"Hush" to ostatni tom trylogii Czarny Lotos, zwieńczenie wydarzeń z poprzednich tomów i kumulacja nagromadzonych emocji wreszcie znajduje swoje ujście. Czym tym razem zaskoczy nas autorka? Czy zaserwuje nam kolejną dawkę mocnych, niemożliwych do wyobrażenia sobie wrażeń?
Seria Czarny Lotos to jedna z moich ulubionych książkowych cykli. Mamy w niej mroczny romans, sekrety, oszustwa, brutalną rzeczywistość, która przygniata czytelnika, miażdży jego umysł jak i kości. Tego samego, a może nawet więcej, oczekiwałam od książki Hush. Tajemnica, która zostaje ujawniona na samym początku daje nam nowy obraz na wszystkie minione wydarzenia. Nie była ona jednak aż tak spektakularna jak to miało miejsce w Bang czy też Echo, co mocno mnie zasmuciło. Elizabeth wraz z Declanem próbują swoich sił w nowo zbudowanym związku jednak to zadanie nie należy do najłatwiejszych biorąc pod uwagę ich przeszłość. Kiedy jednak na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące rodziny głównej bohaterki, jej i nasze życie całkowicie się zmieni. I gdyby na tym autorka poprzestała, byłoby znośnie. Jednak stworzony epilog, to wytwór niezwykłej fantazji autorki, który zniszczył wszystko. Apetyt na tę książkę miałam wielki, jednak nie został on w pełni zaspokojony, a dodatkowo, jak już wspomniałam, dużym minusem jest epilog, którego, z perspektywy czasu, myślę, że nie powinnam czytać, bo wywołał tylko i wyłącznie moje zażenowanie i śmiech. Nie wiem co wpłynęło na taką decyzję autorki, aby w taki sposób zakończyć tę serię, ale zamiast zostawić mnie w szoku, niedowierzaniu i oszołomieniu sprawiła, że po prostu chciało mi się śmiać. Pomimo wszystko, wybaczam te błędy bo zbyt mocno kocham poprzednie części. Szkoda, że akcja nie została pociągnięta w podobnym klimacie co wcześniejsze pozycje. Brakowało mi tutaj mroku, tego specyficznego klimatu, który nie opuszczał czytelnika w Bang. W trzecim tomie akcja została ustabilizowana i głównie skupiała się na chorobie głównej bohaterki. Myślę, że historia ta przypadnie niektórym z Was do gustu. Ma plusy i minusy, aczkolwiek jeżeli znacie już pierwsze tomy tej serii, Hush musicie poznać, chociażby po to aby samemu wyrobić sobie zdanie. Po skończeniu tej powieści musiałam pomyśleć kilka dni o tym, co powinnam o niej napisać. Jednak nadal mam z nią problem, bo z jednej strony kocham główną bohaterkę, jej problemy, ten mroczny romans, niesamowity klimat, którego nie czułam w żadnej innej serii, a z drugiej strony tak zepsutą finałową akcję. Nie opuszcza mnie poczucie niedosytu, ciągle mi tutaj czegoś brakuje, aczkolwiek na to nie mam już wpływu. Mam nieustające uczucie, że autorce brakło pomysłu na tę część, czego skutkiem był ten niespodziewany wybuch dziwnych fantazji w epilogu.
Tę książkę trzeba po prostu przeczytać, aby wyrobić sobie o niej zdanie. Ja poznałam dalsze losy Elizabeth i nie żałuję, a to, że nie spełniła moich wymagań, to całkowicie inna rzecz. Jeśli jesteście ciekawi, sięgnijcie po ten tytuł bez wahania.
Opinia bierze udział w konkursie