- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.dawno temu, kiedy byłam zupełnie mała. Wtedy nie był taki smutny. Skarpetki nie były moje, przypuszczalnie tata znalazł je w komodzie Eudokii, kiedy rozmawiał przez telefon w sypialni. - Dzięki, tato - powiedziałam. Wstałam z fotela, objęłam znów bladego Gabriela, dosłownie odbierając go z rąk Anachorety i opuściłam mieszkanie Eudokii w wielkim stylu: odziana w sukienkę Chanel i skarpetki Calvina Kleina, pozbawiona radości, nadziei i własnych majtek. Staliśmy na ulicy Lelewela we czwórkę: Gab, tata, Anachoreta i ja. Faceci, którzy zabrali ciało Lilianny, zniknęli nie wiadomo kiedy, przypuszczalnie zaparkowali wcześniej jakieś duże auto tuż pod wejściem do kamienicy. Popatrzyłam wokół: balkony naprzeciwko, na nich kilka fikusów, najwyraźniej dość odpornych na zimno, po prawej prywatna poradnia medyczna, bruk ulicy, obok nas Morus, którego właścicielka znów zaczęła nawoływać. I jeszcze szkło na chodniku - jedyny szczegół świadczący o tym, że to wszystko mi się nie przyśniło. - Co teraz będzie? - spytałam. - Có - tata podszedł i objął mnie. Właściwie objął też Gabriela, do którego byłam przytulona. - Musicie teraz jechać, dzieci. Niczym się nie martw, pamiętaj, że cię kochamy - mówił drżącym głosem. - Gdzie niby musimy jechać? Co mam zrobić? Co z Gabem? Przecież on ledwo stoi! - siły mi wracały wraz z rosnącą wściekłością. Zamierzałam sobie pokrzyczeć, nawet jeśli miałoby paść na tatę, który najwyraźniej żegnał się ze mną na wieki. - Nigdzie nie jadę! Dosyć mam tego poniewierania, co jeszcze ma się stać, żebyśmy mieli wreszcie spokój?! - ryczałam tak, że Morus uciekł, za to jego pani wywiesiła się do połowy z okna nad nami. Nie uzyskałam odpowiedzi, bo nagle od strony alei Korfantego nadjechał czarny van i zatrzymał się przed nami. Tata szybko przycisnął mnie do siebie, pocałował w lewe oko i wsunął coś do kieszonki mojej sukienki. Potem zostaliśmy wraz z Gabrielem dosłownie wepchnięci do auta przez tatę i Thesmofylakasa. Popatrzyłam na Anachoretę, a puścił mi oko. Nie wierzę! Usiadłam ciężko obok milczącego Gabriela na kanapie w zaciemnionym wnętrzu vana, naprzeciwko trzech obcych facetów. Auto ruszyło. Sięgnęłam do kieszonki, by wyjąć to coś, co dał mi tata. Sto dolarów. Nie wierzę. Jechaliśmy szybko ulicą Daszyńskiego, wyprzedzając, co się da. A trzeba przyznać, że rozwijanie prędkości na tej trasie to wyczyn godny anarchisty, ograniczenie prędkości do czterdziestu kilometrów na godzinę wyprowadza z równowagi większość kierowców, ale bunt się nie opłaca z uwagi na fotoradary. Najwyraźniej jednak kierowca vana miał to gdzieś. Może posiadł dar zniewalania akumulatorów i aparatów fotograficznych. Zresztą to akurat najmniej mnie obchodziło. Martwiłam się o Gaba. Jeden z facetów oparł dłonie na kolanach Gabriela i patrzył mu z bliska w oczy. Domyśliłam się, że chce mu pomóc, ale uznałam, że gapienie się na kogoś nie jest wystarczające dla właściwej diagnozy. - Uderzył się mocno w tył głowy i jakoś tak niedawno krwawił z nosa. Jest coraz słabszy - poinformowałam faceta, który nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Gapił się na Gaba i tyle. - Pomożecie mu wreszcie? - spytałam niecierpliwie. - Ma tu ktoś jakiś Dar albo chociaż apteczkę? - milczenie facetów wkurzało mnie coraz bardziej. - Jeżeli tak to ma wyglądać, to bardzo proszę wysadzić nas na najbliższej stacji benzynowej - starałam się bardzo opanować i chyba dlatego zaczęłam gadkę jak z filmu o porywaczach. - Nikomu nic nie powiemy, chcę tylko dostać się z nim do lekarza! - ostatnie słowa wykrzyczałam, bo Gabriel nagle stracił przytomność i osunął się na moje kolana. - On zaraz umrze! - nie miałam już złudzeń co do nieśmiertelności Innych. W dodatku nieprzytomny Gab miał taki sam wyraz twarzy, jaki zapamiętałam u Lilianny, zanim ci czterej zakryli ją całunem. - Gdzie jedziemy?! Co zamierzacie zrobić? Czy ktoś tu w ogóle mówi po polsku? Do you speak English?! - tknęła mnie nowa myśl. W końcu wszyscy trzej milczeli, a mogło to być towarzystwo bardzo międzynarodowe, jak pamiętałam z Synodu. - Odezwijcie się, do cholery, albo zróbcie coś! - ogarniała mnie panika. Gabriel nie reagował już ani na moje ryki, ani na potrząsanie. Zamknęłam oczy i spróbowałam użyć Daru, żeby zatrzymać samochód. To jednak okazało się niemożliwe. Faceci byli milczący, ale nie głupi. W jednej chwili poczułam potworny ból w skroniach i odechciało mi się prób. Kiedy odważyłam się otworzyć oczy, facet siedzący naprzeciwko patrzył na mnie spokojnie, bez śladu emocji. Wytarłam nos i spojrzałam na swoją dłoń. Krew. Tymczasem facet westchnął i sięgnął obiema rękami do lewego nadgarstka Gabriela. Zaszumiało mi w głowie. Za oknem było ciemno, jechaliśmy autostradą. Zdążyłam
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dla nastolatek, literatura młodzieżowa |
Wydawnictwo: | Dębogóra |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 08.05.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.