- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a na wapiennych wzgórzach z jednej strony rozsiadła się kopalnia, z drugiej, tam gdzie rynek, zagęszczają się domy wokół kościoła. A wszystko zalane słońcem, które aż do ziemi przygniata. ...Albo i te nasiona. Po co mamie w ogródku kwiaty, skoro i tak wyjeżdża na cały miesiąc? -- Maciejka, maciejka, -- powtórzyłem sobie parę razy, żeby nie zapomnieć, jakie to nasiona mam kupić. -- Pozdrów tego drugiego! -- słyszę nagle tuż koło siebie. Patrzę, a to Gruby leży na trawie i opala się, wyciągnięty jak krokodyl. -- Jakiego drugiego? -- No, tego, z kim rozmawiałeś o maciejce. Chyba że mówiłeś do słupa! -- I Gruby aż się skręca ze śmiechu, zadowolony, że niby dowcip mu się udał. Ucieszyłem się, że jest w mieście. Zawsze będzie raźniej. -- To co, nie wyjechałeś na obóz? -- Nie było jakoś -- No to w dechę, Gruby. To już nas jest dwó -- Trzech! Jest jeszcze Problem. Ale on ma gościa i chyba się nie liczy. On się zakochał... -- Zwariowałeś? -- Nie. Przyjdź wieczorem, to ci coś opowiem. Bo teraz spać mi się strasznie -- I Gruby odwrócił się na drugi bok. Kiwnąłem głową, bo faktycznie upał był taki, że aż się mówić nie chciało. I poszedłem dalej. Ulice były zupełnie puste, tylko na rynku przy kiosku z piwem stało paru górników. Sprzedawczyni drzemała, a oni wlewali w siebie to piwo bez słowa, na milcząco. Jednego znałem, Wójcik, kupił niedawno syrenkę. Sam bym się czegoś napił, ale oranżady nie był A Parasol mówił raz na geografii, że ani piwem, ani oranżadą pragnienia się nie ugasi, tylko posoloną herbatą. Chyba sobie zmyślił, chociaż kto go tam Dlaczego myśmy go właściwie nazwali ,,Parasol"? Nie pamię Kupiłem na rynku torebkę maciejki, pogapiłem się trochę na tramwaj, któremu coś się popsuło, bo pałąk iskrzył jak wszyscy diabli, a potem wstąpiłem na plebanię. ,,Żeby tylko nie spotkać proboszcza!" -- myślałem, przechodząc przez ogród. Od czasu kiedy byliśmy tu z chłopcami na jabłkach i ktoś potem doniósł proboszczowi, zawsze jakoś niewyraźnie się czułem w tym ogrodzie. Pokój wikarego, księdza Majchrzaka, był na szczęście od podwórka, i do tego na parterze, tak że nie musiałem w ogóle wchodzić do budynku. Okno było otwarte i ksiądz Majchrzak od razu mnie zobaczył. Trochę się nawet zdziwiłem, że tak szybko podskoczył do okna i gwałtownie zamachał rękami, ale nie podejrzewając niczego złego, spytałem głośno: -- Nie ma przypadkiem u księdza naszego rudego? Ojciec mnie przysłał... I dopiero w tym momencie spostrzegłem, że w pokoju jest również proboszcz. Odskoczyłem w bok, ale było już za późno. -- Co ksiądz wikary ze mnie głuchego robi! -- denerwował się proboszcz. -- Przecież wyraźnie słyszę, że chodzi o gołębia, a nie o pana organistę. Organista nie jest rudy, tylko łysy! W drodze do furtki słyszałem jeszcze, jak ksiądz Majchrzak próbował coś tłumaczyć, a proboszcz krzyczał głośno: -- Tyle razy prosiłem, żeby ksiądz skończył z tymi swoimi gołębiami! Do czego to podobne? Tutaj do księdza więcej gołębiarzy przychodzi niż ludzi do spowiedzi. Nieprzyjemnie mi było, że tak fatalnie sypnąłem księdza Majchrzaka. Takich pocztowych, jak on miał, to jeszcze nie widziałem. Co temu proboszczowi może przeszkadzać, że ktoś sobie u niego trochę jabłek zerwie albo że hoduje gołębie pocztowe? Nieużyty jakiś... Ale właściwie wszystkiemu był winien rudy. To diabeł nie gołąb. I jeszcze większą złość poczułem do tego łobuza. U starego Derdy nawet nie musiałem mówić, po co przychodzę. Stał akurat na podwórku i liczył palcem gołębie na sąsiednim dachu. Całe szczęście, że siedziały osowiałe, w taki upał nawet gołębiom nie chce się latać. Bo inaczej toby się ich chyba nie doliczył. Oddał mi rudego i powiedział: -- Uwiążcie go na łańcuchu. Albo sprzedajcie, bo on i tak więcej u mnie siedzi niż u was! Wracałem inną drogą, koło kina. Gołębia wsadziłem za koszulę i przytrzymywałem ręką. A w drugiej ręce ściskałem torebkę z nasionami. Zerwał się lekki wiatr i humor mi się trochę poprawił. Trudno powiedzieć, jak to się stało. Usłyszałem nagle krótki zgrzyt hamulca i prawie równocześnie coś rąbnęło we mnie z tyłu. Widocznie rozchyliłem ręce, bo rudy zatrzepotał mi skrzydłami koło twarzy i prysnął w górę. Poczułem ostry ból i nagle zrobiło mi się dziwnie słodko, jakbym miał usta pełne cukru. Kiedy to minęło, okazało się, że siedzę na krawężniku, a ze środka jezdni podnosi się jakaś dziewczyna. Tuż przy mnie leżał jej rower, przednie koło jeszcze się obracało. Dziewczyna była skrzywiona i aż szara od kurzu. Trzymała się za kolano. Chciałem powiedzieć coś na temat jej jazdy, ale zobaczyłem,
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dla nastolatek, literatura młodzieżowa |
Wydawnictwo: | Estymator |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 190 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.