- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.. O tym, co nam się wydawało, jak być miało, a jak naprawdę zagraliśmy w dorosłość. Rok pierwszy 1. Po liceum dwujęzycznym z wykładowym językiem niemieckim, które zwalcowało mnie na prawo i lewo, nauczyło grać w siatkówkę ze szwabskimi przekleństwami i przeskakiwać na próbnej maturze na szluga przez betonowe zasieki w cienkich rajstopach, zarządziłam odpoczynek. Absolutne ciach od umysłowego maratonu. Na przekór trzyletniej nauce Herr Flicków i von Strohmów ze śmiesznymi okrągłymi okularami na czubku nosa wyjechałam do Anglii. To były początki podbojów zmywaków i parzenia kawy przez braci polskich, dlatego tym bardziej rozpierała mnie duma, kiedy - wracając do domu na przepustki - opowiadałam, że jestem stewardessą i że może i parzę kawę, ale na dwunastu tysiącach metrów, a poza tym zawsze mam możliwość strzelenia laski przystojnemu kapitanowi lotnictwa z górą pieniędzy i połyskującym porsche. Życie na wyspach bardzo szybko zweryfikowało moje potrzeby. Nigdy nie przejechałam się więc porsche, po opłaceniu rachunków jadłam jedynie mrożonki z Tesco, a zafundowanie fellatio przystojnemu oficerowi pozostało w sferze marzeń. Każdy z nich był bowiem tłustym dziadem z odpadającym guzikiem u płaszcza, a jak miał już cokolwiek do zaoferowania jako mężczyzna, to okazywało się, że w domu czeka na niego przedstawiciel dokładnie tej samej płci, hard porno w lateksie i rolka papieru na komodzie. Z braku laku stałam się śmieszkiem użalającym się nad własnym losem, brakiem kasy i cenami alkoholu, który chciał być mój, a nie mógł. Z wielogodzinnej nauki języka niemieckiego pozostały zuchwałe opowieści o tym, czego to się nie uczyliśmy i w jakiej ilości, ale Anglicy i tak byli najbardziej zainteresowani poprawną wymową słowa ,,sraczka". Po polsku i po niemiecku, oczywiście. Ambicje, dyplomy, szkolenia i fakultety znalazły krótką ścieżkę do lamusa, kiedy na głodowych pensjach lotniczych i z tanią mrożona pizzą płynąca przez żyły niczym Aleksander Doba przez Atlantyk, zatrudniłam się w restauracji na zmywaku. Na dwie zmiany. Od rana nalewałam kawę i potulnie wysłuchiwałam, jaki mam pokraczny słowiański akcent, żeby po południu do ostatniego klienta zmywać patelnie w pomyjach pełnych resztek jedzenia. Dobra, było chujowo. Po pracy nogi pod kołdrą pulsowały ze zmęczenia w rytmie Anielskiego orszaku, a opuszka palca ścięta brudnym tasakiem (przyklejona na plaster z Kubusiem Puchatkiem) i włosy cuchnące fryturą tęskniły za Mamą i jej kanapkami z polskim, słodkim pomidorem. Nie tym wyblakłym substytutem pakowanym w próżniowe opakowania, którego można było kupić w ASDA w zestawie z posiekaną cebulą i rozbełtanym już na jajecznicę jajkiem w butelce. Nie miałam wyjścia. Chodziłam codziennie do kulinarnego przybytku pajaca imieniem Gareth, który za grosz nie szanował swoich pracowników, a Polaków najchętniej zdeptałby pod butem. A że snuły się za mną długi zaciągnięte w imię świetlanej przyszłości na Wyspach, nie potrafiłam, nie chciałam wręcz wracać do domu pokonana. Wracałam. Z tarczą, nie na tarczy - powtarzałam za każdym dorzuconym do ścieków talerzem. Decyzje i pożyczki miały w założeniu pomóc mi uwić ciepłe gniazdo w dobrobycie, zakupić energooszczędną zmywarkę dla Mamy i zagwarantować dożywotnie źródło primarkowych nowości, a zamiast tego skończyły się lizaniem dupy brytyjskiemu ignorantowi i potrzebą dorobienia grosza przy szorowaniu zasranych kibli. Doświadczenie tamtych dziesięciu długich miesięcy zahartowało mnie na zawsze. Leciałam do celu, znikając na niebie w mgnieniu oka, bezbronna, a wróciłam z przykręconym do ramienia husarskim skrzydłem i dupą ze stali. To była prawdziwa księga dżungli i lekcja, która wyprostowała kilka zakręconych poglądów. Dolatując na lotnisko w Polsce, zobaczyłam słońce. Zmrużyłam oczy jak kret. Przez ciężkie deszczowe chmury Anglii nie widać było nic, oczy przyzwyczaiły się do szarości, a Tu czekało na mnie lato. Miałam ochotę ucałować usmarowaną olejem płytę lotniska i pozdrowić pracownika w odblaskowej kamizelce. Dotarłam do linii faktycznej mety, za którą swobodnie mogłam nazwać się dorosłym człowiekiem. Nigdy wcześniej jak wtedy nie czułam się pouczona. Pracę w korporacji znalazłam zaraz po powrocie z Wielkiej Brytanii. Wtedy nie było to tak popularne zajęcie jak teraz. Koncerny zdobywały Europę delikatnie, stąpając po polskiej ziemi jak po cienkim styczniowym lodzie. Zakorzeniały swoje biznesowe tradycje, nierzadko zderzając kulturę pracy z polską gościnną rzeczywistością. Nasza firma, na wskroś indyjska, przybyła do Polski na podbój intelektualistów, stawiając przede wszyst
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Ewa Abart |
Wydawnictwo Czwarta Strona |
Data wydania 2017 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, wspomnienia, poradniki, rodzina |
Wydawnictwo: | Czwarta Strona |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Ewa Abart |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.