- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.h rozgraniczeń. Owszem, wyznawał judaizm jak jego rodzice i dziadkowie, i zapewne pradziadkowie, ale przede wszystkim był Polakiem. Kochał swoją ojczyznę i nie wyobrażał sobie, że mógłby mieszkać w innym kraju. Palestyny nie znał i, prawdę mówiąc, nie tylko mało o niej wiedział, ale też niewiele go obchodziła. Miał więc nadzieję, że ten antysemicki obłęd niebawem się skończy i chociaż sporo słyszał i wiedział o rozwoju nazizmu, chciał wierzyć, że to przejściowe szaleństwo. Ponieważ jednak był wykształconym, inteligentnym i światłym człowiekiem, gdzieś tam, z tyłu głowy, miał pewność, że ta jego wiara w rychłą zmianę świata jest trochę śmieszna. Dlatego też, pomimo swojej już przeszło rok trwającej miłości do Magdaleny Krzeszewskiej, nie oświadczał się i próbował walczyć z tym uczuciem. Ale kilka dni temu umarła matka dziewczyny. Wczoraj odbył się pogrzeb. Magda została sama na świecie, bo jej ojciec zmarł kilka lat po narodzinach dziewczynki, tak więc w ogóle go nie pamiętała. Wraz z mamą mieszkała w niewielkim mieszkaniu przy Nowogrodzkiej. Mama pracowała jako ekspedientka w sklepie bławatnym mieszczącym się w kamienicy, w której mieszkał Szymon, a uprzednio także jego rodzice, przy Kruczej 46. Sklep od lat był własnością Kornblumów. - Magdusiu - tłumaczył ukochanej. - Zostałem właścicielem tego sklepu tak trochę wbrew woli. Sklep był własnością mojego dziadka, Abrahama Strontza. - To tata twojej mamy, prawda? - spytała Magda, słysząc inne nazwisko. - Tak, mojej mamy - potwierdził Szymon i opowiadał dalej: - Moja mama, Salomea, była jedyną córką Strontzów, więc gdy wyszła za Izaaka Kornbluma, mój dziadek od razu scedował sklep na zięcia. Zamalował dotychczasowy napis na szybie wystawowej sklepu i zamówił inny: ,,Sklep bławatny - Strontz & Kornblum". Szymon zamilkł i przypomniał sobie, że gdy dziadek Abraham umarł, ojciec Szymona zamalował dotychczasowy napis i umieścił nowy: ,,Sklep bławatny - Kornblum & Kornblum". Gdy zmarł ojciec Szymona, Szymon kazał zmazać z okna wystawowego drugą część informacji i pozostało tylko: ,,Sklep bławatny". Od początku ten sklep był kością niezgody w stosunkach między ojcem i synem. Starszy pan Kornblum był do sklepu bardzo przywiązany, dbał o jego rozwój, ciągle coś zmieniał, poprawiał, unowocześniał. Wełny musiał mieć najlepsze, sprowadzane wprost z Bielska. Inne tkaniny też starannie wybierał, toteż sklep cieszył się popularnością i bardzo dobrze prosperował. Na stałe zatrudnione były zawsze dwie ekspedientki, a czasami pomagały im uczennice ze szkoły handlowej, zaliczające w ten sposób obowiązkowe praktyki. Sklep stanowił całe życie Izaaka, a Szymon, jego jedyny syn i spadkobierca, w ogóle się nie interesował ani rodzinną firmą, ani handlem w ogóle. Już jako mały chłopiec łamał nogi lub ręce drewnianym pajacykom i wszystkim zabawkom, jakie wpadły w jego łapki - a potem składał te połamane kończyny, obtykał je patyczkami i zawijał bandażami. - Mamełe - ogłaszał pani Salomei - ja będę pan doktor. - Wiesz, Magdalenko - ciągnął Szymon, powracając od wspomnień do teraźniejszości - ilekroć o tym myślę, jest mi bardzo przykro, że sprzeciwiałem się ojcu. Bo widzisz, mnie nigdy nie obchodził ten sklep. Nie miałem do niego serca, zawsze tylko chciałem być lekarzem. I rzeczywiście - został nim. W 1924 roku skończył studia medyczne na Akademii Medycznej w Berlinie, potem jeszcze przez pięć lat pracował w jednym z berlińskich szpitali i uzyskał specjalizację z ortopedii. Po powrocie do Polski natychmiast znalazł pracę w Szpitalu Klinicznym imienia Dzieciątka Jezus. Rodzice byli dumni z syna lekarza, choć ojciec jednocześnie martwił się o przyszłość ukochanego sklepu. - Obiecuję ci, ojcze - przyrzekł uroczyście Szymon, składając mu życzenia urodzinowe w 1930 roku, roku śmierci rodziców - że sklepu nie oddam w obce ręce po twojej śmierci, o ile jeszcze wtedy będę żył. Znajdę zaufanego kierownika, który go poprowadzi, a sam będę nadzorował pracę tego kogoś. I tak też się stało, gdy ojciec Szymona - a właściwie obydwoje rodzice zmarli, jedno po drugim, jak gdyby żyć bez siebie nie mogli. Najpierw ojciec - na rozległy zawał serca, w sierpniu 1930 roku, a trzy miesiące po nim zgasła pani Salomea, w zasadzie z rozpaczy, gdyż żadnej konkretnej choroby u niej nie stwierdzono. Szymon znalazł sobie zastępcę, któremu powierzył zarządzanie sklepem i opiekę nad nim. Nadzór doktora Kornbluma ograniczał się do składania podpisów na wymagających tego papierach urzędowych i rozliczeniach bankowych. Na szczęście Tadeusz Wolski, który został kierownikiem sklepu, był człowiekiem na wskroś uczciwym, dalekim krewnym matki Szymona. Czuł się członkiem rodziny, a w rodzinie - według jego kodeksu honorowego
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 400 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.