- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.duczysz ją nieśmiałości - rzekł głośno Esteve do zięcia, tak by wszyscy go słyszeli. Znów rozległy się salwy śmiechu, tym razem towarzyszyły im niewybredne uwagi, które Bernat wolał puścić mimo uszu. Wśród ogólnej wesołości raczono się do syta winem, wieprzowiną i drobiową potrawką. Kobiety zaczynały właśnie ściągać jagnięta z rożnów, gdy nagle kilku gości zamilkło i skierowało wzrok ku granicy gruntów Bernata, na linię lasu za rozległymi polami uprawnymi i niewielkim pagórkiem obsadzonym przez rodzinę Estanyol winoroślą, z której pochodził wyśmienity trunek pity przez weselników. Kilka sekund później na podwórzu zapanowała cisza. Z lasu wyłonili się trzej jeźdźcy. Za nimi podążało wielu umundurowanych piechurów. - Czego tu szuka? - zapytał cicho Pere Esteve. Bernat nie spuszczał wzroku ze zbliżającego się orszaku, który okrążał właśnie pola. Goście szeptali miedzy sobą. - Nie rozumiem - rzucił w końcu Bernat również szeptem. - Nigdy tędy nie przejeżdża. To nie jest droga na zamek. - Nie podoba mi się ta wizyta - mruknął Pere Esteve. Orszak posuwał się powoli. Śmiechy i uwagi jeźdźców zaczęły już docierać na podwórzec i zastąpiły gwar, panujący do niedawna wśród weselników. Bernat spojrzał na gości: niektórzy nie patrzyli już przed siebie, ale w ziemię. Odszukał wzrokiem Francescę stojącą wśród kobiet. Dobiegł ich tubalny głos pana z Navarcles. Bernat poczuł wzbierający gniew. - Bernat! Bernat! - zawołał Pere Esteve, szarpiąc zięcia za ramię. - Zamurowało cię? Biegnij go przywitać! Bernat skoczył na równe nogi i popędził do swego pana. - Bądźcie pozdrowieni, panie. Gość w dom, Bóg w dom - powitał go, zasapany. Llorenç de Bellera, pan Navarcles, ściągnął wodze i zatrzymał konia przed Bernatem. - To ty jesteś Estanyol, syn tego wariata? - zapytał oschle. - Tak, panie. - Byliśmy właśnie na polowaniu i wracając na zamek, usłyszeliśmy odgłosy zabawy. Co świętujecie? Bernat wypatrzył między końmi wojów z łupami: królikami, zającami i bażantami. ,,To raczej wasza wizyta wymaga wytłumaczenia - miał ochotę powiedzieć. - Czyżby zamkowy piekarz napomknął wam o pszennych bochnach?". Nawet konie, które stały nieruchomo, świdrując Bernata wielkimi okrągłymi ślepiami, zdawały się czekać na odpowiedź. - Moje wesele, panie. - A kogóż to poślubiłeś? - Córkę Perego Estevea, panie. Llorenç de Bellera zamilkł, patrząc na Bernata ponad głową swego rumaka. Konie głośno ryły ziemię kopytami. - I? - warknął pan Navarcles. - Moja żona i ja - rzekł Bernat, próbując ukryć niezadowolenie - będziemy zaszczyceni, jeśli wasza wielmożność i jego towarzysze zechcą się do nas przyłączyć. - Pić nam się chce, Estanyol - rzucił Llorenç w odpowiedzi. Konie ruszyły, jeszcze zanim jeźdźcy spięli je ostrogami. Bernat spuścił głowę i poprowadził swego pana w stronę domu. Przed podworcem czekali już na nich wszyscy weselnicy: kobiety ze wzrokiem wbitym w ziemię, mężczyźni z odkrytymi głowami. Niewyraźny szmer poniósł się po zgromadzonych, gdy Llorenç de Bellera stanął przed nimi. - No dalej, dalej - ponaglał, zsiadając z konia - wracajcie do zabawy. Chłopi posłuchali i w milczeniu wrócili na swoje miejsca. Kilku żołnierzy przyskoczyło, by zająć się końmi. Bernat poprowadził niezapowiedzianych gości do stołu, przy którym siedział wcześniej z teściem. Zniknęły ich misy i kubki. Pan de Bellera i jego dwaj towarzysze usiedli. Bernat cofnął się kilka kroków, a trzej stołownicy rozpoczęli pogawędkę. Kobiety pospieszyły ku nim z dzbanami wina, szklanicami, bochnami chleba, misami z potrawką drobiową, półmiskami solonej wieprzowiny i świeżo upieczonym jagnięciem. Bernat na próżno szukał wzrokiem Franceski, nie było jej między kobietami. Napotkał spojrzenie teścia, stojącego pośród gości, który wskazał podbródkiem niewiasty, po czym prawie niedostrzegalnie pokręcił głową i się odwrócił. - Nie przerywajcie weseliska! - wrzasnął Llorenç, ściskając w garści udziec jagnięcy. - No dalej, bawcie się! Chłopi ruszyli w milczeniu ku dogasającym ogniskom, na których dopiero co piekło się mięsiwo. Tylko mała grupka gości - Pere Esteve, jego synowie oraz kilku innych weselników, stojących poza zasięgiem wzroku pana z Navarcles i jego kamratów - nie ruszyła się z miejsca. Bernatowi mignęła między nimi biała lniana koszula, więc skierował się w ich stronę. - Odejdź, głupcze - warknął teść. Zanim zdążył odpowiedzieć, matka Franceski włożyła mu do rąk półmisek jagnięciny i szepnęła: - Usługuj panu i nie podchodź do mojej córki. Chłopi zaczęli kosztować w milczeniu pieczystego, zerkając ukradkiem na możnych. Na podwórzu rozbrzmiewał tylko rechot i pokrzykiwania pana z Navarcles oraz jego dwóc
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Albatros |
Wydawnictwo - adres: | a.saluga@wydawnictwoalbatros.com , http://www.wydawnictwoalbatros.com , 02-972 , ul. Hlonda 2a /25 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2017 |
Liczba stron: | 704 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.