- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.historię, ale z bizonem!!! Parę lat temu jechałem z High Level do Edmonton i nagle tuż przed maską widzę bizona! Ciemno już był - Tam nie ma bizonów - przerwał mu ten z Rotherglen. Grubasa jakby ktoś zdzielił kijem baseballowym. - Co ty mówisz?! - Mówię, że tam nie ma bizonów! - Nie ma bizonów, nie ma bizonów! - grubas zaczął go przedrzeźniać. - A gdzie są? Może mi powiesz! - Tam ich nie ma, i tyle! - powtórzył ten w kurtce. - Znam północną Albertę, bo jeździłem dla kompanii olejowej w McMurray. Grubas stracił panowanie i ryknął: - A wiesz co? Właśnie że są! Największe na świecie! Tam są takie bizony - szukał z wysiłkiem jakiegoś porównania. - Jak ten cały cholerny dom!!! Zapadła chwila ciszy, a potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Grubas najgłośniej. Zrobiło się jakoś cieplej i serdeczniej. - A może by tak po piwku? - zaproponował właściciel. - Pod te bizony! - I pod te moje cholerne hemoroidy! - dorzucił z humorem grubas. Usiedliśmy z Mattem przy jednym stoliku. Matt jadł zupę, a Antek poszedł porozmawiać z właścicielem o czaju. Doszedł już do siebie i widać było, że choć zmęczony, znowu jest w formie. Właśnie wrócił z ogromnym kubasem czarnego płynu. Siedzieliśmy w milczeniu. Ta nasza znajomość z Antkiem to była po prostu znajomość, i to wszystko. Żadna przyjaźń. Znaliśmy się od dawna - to prawda - ale bywało, że nie widzieliśmy się parę lat i nagle, w najmniej oczekiwanym momencie, natykaliśmy się na siebie. Trochę to było dziwne - a parę razy nawet bardzo dziwne - ale tak było. On wiedział to i owo o mnie, a ja wiedziałem to i owo o nim, ale żeby jakieś zwierzenia czy wynurzenia - co to, to nie! Mój romans z KKS Polonia i w ogóle z boksem zakończył się definitywnie w lutym 1968 roku, ale do tego czasu treningi były naszym łącznikiem. Spotykaliśmy się regularnie trzy razy w tygodniu, a potem wracaliśmy autobusem 144 albo 125. Antek wysiadał wcześniej, bo przesiadał się na tramwaj, a ja jechałem na Mokotów. Gdy przychodziła Grażyna i któryś z nas miał akurat pieniądze, szliśmy razem do Bliklego na pączki. Żeby nie wiadomo jak na to patrzeć, byliśmy ulepieni z innej gliny. Czuliśmy to obaj. Zazdrościłem mu w pewnym sensie jego pochodzenia, środowiska, w którym się obracał. Chciałem być właśnie taki - niewyróżniający się swoim wychowaniem i przeszłością rodziny. Ta przeszłość nie była w tamtych latach zbyt popularna i starałem się ją ukrywać, jak tylko mogłem. W szkole podstawowej bałem się lekcji śpiewu, bo wtedy gdy nauczycielka intonowała słynną pieśń O, cześć wam panowie, magnaci, klasa patrzyła na mnie i strugała mi marchewkę, jakbym to ja był winien, że ,,kraj nasz krwią bratnią zbryzgany". Dziś - kilkadziesiąt lat później - pewnie by mi to pochlebiało, ale gdy ma się kilkanaście lat, człowiek za żadną cenę nie chce się wyróżniać. Antek to czuł i jakkolwiek trochę mu, zdaje się, imponowałem, dobrze wiedział, jak mi dokuczyć. Mówił wtedy: ,,Ty nie bądź taki hrabia! Pieprzony książę!". Zaklinałem się - co było najczystszą prawdą - że żadnym księciem nie jestem, ale Antek śmiał się wtedy złośliwie i darł się: ,,Książę! Książę!". Rzucałem się na niego z pięściami i tłukliśmy się znowu, tak jakby nam było mało boksu. Matt pytał nas o pracę, o szafki i trucki. Antek wypił czaj i jak zwykle ożywił się ponad miarę. - Co to było, co mi dałeś do żucia? - pytał swoją dość surową angielszczyzną. - Nie wiem, jak to się nazywa po angielsku - wyjaśnił Matt - ale my to nazywamy shoki. To taka trawa. Nie można jej za dużo brać, ale na zmęczenie jest super! Było tu paru, którzy żuli shoki cały dzień, ale szybko się wykończyli. To tak jak z rye - można popić, ale nie za dużo, bo potem głowa boli! O tym, co Matt powiedział Antkowi na drodze, nie mówiliśmy. W ogóle ten temat się skończył, ale po jakiejś półgodzinie Indianin tak zaczął: - Jesteście młodzi i jak mówicie, niedługo na drodze, ale widać, że dobrze sobie radzicie. Najlepszy przykład, że wyszliście cało z tego jackknifeu - niezależnie, jak to się w ogóle stało, żeście się w niego wpakowali. Dużo jeszcze przed wami. Posłuchajcie mojej rady: trucking jest jak ta shoki - może dać dużo radości, ale może też wykończyć. Sami wiecie, że to są długie, samotne godziny. Głowę i to, co się w niej kołacze, trzeba trzymać na krótkiej smyczy. Najlepiej za dużo nie myśleć i nie fantazjować. Przede wszystkim nie myśleć o kobietach, bo jak raz zaczniesz o seksie, to nie przestaniesz się skórować, aż wlecisz z truckiem do rowu! Wiem, co mówię. Jeżdżę już przeszło trzydzieści lat, a zaczynałem jako szesnastoletni szczeniak. Różne się głupoty robiło. Jak macie żony czy dziewczyny, to myślcie o nich tylko wtedy, gdy
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, literatura piękna, powieść przygodowa |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 460 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.