- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.upić jakieś cieplejsze rzeczy. Tam, gdzie się pan wybiera, bywa zimno. - Słyszałem. - Może pan iść i na przyszłość radzę uważać na słowa. - Na pewno dostosuję się do tych wskazówek. Zwinął wszystko w jedną kulę i wepchnął z powrotem do czarnej sportowej Nike. Czuł się upokorzony. Właściwie nic nie zrobił. Głupi żart i zaraz tyle zamieszania. Opuścił terminal i wsiadł do taksówki. Podał adres hotelu w centrum. Samochód ruszył wolno, poszukując odpowiedniego pasa ruchu. Jak na razie poranek spieprzył dokumentnie. o Pierwszy telefon - kompletna pomyłka. Przez dłuższą chwilę nikt nie odbierał, aż w końcu włączyła się automatyczna sekretarka. Drugi nie był zły, tyle tylko że rozmówca przebywał w innym mieście i miał wrócić za parę dni. Tyle czasu nie posiadał. Kolejny okazał się nieaktualny, a przy czwartym nie słyszał nawet sygnału. Pozostała ostatnia możliwość. Naciskał kolejne klawisze z pewnym niepokojem. Jak tak dalej pójdzie, wizyta w Polsce okaże się zupełnym niewypałem. - Halo? - Zdecydowany męski głos. Nie jest źle. - Czy rozmawiam z panem Kosińskim? - zapytał wolno, ciekaw, czy tamten zna angielski. - We własnej osobie - usłyszał wyraźną odpowiedź. - Mamy wspólnych znajomych. - Szybko wyjaśnił, jak zdobył numer telefonu. - Jestem przejazdem, a z tego, co wiem, jest pan właściwą osobą... że tak powiem: jedyną, która może wprowadzić mnie w temat. - Układy scalone, procesory? - Ależ nie. Jestem dziennikarzem. Shepard wstrzymał oddech. Od decyzji rozmówcy zależało dalsze postępowanie. - To przypadek, że jestem w Warszawie. Właściwie wybieram się gdzie indziej - dopowiedział na wszelki wypadek. - Dobrze, zapisz sobie adres. Około osiemnastej pasuje? Wcześniej nie mogę. Właśnie wychodzę na uczelnię. - Doskonale. - Norton na kawałku gazety zanotował nazwę ulicy, numer domu i mieszkania. - Jeśli się nie zgubię, będę o czasie. Przerwał połączenie i zerknął na zegarek. Ledwo dochodziło południe. Trochę pokima, zje obiad i zobaczy, co to miasto ma do zaoferowania. Trzy i pół godziny później Shepard wyszedł na ulicę. Spojrzał w lewo, spojrzał w prawo i przed siebie. Parę wysokościowców, z których zwłaszcza jeden przyciągał wzrok. Poszukał przejścia przez jezdnię i zatrzymał się na chodniku po przeciwnej stronie. Większość przechodniów pognała do metra, ale nie on. Wyciągając długie nogi, poszedł w kierunku umownego centrum, rozglądając się na obie strony. Trudno powiedzieć, czego się spodziewał. Zupełnie nie miał wyobrażenia ani miasta, ani kraju. Tych parę zdjęć z netu zupełnie nic nie mówiło, chociaż jeden budynek rozpoznawał na pewno, ten z iglicą wyglądający jak nie do końca dopracowany projekt któregoś z renomowanych biur architektonicznych. Sam gmach jeszcze by uszedł, tylko po co te przystawki z boku? Widział, że są cztery, wyrastające z każdego rogu. Zadarł głowę. Dostrzegł ludzi na tarasie widokowym. Co mu szkodzi? Szkolna wycieczka podążała właśnie w kierunku wejścia. Wolnym krokiem, by nie przyciągać niczyjej uwagi, poszedł za nią. W środku kupił bilet i udał się w stronę wind. Jazdę do góry jeszcze mógł znieść, start - i wnętrzności zostawały na podłodze. Gorzej w dół. Nie znosił uczucia, kiedy wątroba chciała zobaczyć, co jest na zewnątrz. Obserwował cyferki znaczące mijane piętra. Winda zwolniła i zatrzymała się. Minął hol i wyszedł na taras. Szkoda, że pogoda nie dopisała. Granice miasta określała delikatna, szara mgiełka na horyzoncie. Gdzie nie spojrzał, to samo. Przespacerował się wkoło, zapamiętując charakterystyczne miejsca. Może późnej o nie zapyta. Wiatr zacinał mżawką. Od razu zrobiło się chłodniej i wilgotniej. Zjechał i ponownie znalazł się w punkcie wyjścia. Zapytał o ulicę dwie chichoczące nastolatki. Złamał w ten sposób pierwszą zasadę miejskiego surwiwalu - nigdy nie pytaj kobiet o drogę - ale nie przejął się tym zbytnio. Zostały trzy godziny. Zdąży choćby na czworakach. Nieco dalej dostrzegł sklep z odzieżą. Raczej dostosuje się do rady celnika. Już tutaj było chłodno, a co dopiero dalej na wschód. Kupił kraciastą watowaną koszulę, jakiej używają wędkarze i kierowcy ciężarówek, i zaraz założył na grzbiet. Do tego grube skarpetki i bluza z kapturem. Trochę zeszło, zanim sprzedawczyni znalazła odpowiedni rozmiar. Okazało się, że jest niewymiarowy. Dziwny kraj. Wygodne sportowe buty zamienił na żółte traperki Catepillara. O mało nie poznał sam siebie w lustrze. To, co pozostało, spakował do plastikowej reklamówki. Zlokalizował adres jakieś pół godziny przed osiemnastą. Dobra, nie wprosi się ot tak sobie. Zawrócił do miejsca, gdzie przed chwilą widział market. Poszukał stoiska z alkoholem. Wybrał sześciopak Guinnessa i butelkę Jima Be
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, inne, sensacja i literatura grozy, thriller |
Wydawnictwo: | Ender |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.