- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nachylił się i cicho spytał: - Ty jesteś Tabakiera? Leon potakująco skinął głową. - Tusio - przedstawił się krótko mężczyzna. - U Mikrego chodzę. Żentelmen ze zwierzyną na śnurku to mój braciak, Robcik. Wrześnie jesteśmy. Władeczek chce was widzieć. Trzeci dzień za wami dymamy po dzielnicy. Ten z ręką do psów, to kto on jest? - Swój, z ferajny - powiedział Leon. - Przekaż Władeczkowi, że będziemy z wieczora. - Sie wie, powiem mu. Swoją szosą to moglibyście jadać w lepszych miejscach. - Tusio skrzywił się z niesmakiem. - Padliną tu czuć. - Źle nie jest, w cieniu gorzej dają, a blatni nie pękają - zrymował Leon. Bracia uśmiechnęli się do siebie. Tabakiera wziął z mojego talerza kawałek ostygłej, szczeciniastej golonki i podał wilczurowi. Ten, bez żadnego ostrzeżenia z głośnym szczeknięciem rzucił się na Leona. Miałem wrażenie, że tylko i wyłącznie refleks karmannika uchronił go od straty palców. Przestraszony szarpnął się do tyłu i przewrócił razem z krzesłem. Wrześnie parsknęli głośnym śmiechem. Tusiek odciągnął warczącego wilczura i podał Tabakierze rękę, który po chwili wahania przyjął pomocną dłoń i wstał na równe nogi, niepewnie zerkając w stronę szczerzącego zęby zwierzęcia. - Przy nas cię nie zagryzie - powiedział Tusio z krzywym uśmiechem - co najwyżej pomemła. Widzimy się wieczorem. Stojący przy szynkwasie inspektor Napiórkowski zdawał się być pochłonięty zawartością kufla. Podniósł szkło do ust. Zatrzymał rękę w pół drogi i wyraźnie zniesmaczony wyłowił z gęstej piany muchę. Z kwaśną miną podsunął ją właścicielowi knajpy pod nos. Na rumianej, okolonej bujnym wąsem twarzy barmana wykwitł uśmiech. - Stworzenie Boże - powiedział spokojnie, wzruszając ramionami. - Ile takie beleco ci tego piwska łachu wypije? Poresztą, co byś chciał za te swoje kilka miedziaków? Żeby ci się syrena w haberbuszu pluskała? Cyckami dla osłody świeciła? Napiórkowski bez słowa rzucił należność na blat i wyszedł z lokalu. Na ulicy Leon skinął na dorożkę i rzucił sałaciarzowi nazwę hotelu. Poprosił o postawienie budy. Dryndziarz wzruszył ramionami i ze stoickim spokojem zaczął szarpać się z opornymi pałąkami, na których miała zostać rozpięta osłona. Po chwili nad ławkami rozpostarł się brezent. - Jest plandeka dla szanownego pana dziedzica. - Charaszo, będzie na piwo - powiedział Tabakiera. Usiedliśmy na wysłanych filcem ławkach. W mosiężnych flakonach zamontowanych na słupkach pojazdu tkwiły świeże kwiaty. Snuł się delikatny, ulotny zapach damskich perfum. - Co ta fura taka strojna? Do ślubu z ludźmi lata? - zdziwiłem się. - Królowe nocy fiakier wozi - mruknął Leon. - Heniek, coś ty temu wilkowi zadał, że on tak się łasił? Toż to bydlę mało mi ręki nie odgryzło, jak go karmić chciałem! Spojrzałem na Tabakierę, na mankiecie koszuli widać było ślady krwi. - Ugryzł cię? Głęboko sobaka dziabła? - spytałem zaniepokojony. - Kawałek szkła był na podłodze, jak klapnąłem na podłogę, to rozwaliłem palec. Nic poważnego. Mów mi tu prędzikiem, dlaczego bydlę się do ciebie łasiło! Opuściłem głowę i milczałem krótką chwilę. - Widzisz Leon, to było tak. Wczoraj, gdy byliśmy u madame, to ja z Sabiną w gabinecie urzędowałem, wiesz przecież. - Ja cię amancie z Bożej łaski nie pytam, coś ty u Sadkowskiej wyczyniał - parsknął rozbawiony Tabakiera. - Nie czas na przechwałki! - Jak nie chcesz, mogę nie mówić - fuknąłem urażony. Leon uśmiechnął się i westchnął z udawaną powagą: - To już nic powiedzieć nie można, bo się Hrabia obrazi. Delikatny się zrobiłeś ostatnio, niczym jakiś Potocki czy inny Radziwiłł. Dobrze, pochwal się. Wytrzymam, mam wprawę. Maniek jeszcze większe plecie androny. - W gabinecie urzędowałem - powtórzyłem, celowo przeciągając słowa. - Sabcia ma tam na ozdobę takie jakieś nieporozumienie. Ni pies, ni - Wiem, pekińczyk - wtrącił Leon. - Nie znam się na sobakach, może i tak. Małe toto, kudłate i z płaskim pyskiem. Ślepia ma wybałuszone, jakby zatwardzenie wieczne miało. Szpetne to stworzenie wlazło mi na kolana i głaskać się kazało. Że Sabina lubi tego szczura niemożebnie, z kolan nie zrzuciłem. Czochrałem dłuższą chwilę, czekając na kolację. Okazało się, że to suka jest i na dodatek ma zapotrzebowanie na męża. Łachy mi trochę juchą powalała i widocznie wilk tych Wrześni to wyczuł. Ty w salonie wódę żłopałeś, to inaczej waniasz. Tabakiera buchnął głośnym śmiechem. - Heniek! Ty masz więcej szczęścia niż rozumu! Jeden pożytek z twoich romansów taki, że Wrześnie są nam przez to przychylne. Widać było, że chłopy niemożebnie zdziwione były, gdy sobaka słabiznę na ciebie wywaliła! Jak pójdziemy jakiś geszeft robić, to się czosnkiem nasmaruj,
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, thriller, historyczny |
Wydawnictwo: | Kago |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.