- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zności dwudziestu sześciu Już gotowi. Dobrzański wstał, poprawił medale na piersi. I ponieważ Halicki nie przerywał rozmowy, po prostu odmeldował się do telefonu. Koszary 2. Pułku Strzelców, godzina Przed budynkiem czekało kilka osób. Walicki pilnował walizki majora, jakby było w niej złoto Narodowego Banku albo cudowna broń na Hitlera. Za nim tłoczyło się dwóch podchorążych, podporucznicy rezerwy i porucznik z grubym zeszytem pod pachą. Oficer ewidencyjny, pomyślał Dobrzański. On też pierwszy zasalutował, nie wypuszczając spod lewej pachy brulionu. - Panie majorze, proszę o pozwolenie zapisania przydziału - Spocznij. Nie mam żadnego. Żołnierze drgnęli, żachnęli się. - nie rozumiem? Pan podpułkownik? - Panowie, dziękuję za postawę, ale nie będziemy razem wojować. - Jak to? Przecież - Czyżbyście kwestionowali rozkazy podpułkownika Halickiego, panie oficerze ewidencyjny? - Nie, oczywiście. Rozumiem, Dobrzański podszedł do strzelca z cenzusem, który wyprężył się jak struna. Major szarpnął za ściśnięty i pofałdowany płaszcz, ściągnięty pasem. - Poprawcie to, wyglądacie jak portier w burdelu. - Obrócił się do Walickiego. - Wachmistrzu, dziękuję za przysługę. A walizkę proszę odnieść do kasyna. Odwrócił się i odszedł sam, ponury, obok plutonów cyklistów, którzy wyruszali z koszar długim, nierównym korowodem, wlokąc po piasku rowery. Kasyno 2. Pułku, kilka chwil później Kasyno oficerskie szykowało się do ewakuacji. Na ścianach straszyły blade prostokąty po obrazach, część krzeseł ustawiono na stołach, które przeniesiono pod ściany. Poza majorem był tu tylko jeden młody podporucznik, jadł obiad, a przy jego nodze stał wypakowany sakwojaż i szabla. Dobrzański uśmiechnął się, kiedy przedstawił sobie, jak komiśny podpułkownik Halicki kieruje tego zucha do plutonu i zamiast konia przydziela żelaznego rumaka na dwóch kołach. Swoją drogą, oblicze rezerwisty było jakby znajome. Widział je gdzieś, może w teatrze w Warszawie? Pal to diabli, nigdzie nie było obsługi. Musiał zastukać w kontuar i dopiero na trzecie donośne ,,hej!" przybiegł zafrasowany kuchcik w białym kitlu. - Benedyktynkę i szklaneczkę! - Panie majorze - kuchcik rozłożył bezradnie ręce - nie doszła jeszcze. W kuchni wszyscy jak w ukropie, bo nagotować dla tylu - Zatem ćwiartkę baczewskiego. - Jest czysta wyborowa, zimna jak lód, panie majorze. - Cztery setki. - Na jednej nodze. Z ulgą wyciągnął się w fotelu, położył ręce na oparciach. Nie czekał długo, kuchcik pojawił się z trzema literatkami. Major podniósł rękę. - Powiedz mi, chłopcze, czy ja wyglądam na bolszewika? - Pan major wyglą jak pan major. - Widziałeś kiedyś majora Wojska Polskiego, który pije bez zakąski? - Śledzik czy sandaczyk? - To pierwsze. Czekam. Ustawił kieliszki w szeregu. Na serdecznym palcu lewej dłoni zalśnił sygnet z Leliwą. Trzy setki, jak trzy próby powrotu do armii. Szwadron zapasowy Pułku Ułanów Króla Jana w Rzeszowie to raz. Niemiła rozmowa z Wituszyńskim 2 września. Pierwsza kolejka. Łuków, 25. Wielkopolski z Prużana, wizyta w kasynie, skąd w nocy przenieśli się do restauracji. Uściski, poklepywania, mundurowe koleżeństwo. I te słowa: ,,Wiesz, nie ma przydziałów. Byczo jest, ale szarża za wysoka. Za dobry jesteś, Heniu, nie będziesz przecież dowodził plutonem". Drugi kieliszek. Hrubieszów, Wołyńska Brygada, trzecia porażka. Halicki miał rację. Dobrzański stracił wszystko. Rodzinę, służbę, konie; została goła duma. Gdzie był czwarty kieliszek? Chyba kuchcik potrafił zliczyć tylko do trzech. Po namyśle major uznał to za szczęśliwy traf. Nie będzie przecież strzemiennego. Nie dziś. Hrubieszów to tylko mała przerwa w nieustającej podróży po pułkach i garnizonach. Nie miał tu nic do roboty. Potarł szczękę, wyczuwając ledwie odrastającą brodę. Zastanowił się, czy wstąpić do Żyda Rocha albo do zakładu fryzjerskiego Olszyny, na wprost liceum. Zrezygnował. Nie będzie łaził do hrubieszowskich rzeźników, co skrobią tępą brzytwą, jakby szlachtowali świnię, i leją wodę kolońską w żywe rany na policzkach. Ogoli się sam, po drodze, w rowie. Droga przecież wypada daleka. Na północ. Wyszedł z kasyna, nie odpowiadał na żołnierskie saluty, unikał znajomych. Czerwony fiat 500, pożegnalny prezent Natalii, czekał tam, gdzie major go zostawił - za bramą. Dobrzański wrzucił do środka walizkę, sprawdził, czy w kanistrze na tylnej ławeczce zostało jeszcze dość benzyny, której cena w wojennym zamęcie wzrosła do osiemdziesięciu groszy za litr. Uruchomił silnik i zawrócił spod koszar na północ - w stronę Bugu, na Horodło. Ledwie dojechał do rozjazdu, gdzie główny gościniec skręcał na Moniatycze, musiał zwolnić, w ostatniej chwili odbił kierownicą w prawo, om
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Leszek Filipowicz |
Czas trwania 22:59:00 |
Wydawnictwo Fabryka Słów |
Data wydania 2016 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Rok publikacji: | 2016 |
Czas trwania: | 22:59:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Leszek Filipowicz |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.