- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.uż za chwilę pojawi się tam przeznaczona dla mnie koperta. Będą w niej wyniki badań krwi, jakieś mało zrozumiałe lekarskie analizy, zapewne również zapowiedź pierwszej sesji z nowym doktorem. Mam jednak nadzieję, że tym razem dołączą artykuł z ,,Daily News". Tekst pisany przez tego idiotę Marka, z którym wciąż jeszcze się nie rozmówiłam. Wiele razy chciałam go przekląć po cygańsku, ale brakuje mi mocy i słów. 2 Autostrada M20 z Londynu w kierunku Folkestone Nie jest wcale tak, że w dziennikarstwie ma się wiele szans na sukces. Ja, Mark Killiam, mówię wam, że szansę w mediach ma się najwyżej jedną. Moją okazał się koniec Bethlem, sennego miasteczka w środkowej Anglii, niewyróżniającego się niczym poza tym, że w latach osiemdziesiątych wybudowano tutaj elektrownię jądrową. Była to betonowa niezgrabna bryła widoczna z każdego punktu miasta i rzucająca cień na wszystko, co było jasnością. Autostrada M20 stała się trasą, po której obecnie jeżdżę równie często, co wschodnioeuropejscy kierowcy ciężarówek - to niemal mój drugi dom. Wyjeżdżam z Londynu przy Dartford Crossing, mijam zjazd na Heathrow, potem często tankuję przy węźle w Maidstone, bo tam można kupić w miarę dobrą kawę, i jadę dalej na południe aż do Willesborough, gdzie zjeżdżam z autostrady na A2070 prowadzącą nad morze. Gdy nie ma większego niż zwykle ruchu, pokonuję tę trasę w niewiele ponad dwie godziny, choć zdarzały się już dni, kiedy po trzech godzinach powolnego przesuwania się w londyńskich korkach i obsesyjnej pokusie przerzucenia się na południowe rozgałęzienie trasy, wiodące przez Peckham i Lee, po prostu zawracam, parkuję przy jakimś przydrożnym pubie i wypijam parę kufli piwa na poprawę humoru. Dzisiaj jednak dobrze się jedzie, wyruszyłem odpowiednio późno, by się nie nadziać na frajerów odwożących dzieci do szkoły, i zarazem na tyle wcześnie, że nie blokują mnie kończący wcześniej robotę urzędnicy wracający do swoich tanich podlondyńskich mieszkań. Mam czterdzieści dwa lata i dopiero teraz czuję, że żyję pełnią życia. Kiedy rozpoczynałem przygodę z dziennikarstwem, na świecie królował jeszcze Windows 95 i nic nie wskazywało ani na to, że w kieszeniach zwykłych ludzi pojawią się smartfony, ani tym bardziej że moja gęba będzie się pojawiać na niemal każdym flatscreenie w Anglii. Gdyby ktoś jeszcze rok temu mi powiedział, że wyląduję jako korespondent ,,Daily News" w nikomu nieznanym Bethlem, pomyślałbym, że to złośliwy żart. Sam urodziłem się w małym zapyziałym miasteczku, którego nazwy nawet nie warto wymieniać, więc od dziecka niczego nie pragnąłem bardziej, jak tylko uciec do metropolii. Przez lata wegetowałem jako freelancer w Londynie, przechodząc wszystkie stopnie zawodowego upokorzenia. Kiedy teraz patrzę na siebie, widzę kogoś zupełnie innego niż jeszcze na przykład rok temu. Widzę pewnego siebie gościa, który umiał wykorzystać swoją szansę. Wybuch będzie aż do emerytury moim tematem: do końca życia będę jadł i spał z myślą o śmiercionośnym pyle, który nie wyrządził mi krzywdy, tylko mnie nakarmił i uchronił od zapomnienia. Właśnie kończę pracę nad cyklem wywiadów z ratownikami medycznymi. Miesiąc temu ukazał się numer specjalny ,,Daily News" poświęcony sytuacji w Bethlem - jestem autorem prawie wszystkich tekstów. Renomowane wydawnictwo zamówiło u mnie zbiór reportaży, ale to tylko początek. Później będą filmy, sztuki teatralne, teksty do broszur informacyjnych - wszystko z moim błogosławieństwem i numerem konta. Bo to właśnie ja stałem się reporterem Wybuchu, jego kronikarzem, sekretarzem, wirtuozem. Nazwisko Mark Killiam nawet dziecku kojarzy się teraz z zapierającymi oddech breaking news. Dobrze się stało, że Wybuch zmiótł to paskudztwo, jakim była elektrownia. I myślę tak nie tylko (choć oczywiście przede wszystkim) ze względu na siebie. Wielu ludzi straciło pracę, ale podejrzewam, że prędzej czy później większość i tak wylądowałaby na bezrobociu. Najogólniej rzecz ujmując, ludzie zamieszkujący tę nieciekawą okolicę są mało elastyczni, niezbyt wykształceni i przyzwyczajeni do tego, że wykonują wciąż ten sam zakres czynności. Na świecie jest pewnie wiele takich regionów, zwłaszcza tych uprzemysłowionych, stalowo-betonowych wysp dawnego urodzaju. Tymczasem świat się zmienia, szyfruje, digitalizuje - sami dobrze wiecie, jak bardzo ważne są w dzisiejszych czasach otwarta głowa i chłonny umysł. Teraz, kiedy Bethlem już nie ma, należy się zastanowić, co zrobić z tymi, którzy przeżyli. I to też jest niezły temat dla mnie. Dzięki temu, że od jakiegoś czasu biorę udział w tajnych konsultacjach z członkami rządu, jestem na bieżąco ze wszystkimi pomysłami, jakie pojawiają się na górze. Nie każdą sprawę mogę rozpowszechnia
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, post-apokalipsa |
Wydawnictwo: | Wisła Story |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.