- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.aściwie jak wiór od pracy" miał piękną twarz, ozdobioną orlim nosem i bardzo ,,polskim wąsem", ,,godną senatora dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów". Na jednej z zachowanych fotografii surowością rysów przypominał jednego z rycerzy księcia Giedymina. Dziadek nie lubił za wiele mówić. Gadanina o wszystkim i niczym to według niego zawsze była ,,pustota, marnowanie czasu i niegodne mężczyzny bałamuctwo"[24]. Malwina i Przemysław poznali się późno i w chwili ślubu nie byli młodzikami. Ona miała pięćdziesiąt lat, a on zbliżał się do sześćdziesiątki lub nawet ją przekroczył. Urodzony w 1865 roku, dwa lata po klęsce powstania styczniowego, dziadek Blinstrub, chcąc nie chcąc, wzrastał w atmosferze nieszczęsnego zrywu, fiaska kolejnej próby wybicia się na niepodległość. Może ten fakt tłumaczył w pewnym sensie jego bierność, wycofanie oraz defensywność, a także upodobanie do przysłów, jakie przy wielu okazjach przytaczał: ,,Wałka bajatsia - w les nie chadzić. Nie naszym dziełam masłam targować, jeść od taho prykazczyki. Nie pop, nie ubierajsia w ryzu. Tisze jedziesz, dalsze budziesz. Kagda sabace niet szto dziełat, tagda jajcy lizyt"[25]. To ostatnie rosyjskie przysłowie, szczególnie wymowne, bo pasujące do wielu sytuacji czy życiowych okoliczności, odważył się Konwicki po przeszło dwudziestu latach ponownie zacytować na stronach Pamfletu na siebie. Ale kto we współczesnym świecie, zastanawiał się dalej, doceni ,,subtelną mądrość ubraną w wulgarną formę"? Rosyjski, zajmujący trzecie miejsce po polskim i białoruskim, stał się na Wileńszczyźnie językiem pełnym towarzyskich bon motów oraz najbardziej wyrafinowanych przekleństw. Ale dla późniejszego Konwickiego to przede wszystkim język wielkiej literatury, problemów egzystencjalnych, mowa Puszkina, Gogola czy Dostojewskiego. Nie zwracał się do Blinstrubów ,,babciu", ,,dziadku", bo to widocznie postarzało albo nie było w zwyczaju, a ,,ciociu", ,,wujku". Najczęściej jednak, jak pisał we Wschodach i zachodach księżyca, nic nie musiał mówić bezpośrednio, bo podwileński savoir-vivre nakazywał zwracać się w trzeciej osobie: ,,proszę cioci", ,,proszę wujka". Można też było powiedzieć na przykład: ,,prosza cioci wzionć trocha konfitury"[26]. Powracający natrętnie w dorosłym życiu obrazek: jesień, resztki babiego lata, miejscowi chłopcy siedzą wokół ogniska i pieką kartofle. A obok, w bezpiecznym oddaleniu, kilkuletni Tadźka, przestępujący niepewnie z nogi na nogę ,,chłopczyk w kapocie dorosłego, która nie tylko sięga pięt, ale ciągnie się za nim po ziemi", z chusteczką na głowie zawiązaną grzecznie przez babcię Malwinę specjalnie w kokardkę pod brodą, aby nie zawiało uszu. Nie ma odwagi podejść bliżej i jedyne, na co może liczyć, to jakiś niewybredny dowcip kolegi przy ognisku, którego jeszcze dobrze nie znał, lub rzucony w jego kierunku ,,nadpalony kartofel"[27]. Dołujące poczucie sieroctwa, nieprzystosowania, obezwładniający lęk przed innymi i samotność. ,,Są pewne wstydy - pisał w Nowym Świecie i okolicach - które reżyserują człowieka przez całe życie. Ja miałem zawsze wiele tych wstydów i z niektórych nie wyspowiadam się aż do śmierci. Może te wstydy przepoczwarzają się w obolałe kruche honory, a z tych poczwarek wypełza na koniec paskudna liszka ambicji"[28]. Zawsze uważał siebie za klasyczny przykład surowego, pełnego zasad, zakazów i powinności wychowania wileńskiego. Bardzo skromnego i jednorodnego wymiaru życia opartego na kulcie pracy oraz na świadomości, że w każdej sytuacji trzeba sobie samemu poradzić, bo nie można od nikogo niczego żądać. ,,Dom dziadków - będzie wspominał po latach - był domem przedziwnym, czasem przerażającym. Rozrastał się przez lata, miał masę przybudówek, różne fragmenty dachu kryte blachą lub dachówką. Stał na skarpie, więc jedna jego część była jakby wyższa od drugiej. Ten dom mojego dzieciństwa połączony był z polami, łąkami, lasami"[29]. W dzieciństwie, jak większość dzieci, przemierzał we śnie zakamarki domowego mikroświata, lunatykował. Kładł się spać w łóżku, a budził na podłodze, w zupełnie innym miejscu. Po latach zastanawiał się, czy te wędrówki nie były przypadkiem dalsze i nie wiodły przez podwórze, a może nawet prowadziły na dach domu. Ten ostatni nie był jednak zbyt wysoki, więc jego pokonanie nie stanowiłoby chluby dla żadnego rasowego lunatyka. Oniryczne spacery dokonywały się w majestacie księcia nocy, ponieważ ludziom urodzonym w konstelacji Raka przypisany jest właśnie Księżyc. ,,Żółta dziura w czarnym niebie" i pozaziemska poświata budziły zawsze dziwny niepokój oraz tęsknoty, tak naprawdę nie wiadomo za czym. Kolonia Wileńska była malowniczo położona na tarasie głębokiego wąwozu między Wilnem a Nową Wilejką, podzielon
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie |
Wydawnictwo: | Bellona |
Rok publikacji: | 2017 |
Liczba stron: | 512 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.