- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę Grubowolskiego, który najwidoczniej również był zdumiony tym wszystkim. Przestępował z nogi na nogę. - Paluszek! - naraz prawie czule odezwał się sędzia. - Paluszek - powtórzył. Nie wiedziałem, ale to zupełnie nie wiedziałem, o co mu szło, i ogarniała mnie coraz większa nieswojość... * Być może, jednak będzie lepiej zacząć od początku. Nawet nie od uwertury, lecz od strojenia instrumentów. Historia niniejsza nie jest zadedykowana nieszczęściu, jakie spotkało moją ciocię - ciocię, której z całego serca nienawidziłem. Jestem i pozostanę do końca najzupełniej szczerym. O ciocię Melę tu nie idzie. Idzie wyłącznie i przede wszystkim o niejakiego pana Ludomira Sebastiana Sztona. To jemu poświęcam te strony. Zawitał on do naszej prowincjonalnej dziury przed niecałym półroczem, zatem nie był tutejszy, a raczej intruz. Przyleciał i wnet odleciał. Niekiedy był intruzem w bardzo dotkliwym znaczeniu tego słowa. Ale przedtem dorzucę trochę szczegółów o samej dziurze, zapadłej, zapomnianej przez i zabitej W środku jej znajdował się oczywista miniaturowy rynek z ratuszem-zabawką, a w środku rynku - okrągły klomb, co od wiosny do jesieni zawsze błyszczał kwiatami. Czyja to była zasługa, o tym przy sposobności. Wokoło klombu stały pomalowane na szaro, przekrzywione ławeczki ogrodowe. Najszersza centralna ulica, co biegła wzdłuż frontonu Ratusza, nazywała się Poselska. Inna ulica, która biegła wzdłuż bocznej ściany ratusza, nosiła imię Św. Marka. Na dwóch innych, wrzynających się w rynek (bo wszak otoczony był uliczkami z czterech stron), widniały tabliczki: Kołłątaja i Ogrodowa. Kancelarie Ratusza mieściły się na piętrze, natomiast na parterze, przypominającym w pomniejszeniu sukiennice krakowskie, za filarami i szeregiem łukowatych sklepień widniały ubożuchne okna wystawowe paru sklepów oraz trzy inne okna z białym napisem: Restauracja. Kościół z ciemnej cegły znajdował się w głębi Ogrodowej, wraz z plebanią, która spowita była cała powojami. Doktorka mieszkała przy tejże ulicy. Natomiast chirurg, lekarz naczelny szpitala na 26 łóżek, zamieszkiwał przy nim, niemal u samego końca ulicy Kołłątaja. Rozumie się, był tam także i notariusz, któremu jednak zmarło się przed półrokiem. Wtedy dowiedzieliśmy się raptem, że miał on siostrzeńca, o nazwisku na razie nie znanym, który odziedziczył po nim jego skromny parterowy domek, mający na zapleczu ogródek, a położony w zaułku Fabrycznym, co w pewnym miejscu przecinał Poselską i nieco krzywo i stromo zbiegał w dół ku splajtowanej (i już zamkniętej) fabryczce naczyń emaliowanych czy czegoś w tym rodzaju. Owóż któregoś popołudnia dokładnie przed pięcioma miesiącami, czyli w maju, wracałem zaułkiem Fabrycznym do domu, w obłokach kurzu i z wędką na ramieniu. W pewnej chwili, gdy już zbliżałem się do domu notariusza, dopędził mnie jakiś młody pan, zgrabnie ominął i szybkim elastycznym krokiem podążył w górę - zaułek, jak powiedziałem, był dość sobie stromy i zawiły. Teraz jednak zmuszony jestem do opisów bardziej dokładnych. Idący przede mną młodzieniec, sądząc z ruchów i zwinności ciała, mógł mieć najwyżej lat dwadzieścia i parę, czyli był w moim wieku. Nosił kremowe flanelowe spodnie w granatowy rzucik oraz aksamitną kurtkę koloru bleu électrique. Był bez kapelusza i jasnoorzechowe włosy, raczej przydługie, czesał do tyłu. Miał wąską talię - prawie kibić dziewczęcą. W ręku trzymał laseczkę ze skórzana rączką i nieraz tę laseczkę obracał między palcami w sposób lekkomyślny i trochę wodewilowy. Gdy ów młody facet doszedł do bramki notariusza, nagle przystanął i jął macać się po kieszeniach, jakby szukając klucza. Wówczas domyśliłem się, kto to mógł być. Siostrzeniec zmarłego rejenta, nie inaczej! Młodzieniec wciąż macał się po kieszeniach, ja zaś tymczasem go dopędziłem i z nim się zrównałem. I wtedy o mało nie zaklnąłem i musiałem stłumić w swej piersi westchnienie najwyższego osłupienia. Bo i co się stało? Tyle tylko, że zobaczyłem teraz owego pana nie z tyłu, lecz z boku, a potem gdy minąłem go i odwróciłem głowę - ujrzałem go en face. To było nie do wiary! Siostrzeniec notariusza - jeżeli to był rzeczywiście on - wyglądający z tyłu jak dwudziestoparoletni młodzieniec, z przodu okazał się mniej więcej sześćdziesięciokilkuletnim staruszkiem. Takiej pomarszczonej, porysowanej twarzy jeszcze w życiu nie widziałem! Miał jasnobłękitne, jakby spłowiałe w słońcu, załzawione oczy, z całą siatką zmarszczek. I trzeba dodać, że to nie była przedwczesna starość, to była starość autentyczna. Ale w jaki sposób nieboszczyk notariusz, który zamknął oczy sam mając około sześćdziesiątki, mógł mieć siostrzeńca prawie odeń starszeg
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Estymator |
Wydawnictwo - adres: | jch@estymator.com.pl , PL |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 246 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.