- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tatuś. -- Tatuś -- wyszeptali niemal jednocześnie, jakby bojąc się, żeby ich tym razem ci drewniani żołnierze pod stołem nie podsłuchali. I już bez słowa pokładli się znowu i leżeli w szarym mroku zimowej nocy, aż wreszcie słodki sen zmorzył ich płowe główki. Ale od rana nie słychać już było strzałów i dzieci zapomniały o tym, co było w nocy, i zdawało im się, że we śnie rozmawiały ze swymi zabawkami o tatusiu. A na dworze było biało i cicho. Dziwił się tej ciszy stary Jakób, mąż Agaty, stary Jakób, który kiedyś był stangretem, a teraz pełnił obowiązki koniucha, bo już trochę niedowidział, dziwił się tej ciszy, dźwigając na plecach z parku do dworu równiutką, jak świeca, choinkę. -- Pewnikiem sfolgują na święta -- mruczał, grzęznąc w sypkim śniegu do kolan. I ciocia Andzia, która tego dnia na całe święta przyjechała z Warszawy, obładowana zawiniątkami i pakuneczkami, wysiadając z sanek, powiedziała, że w Hulaniczach wcale nie słychać wojny. Wszyscy w Warszawie mówili cioci Andzi, że Hulanicze leżą w samej wojnie, a tymczasem w Hulaniczach tak cicho, jakby kto makiem siał, i tak biało, jak w bajce. Wszystko to powiedziała ciocia Andzia mamie jeszcze na ganku, bo nie wiedziała, że tej nocy szyby dzwoniły od armatnich strzałów i że w zeszłym tygodniu Kozacy szukali tatusia i chcieli wszystko spalić, i stodołę, i spichlerz, i nawet sam dwór. Dzieci postanowiły to wszystko opowiedzieć cioci zaraz po śniadaniu, ale po śniadaniu zajęły się rozpakowywaniem wszystkich zawiniątek i pakuneczków cioci i zapomniały zupełnie o swoim postanowieniu. Bo też było tam tyle niespodzianek, że dzieciom rozbiegły się oczy na wszystkie strony i nie wiedziały, na czym się zatrzymać. Więc przede wszystkim była lalka, duża lalka w białym haftowanym szlafroczku, leżąca na trzcinowym łóżeczku. Łóżeczko było ze złotymi gałkami, a lalka umiała zamykać oczy. Stanowczo była to najładniejsza lalka na świecie i najwytworniejsze łóżeczko. Nawet mama nie miała takich gałek na łóżku. I taka lalka mogła się tylko Wandzią nazywać, bo trudno było sobie wyobrazić, żeby jej mogło być inaczej na imię. A potem był ułan polski, prawdziwy blaszany ułan, znać zabijaka i rębacz zawołany, bo, jak na takiego przystało, był już trochę podrapany i pogięty. O takim żołnierzu blaszanym Jerzyk marzył od dawna. Amarantowe wyłogi, amarantowe rabaty na piersi i u boku szabla, długa szabla ułańska. Naprawdę trudno było wyobrazić sobie coś bardziej rycerskiego i malowniczego. A potem był pajac papierowy, znany śmieszek i psotnik, który wywijał rękami i śmiał się, i nogami wywijał i śmiał się. I była stara Łowiczanka wycięta z deseczki z namalowanym kilimem łowickim na plecach i przy niej sześć drewnianych owieczek. Drewniane owieczki były pomalowane na biało, a stara Łowiczanka trzymała kij w ręku. A dalej była armata i dwie kule drewniane i dwa tuziny ołowianych żołnierzy do jej obsługi. I były świeczki małe, kolorowe, przezroczyste i papierowe, ozdoby srebrne i złote, i sztuczny śnieg na choinkę. Wydobywszy to wszystko ze stosu pudełek i odwinąwszy z grubych papierów i cienkich bibułek, dzieci zapomniały o wszystkim. -- Od razu zgadłam -- mówiła Hania do swojej lalki -- że ty się nazywasz Wandzią. Prawda, Wandziu, jak to dziwnie, że się domyśliłam od razu. I ty pewnie wiesz, jak się nazywam. A skąd wiesz, jak się nazywam? Oj, Wandziu! A Jerzyk tymczasem popychał w różne strony swego blaszanego żołnierza i wołał: -- Raz, dwa! Na lewo zwrot! Raz, dwa! Na Doskonale chodzisz, mój żołnierzu, i znasz musztrę... Raz, dwa! Na lewo zwrot! I jesteś strasznie duży, więc będziesz moim adiutantem. I żołnierz zataczał się i brzęczał. Kiedy tak pierwsza znajomość była zawarta, dzieci zajęły się ubieraniem ustawionej na środku sali choinki. Wydobyły z jesionowej komody dziada, wydostały z jakichś schowanek pudełka ze złotymi aniołami i gwiazdami i zaczęły to wszystko przywiązywać do choinki. Choinka była jeszcze wilgotna, jeszcze żywa i dzieciom się zdawało, że bierze udział w ich zabawie. -- Jak ci z tym ładnie, żebyś wiedziała! Jak ci z tym do twarzy! -- wołały zachwycone swoją robotą i wieszały coraz to nowe błyskotki na mokrych jeszcze gałęziach. Drzewko nic nie odpowiadało, ale wciąż się przeglądało w lustrze, jakby chciało sprawdzić, czy dzieci mówią prawdę. Ale dzieci mówiły prawdę -- drzewko wyglądało wspaniale. Na najgrubszej gałęzi pośrodku siedział choinkowy dziad, nad nim wysoko pod złotym aniołem wisiał papierowy pajac. Dzieci zrazu miały wątpliwość, czy takie niepoważne sąsiedztwo nie urazi sędziwego dziada. Będzie mu się to straszydło wciąż śmiało nad głową. Przyszły jednak do przekonania, że w śmiechu nic nie ma złego -
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Wydawnictwo - adres: | biuro@zysk.com.pl , http://www.zysk.com.pl , PL |
Rok publikacji: | 2011 |
Liczba stron: | 96 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.