyłem radio. Po paru godzinach brnąłem już krętymi drogami Dolnego Śląska. W innych okolicznościach pewnie piałbym z zachwytu nad mijanymi właśnie przeze mnie krajobrazami. Piękne poniemieckie miasta i miasteczka, stare folwarki, pałacyki i zamki. Teraz jednak musiałem uważać na każdym zakręcie, serpentynie czy skrzyżowaniu. Byłem zmęczony, oczy bolały od wypatrywania drogi, która miejscami niczym nie różniła się od pobocza czy pola. Nagle na wysokości Ziębic - bez sensu, że tędy akurat poprowadziła mnie nawigacja - zatrzymała mnie policja. Dwa radiowozy migające niebies
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy |
Wydawnictwo: | Manufaktura Słów |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.