- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niechcenia żółto-czarnym ogonem i odleciała w dal oznajmić wszystkim, iż będzie dzisiaj przednia zabawa w borze. Barczysty, rudobrody jegomość w pancerzu pokrytym żelaznymi płytkami i w żelaznym hełmie przystanął. Przycisnął do siebie mocniej zdobioną tarczę, wyciągnął szybko miecz i rozejrzał się dookoła. Wydął pierś i wstrzymując oddech, czujnie nasłuchiwał. Poznać można było po stroju i posturze, a także po tym jak kroczył dumnie i wyniośle, że wódz to być musiał. Cała ta kampania wydawała mu się coraz bardziej niebezpieczna. Zeszli z traktu już dwa dni temu, by skrócić sobie drogę i pozostać niezauważonymi. A na domiar złego zeszłej nocy zerwały się z uprzęży i uciekły im wszystkie konie. Od tej właśnie chwili lazł jak inni pieszo, strasznie złorzecząc. Nie czuł się zbyt pewnie w tej otaczającej go zewsząd głuszy. Dziwny dźwięk, od którego rozszumiały się liście, nie powtórzył się już więcej. Wódz chwilę jeszcze nasłuchiwał, po czym dał znak, by iść dalej. Podkomendni przyśpieszyli kroku, by jak najszybciej wypełnić powierzone im zadanie i nigdy więcej tu nie wracać. - Olfin! - ryknął oschle rudobrody herszt. - Gdzie nas wyprowadziłeś, mieszańcu ty jeden? Olfin, słysząc swoje imię, poczerwieniał na twarzy, oblały go zimne poty. Był to małej postury człowieczek z dużym nosem i bujną czupryną. Ubrany był w znoszoną i przyciasną czerwoną tunikę. Przez plecy przewieszony miał kołczan i cisowy łuk. Od razu widać było, że przewodnikiem być musiał i kmieciem zwykłym. Odezwał się, kuląc w pół przy potężnym wodzu. - Woranie niezwyciężony! Po czym jeszcze niżej schylił głowę. - Za dnia jeszcze na miejsce zajdziemy. Od razu wzdrygnął się, jakby go kto kopnąć chciał. Jakby poczuł cięgi na plecach, które mu się z ostatniego razu wspomniały. Po czym sapnął i zmieszany znów się odezwał. - To już tuż, tuż, jeno parę wiorst i dopadniemy w gęstwinie wróża. Niczego się nie spodziewa - ciągnął dalej, wypluwając z trudem słowa. - Mir uradzony i nie spodziewają się nas w tych borach. Jeszcze nas książę sowicie wynagrodzi jak schwytamy bądź ubijemy czartownika. - Bohaterami okrzyknie! - dodali pozostali ze zbrojnego oddziału. - No, oby tak było, jak gadasz kmieciu - odrzekł Woran zgrzytając zębami - bo jak nie, to marny twój los. Nawet sam Wotan cię nie uchroni! Zbrojni, jeszcze przez chwilę nasłuchiwali czy aby ów dźwięk znowu się nie powtórzy, po czym udali się dalej nieświadomi tego, co nieproszonych gości może w puszczy spotkać. Za nimi niosła się pieśń, którą śpiewali, by dodać sobie otuchy. Bitności naszej nic nie zmorze. Kroku naszego nie wstrzyma nikt, Gdy serca nasze wypełnia odwaga tchórzliwy wrogu drżyj. Chłopak odczekał jeszcze chwilę, aż obcy całkiem znikną, zabierając ze sobą hymn i coraz częstsze obelgi na tarasującą im drogę przyrodę po czym dał susa przez rosnące w dole poziomki. Przebiegł szybko matecznik buków, na którym pozostały jeszcze świeże ślady przechodzących tędy niedawno zbrojnych. Zgrabnie przeskoczył przez stary zmurszały pień, który leżał tu od niepamiętnych czasów. Wszedł w mroczny i gęsty bór, gdzie od wieków olbrzymie drzewa koronami więziły w ciemnościach ziemię, przepuszczając zaledwie strzępy nikłego światła. Śpieszył teraz dobrze znaną sobie ścieżką prowadzącą do wąwozu, którego wejścia pilnowały ogromne świerki oplatające go ciasno rosnącą tu grupą. Drzewa stały niczym woje strzegący tajemnic. Dalej w dół schodził Mirko do pieczary Dziada Borowego, do której dwie drogi wiodły. Ta, którą szedł, prowadziła przez las. Druga natomiast biegła wzdłuż strumienia, który pilnował tam przejścia. Gdy ktoś niepowołany chciał go przekroczyć, stawał się wzburzony i gwałtowny i zabierał ze sobą na zawsze nieproszonych gości. Ale ten, kogo znał i kto chciał się przezeń przeprawić, przechodził wolno. Strumień wtedy płynął spokojnie, jakby sennie szemrząc na kamieniach swe piosenki. O samym Dziadku Borowym to różne słuchy chodziły, że do starych istot należy. Opiekunem jest rozległych, nieprzebytych borów, dba o sędziwe drzewa jak i wszelkie mieszkające w głuszy istnienia. Borowy potrafił przemienić się w dowolne zwierzę, ale przeważnie ukazywał się pod postacią niedźwiedzia, dzika, wilka, ptaka a także wiru powietrznego. Umiał naśladować świst wiatru, szum listowia, pohukiwanie puchacza i wiele innych leśnych odgłosów. Mieszkańcy osad zawierali z nim ugodę przynosząc mu obiatę w ofierze, by ich stada były bezpieczne i przez dzikiego zwierza niesmakowane. Borowego można było poznać po dziwnych, przenikliwych oczach, bladej lub nieco zielonej twarzy, zależnie od tego czy spokojny był czy srogi. Niektórzy zaś powiadali, że ponoć jego postać cienia nie rzu
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | E-bookowo |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | |
Wprowadzono: | 19.10.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.