- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Wydawało mi się, że unieruchamiają mu też nogę. Po chwili wyjęli z karetki nosze i ostrożnie położyli na nie mojego męża. Przykryli go. Domyśliłam się, że kocem termicznym. - Proszę pani, zabieramy męża do szpitala. Tam zrobią wszystkie potrzebne badania, bo powikłania po upadku mogą być bardzo poważne. Zabieramy go do szpitala, słyszy pani? - powtarzał, upewniając się, czy do mnie dotarło. - Tak, słyszę - potwierdziłam cicho. Widziałam, jak odchodzą do karetki, trzymając nosze. Patrzyłam za nimi i zwróciłam uwagę na grupkę ludzi stojącą na chodniku. Komentowali i plotkowali. Nawet nie kryli się ze swoim wścibstwem. Miałam ochotę pokazać im język, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. - Emilka, wejdź do domu, załóż czyste spodnie, bo te masz przemoczone i brudne od krwi. Za chwilę przyjdę po ciebie. Idę tylko po samochód. - Barbara znowu wzięła sprawy w swoje ręce. Widząc moje spojrzenie skierowane w stronę ciekawskich, poradziła: - Olej ich! Tu jest jak na wsi. Do rana będzie już wersja ,,pani zabiła pana". Pieprzyć ich. Słyszysz? Zawiozę cię do szpitala - kontynuowała. Jak dobrze, że są tacy sąsiedzi jak Basia, że nie wszyscy to żądni sensacji gapie - pomyślałam i z pogardą spojrzałam na tych, którym nawet pogoda nie przeszkadzała w tym, aby uczestniczyć w cudzym nieszczęściu z samej jedynie niezdrowej ciekawości. Skierowałam się na schody. Na ziemi leżała jakaś brudna, mokra szmata. Podniosłam ją i ze zdziwieniem stwierdziłam, że to mój kuchenny fartuszek. Był jeszcze bardziej czerwony, ale już nie seksowny. Cicho załkałam. Przywołałam psa, który z podkulonym ogonem poszedł za mną. Noga za nogą pokonywałam kolejne stopnie. Nie wiedziałam zupełnie dlaczego, ale liczyłam je. Nigdy przedtem tego nie robiłam. Przez tyle lat nie miałam pojęcia, ile ich jest. Naliczyłam dziewięć. Przecież to wcale nie było dużo. Może i były wysokie, ale, do cholery, to jedynie dziewięć stopni. Czułam się tak, jakby całe powietrze ze mnie zeszło. Do domu weszłam jak skazaniec. Pierwsze, co mnie uderzyło po przestąpieniu progu, to smród spalenizny. Masakra. Skierowałam się prosto do kuchni. Mój wzrok padł na otwarty słoik z ogórkami. Sałatki już nie będzie. Umyłam zakrwawione ręce w zlewozmywaku, a potem wzięłam do ręki słoik i wolno go zakręciłam. Moje ruchy stały się automatyczne jak u robota. Nie czułam nic. Byłam oszołomiona. Podniosłam pokrywkę garnka z bigosem. No tak, nie mieszałam go i się przypalił. Wyłączyłam palnik. Spojrzałam na brytfannę, w której znajdowały się zrazy. Pewnie też spalone. Uniosłam kolejną pokrywkę i nie mogłam uwierzyć. Nie spaliły się. Poczułam jakąś irracjonalną radość z tego, że zrazy przetrwały. Co się ze mną działo? Romek jechał karetką do szpitala. Nie wiadomo, jak to wszystko się skończy, a ja cieszyłam się, bo jakieś głupie mięso nadawało się do jedzenia. Chyba mi odbiło. Zrobiło mi się wstyd. Po prostu wstydziłam się swoich myśli, ale po chwili miejsce wstydu zastąpiła złość. Byłam wściekła na siebie. Nie mogłam się powstrzymać i aby rozładować rosnący gniew, z całej siły kopnęłam w szafkę kuchenną. Cholera jasna, noga okropnie mnie zabolała. Ale, o dziwo, poczułam się lepiej. Serce mi znowu przyspieszyło. Odwróciłam się w kierunku piekarnika. Wyciągnęłam sernik. Cholera, też się przypalił, ale to nic. Spalone można zeskrobać nożem. Będzie dobrze. Dam więcej cukru pudru. Na środku kuchni zdjęłam mokre, brudne spodnie i rzuciłam je na podłogę. Poczułam się lżejsza. Nie zwlekając ani minuty dłużej, w majtkach poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy czyste spodnie i założyłam je. Nie czułam już zimna. Miałam wypieki na twarzy. Krew zaczęła mi krążyć w żyłach. Jaka ja byłam głupia, że przejmowałam się nadwagą i zmarszczkami! Jeszcze parę godzin temu w ramach prezentu urodzinowego rozważałam zabiegi z botoksu, liposukcję lub inne cuda medycyny estetycznej. A tu dostałam pstryczka w nos i los pogroził mi palcem. Skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Podeszła do mnie Saba i nieśmiało pomachała ogonem. Schyliłam się i przytuliłam do jej wielkiego, ciepłego pyska. - Saba - powiedziałam do psa - będzie dobrze. Pani jutro ma urodziny i zdmuchnie wszystkie świeczki. Słyszysz, piesku? Mam już życzenie. Jedno, ale bardzo, bardzo ważne. Najważniejsze! I niech twój pan ma rację, że życzenia urodzinowe się spełniają. Usłyszałam klakson samochodu. To na pewno Baśka. Wzięłam głęboki wdech i wolno wypuściłam powietrze ustami. Byłam gotowa do wyjścia. Roman Kiedy nasza córka Mela chodziła do podstawówki, przeprowadziliśmy się do domku na Leśnych Skrzatów. Zawsze chciałem mieć dom z ogrodem, więc bez smutku pożegnałem blokowisko. Nasze nowe gniazdko nie b
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.