- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.usiadł na koźle i skierował bryczkę w kierunku zaśnieżonego boru. Gerda podjechała do czekających na koniach Hermanna, jego młodszego brata Fryderyka oraz najbliższych przyjaciół - Johanna von Wagnera z Hohenfelde i barona Leo von Trettowa z Celbowa. - Marita marudziła - usprawiedliwiła swoje spóźnienie. Hermann spiął konia, a potem podniósł rękę, by dać znak do rozpoczęcia polowania. Już mieli ruszyć, lecz z tyłu dobiegł ich donośny głos Netzla: - Jaśnie pani! Zatrzymali się, a Gerda zawróciła w stronę pałacowych drzwi. Na widok zbliżającego się szybkim krokiem kamerdynera pytająco uniosła brwi. - Z Łucją źle - zawołał Franz. - Cóż znowu? - jęknął Hermann i wstrzymał kawalkadę jeźdźców. Sam również skierował swojego wałacha ku Netzlowi. - To chyba nie poród - wysapał kamerdyner, patrząc jaśnie pani w oczy. Gerda spojrzała na Hermanna. Hrabia się nachmurzył. - Co się dzieje? - spytał. - Boli ją brzuch Hermann westchnął z ceremonialną troską. - Och, Netzel, gdybym ja miał takie zmartwienia jak bolący brzuch. W takim razie odeślij ją do domu i po kłopocie. Nagonka już pod Piaśnicą. Wyruszajmy w końcu! - Potrzebny lekarz - nie dawał za wygraną kamerdyner. Hrabia spojrzał na doktora Grossa, którego koń przestępował właśnie bramę majątku. Coś w tym spojrzeniu zdradzało, że Hermann dokonuje chłodnej kalkulacji. Z tym że los Łucji Kroll z pewnością nie zajmował mu w rachunkach tyle miejsca, ile niechęć do młodego medyka, gościa raczej Gerdy niż jego. - Cóż, doktor Gross jest rzeczywiście pod ręką... - zwrócił się do żony. Gerda wahała się tylko przez moment: Łucja Kroll posyłała jaśnie panu spojrzenia spod rzęs, ale nie robiła tego przecież bez zachęty; nie było powodu, by cierpiała, skoro Ludwig - i tak marny myśliwy - mógł jej pomóc. Lecz gdyby hrabina na to przystała, dałaby zionącemu wczorajszym pijaństwem Hermannowi zbyt wielką satysfakcję. I to w jakiej sprawie? Jego kochanicy! Dlatego rzuciła w końcu: - Doktora zabieramy na polowanie. Jest akuszerka Wanda. Na ból brzucha dajcie Łucji naparu z liści mięty. Nie zapominaj, Franz, że niedawno też rodziłam. I sam widzisz. Skinęła na męża. Hermann, niepyszny, krzyknął: - Dawaj! Łowczy, tym razem widząc znak, zadął w róg myśliwski. Jeźdźcy, służba i psy ruszyli z hałasem wzdłuż pałacowego ogrodzenia, w stronę bramy. Za nimi biegła z krzykiem gromada dzieciaków. Po drodze do myśliwych dołączył doktor Gross, witany głośnymi okrzykami przez uczestników polowania. Gerda powitała go uśmiechem. Patrzyła na niego znacznie dłużej, niż by tego wymagała kurtuazja. * * * Szew ręczny, inaczej fastryga. Tyle lat było mu z nami dobrze, ale zawsze ktoś chce lepiej. Prawda, Miotke? No to wymyślili maszynę do szycia. Ściegi dzieli się na łączące, brzegowe i ozdobne. Ten od maszyny to stębnowy. Ścieg musi być prowadzony równo, gęsto, a nitka równomiernie dociągnięta. Maszyna ma turkotać i reszta nas nie obchodzi. Prawda? A jak przestanie turkotać, to co? Trzeba znaleźć głupka, co się podejmie naprawy. Prawda, Miotke? Prawda. Bazyli Miotke składał od świtu nową maszynę Singera dla Leo von Trettowa i, cóż kryć, był w podłym nastroju. Termin gonił, następnego dnia maszyna musiała być gotowa, a opóźnienia nie wchodziły w grę. Z Leo nie było żartów. Wiedział wszystko najlepiej i na każdy temat. Dłubał więc Bazyli w kółkach zębatych bez wytchnienia. Nie do tego Pan Bóg go powołał, ale pieniądz był dobry, a Miotke zaznał już w życiu biedy i nie zamierzał w niej pozostać. Toteż gdy zjawił się u niego przedstawiciel fabryk Singer u. Neidlinger, znajomy z dawniejszych czasów, i zaproponował pośrednictwo w sprzedaży oraz prowadzenie warsztatu, Miotke długo się nie namyślał. Warsztat mieścił się w drewnianej chałupie u wejścia do Kłanina lub, jak mawiali inni, na końcu Starzyna. Nad drzwiami Bazyli umieścił szyld po polsku: NAUKA SZYCIA. Nie było jednak wiadomo, kto ma tu nauk udzielać. Ledwie Miotke zaczął zarabiać, wciągnęła go na powrót prawdziwa pasja: polityka. O tym, że państwo pruskie mu się nie podoba, mówił głośno i nie bez konsekwencji. Siedział już czterokrotnie. Trzy razy po miesiącu. A raz, gdy obraził Najjaśniejszego Cesarza Wilhelma II, a potem rozerwał kajdanki, którymi skuli go żandarmi, na prawie rok trafił do berlińskiego Moabitu. Cóż poradzić, tak został wychowany. Pięć klas pruskiej szkoły ludowej nauczyło go, że za dociekliwość dostaje się po dupie, dlatego wiedzy szukał gdzie indziej: u księdza z okolicznej parafii, który lekcje religii łączył z wykładami polskiego i historii. Edukacja skończyła się, gdy miał trzynaście lat, wraz ze śmiercią rodziców. Trzeba było wywędrować za robotą. Najmował się jako cegielnik, drwal i ryb
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | ebooki na ekranie |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.