- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ienkim głosem, po czym ziemia znowu zaczęła się trząść. W końcu zapanował spokój i zapadła martwa cisza, tak że słychać było jedynie zawodzenia baby Ajuba i jego gorące prośby, aby Ghais mu wybaczył. Abdullahu, twoja siostra zasnęła. Nakryj jej stopy kocem. O tak. Dobrze. Może powinienem na tym zakończyć. Nie? Chcesz, żebym opowiadał dalej? Na pewno, chłopcze? Niech ci będzie. Na czym to ja skończyłem? A tak. Nastąpił czterdziestodniowy okres żałoby. Sąsiedzi codziennie gotowali rodzinie posiłki i przy niej czuwali. Przynosili rozmaite podarki -- herbatę, cukierka, chleb, migdały -- składali kondolencje i wyrazy współczucia. Baba Ajub z trudem wypowiadał słowa podziękowania. Siedział w kącie, a z jego oczu płynęły strumienie łez, jakby chciał zakończyć panującą we wsi suszę. Nie można życzyć takich cierpień nawet najpodlejszemu z ludzi. Minęło kilka lat. Susza trwała i wioska Majdan Sabz popadła w jeszcze większą nędzę. Kilkoro małych dzieci zmarło z pragnienia w kołyskach. Poziom wody w studniach był coraz niższy, a rzeka wyschła, w przeciwieństwie do zgryzoty baby Ajuba, która wzbierała i wzbierała z każdym dniem. Rodzina już nie miała z niego pożytku. Nie pracował, nie modlił się, prawie nic nie jadł. Żona i dzieci błagały go, żeby się tak nie zamartwiał, daremnie. Jego obowiązki przejęli synowie, bo baba Ajub nie robił nic, tylko całe dnie siedział samotnie na skraju pola i spoglądał żałośnie w stronę gór. Przestał rozmawiać z mieszkańcami wioski, ponieważ sądził, że obgadują go za plecami i mówią, że jest tchórzem, bo oddał synka bez walki. Że nie nadaje się na ojca. Prawdziwy ojciec stawiłby czoło dewowi. Oddałby życie, broniąc rodziny. Pewnego wieczoru powiedział o tym żonie. -- Ależ niczego takiego nie mówią -- odparła. -- Nikt nie uważa cię za tchórza. -- Przecież słyszę -- odrzekł. -- Słyszysz własny głos, mężu. -- Nie powiedziała mu, że sąsiedzi rzeczywiście obgadują go za jego plecami. Ale szepczą między sobą co innego: że chyba zwariował. I któregoś dnia potwierdził ich przypuszczenia. Wstał o wschodzie słońca, nie budząc żony ani dzieci, schował do worka kilka kawałków chleba, założył buty, przytroczył do pasa kosę i wyruszył w drogę. Szedł wiele, wiele dni. Wędrował, aż słońce stawało się czerwonym światełkiem w oddali. Noce spędzał w jaskiniach, poza którymi gwizdał wiatr. Albo spał nad jakąś rzeką, pod drzewami, wśród skał. Jadł chleb, który wziął z sobą, a potem to, co udało mu się znaleźć -- dzikie jagody, grzyby, ryby, które łapał w strumieniach gołymi rękami -- a czasem nie jadł w ogóle. Jednak wytrwale podążał przed siebie. Kiedy napotkani ludzie pytali go, dokąd idzie, mówił prawdę, a wtedy jedni się śmiali, inni odchodzili pospiesznie, bojąc się, że jest szaleńcem, a jeszcze inni modlili się za niego, bo także musieli oddać swoje dziecko dewowi. On nie podnosił głowy i szedł dalej. Kiedy rozpadły mu się buty, przywiązał je sznurkiem do stóp, a gdy sznurki puściły, wędrował boso, przemierzając pustynie, doliny i góry. Wreszcie baba Ajub dotarł do szczytu, na którym stał fort dewa. Tak spieszno mu było wypełnić swoje zadanie, że nie odpoczął, tylko natychmiast przystąpił do wspinaczki. Był w łachmanach, stopy mu krwawiły, włosy miał zlepione pyłem, ale się nie wahał. Ostre skały raniły mu stopy, jastrzębie dziobały go po twarzy, gdy mijał ich gniazda. Gwałtowne porywy wiatru o mało nie strąciły go ze zbocza góry. Ale on piął się coraz wyżej, od skały do skały, aż w końcu stanął przed potężną bramą fortu. -- Kto śmie się tu dobijać?! -- zagrzmiał głos dewa, gdy baba Ajub rzucił kamieniem w bramę. Ajub odpowiedział, podając swoje imię. -- Przybywam z wioski Majdan Sabz -- dodał. -- Życie ci niemiłe? Na pewno tak, skoro niepokoisz mnie w moim domu! Czego chcesz? -- Przyszedłem cię zabić. Po drugiej stronie zapadła cisza. A potem brama otworzyła się i stanął w niej dew w całej swojej potwornej okazałości, górując nad babą Ajubem. -- Czyżby? -- zapytał głosem niskim jak grom. -- A tak -- odparł baba Ajub. -- Tak czy owak, któryś z nas dzisiaj zginie. Wydawało się przez chwilę, że dew podniesie babę Ajuba z ziemi i zabije go jednym kłapnięciem ostrych jak sztylety zębisk, jednak się zawahał i zmrużył ślepia. Może sprawiły to szalone słowa starego człowieka, a może jego wygląd, porwane ubranie, zakrwawiona twarz, pył, którym był pokryty od stóp do głów, otwarte rany na jego ciele. A może to, że w oczach starca nie dostrzegł ani śladu strachu. -- Skąd pochodzisz, jak powiadasz? -- Z Majdan Sabz -- odrzekł baba Ajub. -- Majdan Sabz musi być daleko, sądząc po tym, jak wyglądasz. -- Nie przyszedłem tu na pogawędkę. Przyszedłem,
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Maria Seweryn |
Wydawnictwo Albatros |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Maria Seweryn |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.