- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.go wynieśli na ołtarze. Proszę... -- Konopiuk otworzył księgę na stronie z podobizną Untertana. Groser jęknął i się przeżegnał. -- Co? -- spytał zdziwiony Konopiuk. -- Chryste, brat bliźniak mojego proboszcza! Jak dwie krople wody. -- -- zaśmiał się Mati. -- A jak się nazywa? -- Potocki. -- O cholera! To by pewnie Untertanowi takie powinowactwo zaimponowało. Wiesz, co znaczy ,,Untertan po niemiecku? -- Nie bardzo. Coś -- Poddany. -- -- Wacław pokiwał głową. -- Po jego śmierci, na początku lat siedemdziesiątych, jego syn Manfred został kuratorem parafii. Nie wiem, czy wiesz, ale pozycja kuratora jest równa z pozycją księdza. Dwuwł Niby głosy wszystkich w radzie parafialnej znaczą tyle samo, ale w praktyce wiadomo, że kurator i ksiądz kierują wszystkim. Cwany lis, przeczuwał doskonale, że moje projekty przebudowy kościoła zmierzają do zakrycia fresku. Zamówił więc kontrprojekt. Aha, drobny szczegół, kiedy ubiegałem się o pracę w tutejszej parafii i przedstawiłem swój biznesplan, wszyscy z rady parafialnej głosowali za przyjęciem mnie, z wyjątkiem kuratora Untertana. Nie chciał dopuścić, by pracował tu ksiądz Ausländer, cudzoziemiec. Nie ukrywał swoich ksenofobicznych poglądów. Ale był fair. Kiedy już rada zdecydowała się mnie przyjąć, nie rzucał kłód pod nogi, zachowywał się lojalnie, wręcz kiedyś mi pomógł. Miał szacunek dla urzędu przez wzgląd na swego ojca. Chodziło o rozbudowę plebanii. On tu prawie całe życie przeżył jako dzieciak i młodzieniec. Więc traktuje tę plebanię jak swój dom. Przepraszam, muszę wyjść na chwilę. -- Mateusz mrugnął znacząco. Groser zatopił wzrok w zdjęciu Konopiuków może sprzed dziesięciu lat. Uśmiechnięci, ale w ich uśmiechu jest jakaś niepewność. Oboje w długich włosach. Piękni -- O, widzę, że oglądasz prehistorię. -- Wrócił Mateusz. -- W Wiedniu na Kärtnerstrasse, he, he. -- Usiadł. -- O czym to ja mówiłem? Ach, no więc była walka na projekty. Jeden mój i drugi popierany przez Untertana. Wiedziałem, że gdy dojdzie do dyskusji na forum rady parafialnej, mój projekt ma marne szanse. Nie mogłem oczywiście ujawnić podstawowego zarzutu, że Jezus-Aryjczyk to obłęd. Ołtarz był oficjalnie uznany za zabytek, a więc objęty ochroną. Część parafian darzyła go sporym kultem, przy nim się wychowali. Mogłem argumentować tylko potrzebami natury architektoniczno-technicznej i że przy koniecznym podniesieniu terenu o ponad metr Jezusowi ,,obcięłoby nogi". Wiedziałem, że Manfred nie popuści. Parę tygodni wcześniej byliśmy w Obersdorfie na święcie Gustawa Adolfa, postaci szanowanej przez luteranów. To są takie nasze Dni Kościoła, jak niemiecki Kirchentag. Podszedł tam do niego jeden z parafian i powiedział mu do ucha, ale najwyraźniej tak, żebym usłyszał: ,,Pamiętaj, nie możesz dopuścić do zniszczenia ołtarza, bo w ten sposób zmarnujesz spuściznę swojego ojca". Zadzwonił telefon. Konopiuk spojrzał na zegarek. Za pięć dziesiąta. Chwilę się wahał, w końcu jednak odebrał. -- No, ja, aber das ist jetzt unmö Vielleicht. -- Mati wyraźnie zniechęcał rozmówcę. Odłożywszy słuchawkę, wypuścił teatralnie powietrze z płuc. -- Silikony. -- Co? -- Moja wielbicielka. Dzwoni do mnie dwa razy na tydzień i zawierza mi wszystkie najintymniejsze sekrety łącznie z seksualnymi. Kiedyś na pocztówce napisała mi, że ma problem, czy wszczepić sobie silikony. Aguś to przeczytała i tak już ją ochrzciła. -- I nie jest zazdrosna? -- Kto? -- No ż -- Od czasów tych silikonów, nie. Ale wróćmy do rzeczy. Jakiś czas potem siedzieliśmy z Untertanem w ogrodzie pod naszą czereśnią, gadaliśmy głównie o finansach. Oczywiście sprawa ołtarza była tematem tabu. Każdy z nas udawał, że nie wie, o co chodzi. I w pewnym momencie Aguś przyprowadziła nam gościa. Powiedział, że jest w Judenfeldzie przejazdem. Ostatni raz był tu pięćdziesiąt lat temu. Mieszka w Australii. Mówił po niemiecku dość kulawo. Ma jedno pragnienie, powiedział, chce zobaczyć kościół. W czasie wojny przebywał w Judenfeldzie jako jeniec, Polak. Gdy to usłyszałem, zrobiło mi się miękko. Właściwie powinienem mu się przedstawić, ale coś mi kazało się wstrzymać. Potem pewnie przeszlibyśmy na polski i Untertan nic by nie zrozumiał. Polak kontynuował swoją opowieść o tym, jak pewnego razu postanowił wziąć udział w nabożeństwie. Manfred nastawił uszu. Normalnie jeńcy mogli uczestniczyć tylko w tak zwanych sondern Gottesdienste, specjalnych nabożeństwach, pod gołym niebem albo w barakach. A on z jakichś powodów zapragnął normalnego, żadnego ,,sondern". Wszedł do kościoła i stanął pokornie w tyle, za ławkami. No i nagle Rudolf Untertan, który zabierał się do kazania, zobaczył go: ,,Ty polska świnio! -- wrzasnął. -- Jeśli się stąd zaraz nie wyniesiesz, zawezw
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 256 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.