- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.emu odbiorcy, fascynowała Schulza zawsze. Świadczy o tym choćby użycie tej formy w niektórych publikacjach teoretyczno-literackich, jak na przykład w arcyciekawej odpowiedzi Witkiewiczowi (list nr 63) czy też w przeznaczonej do druku i opublikowanej wymianie polemicznych listów z Gombrowiczem (list nr 67). Mimo częstszych w latach trzydziestych wyjazdów do Warszawy, mimo nawiązania dość licznych i cennych znajomości z wybitnymi przedstawicielami literatury - Schulz pozostawał przecież nadal w drohobyckim osamotnieniu. Odcięty od głównych nurtów spraw dziejących się w ośrodkach kulturalnych kraju, prowincjusz i wieczny outsider, prześladowany był ciągle obawą p i s a n i a w p r ó ż n i ę. Toteż każdy głos czytelnika stanowił dlań pomocne utwierdzenie, potrzebne mu poparcie w jego trudnej, choć przecież w jakiś sposób niezbędnej samotności. ,,Czy to nie jest szczęście niezasłużone i niesprawiedliwe - pisze w jednym z listów, dziękując za pochwałę swego dzieła - że nam książka przynosi - prócz innych dóbr - jeszcze przyjaciół?" (list nr 79). Ale gdzie indziej stwierdza: ,,[...] mój los szczególny. Dominantą tego losu jest głęboka samotność, odcięcie od spraw codziennego życia. Samotność jest tym odczynnikiem, doprowadzającym rzeczywistość do fermentacji, do strącenia osadu figur i kolorów" (list nr 63). Traktował sztukę epistolarną jako kunszt, jako pewien - marginesowy później - rodzaj twórczości. Niemal z reguły wszystkie listy, które uważał za istotne, pisał na brudno, by następnie, po dokonaniu poprawek i ostatecznego szlifu, przepisywać je na czysto. Tak czynił nawet w listach do narzeczonej. ? Listy do Do Józefiny Szelińskiej, zwanej Juną. Nie czeka ich przyszłość listów do Mileny Franza Kafki, nie przeczytamy ich nigdy: wojna i jej następstwa zapewniły całkowitą i wieczną dyskrecję temu ważkiemu dialogowi dwojga najbliższych sobie ludzi, tej ponadtrzyletniej pisanej rozmowie dwu wybitnych, wrażliwych osobowości. Było tych listów bardzo wiele, wszystkie zaginęły razem, niepogubione i nierozproszone przez adresatkę. Nie trzeba dodawać, że odpowiedzi Juny zaginęły także, jak wszystko niemal, co pozostało po Schulzu w Drohobyczu. Wszystko, co wiadomo o listach Schulza do Szelińskiej - w sumie bardzo niewiele - pochodzi od ich adresatki, z jej listów z lat 1948-1990 do wydawcy tej Księgi. Jest ich sporo, ale wiadomości o nieistniejącej już korespondencji - bardzo mało. Dotyczą klimatów, nie konkretów, i odnoszą się głównie do kwestii zaginięcia, przez długi czas uznawanego przez nią za nieoczywiste: wierzyła w ocalenie listów Schulza, choć nie podejmowała żadnych starań, by je odnaleźć w schowku, który sama wybrała i uważała za niezawodny. W chwili, kiedy uznała, że dalsze przebywanie w rodzinnym domu w Janowie koło Lwowa zagrażać może jej życiu, postanowiła uratować niektóre pamiątki osobiste. Wśród nich - listy od byłego narzeczonego, Brunona Schulza. Sporządziła z nich wszystkich jeden pakiecik, zawierający cały zespół prowadzonej w ciągu kilku lat korespondencji. Kiedy przebywała daleko - w Janowie, Warszawie albo na wakacjach, przeważnie nad morzem, słał do niej list za listem - zawsze z przyspieszającą doręczenie nalepką ,,expr?s" i z naleganiem na podobnie szybki rewanż - chcąc możliwie jak najbardziej zmniejszyć dystans między dwojgiem rozmówców. Związek przyjaciół, a później narzeczonych, trwał niespełna cztery lata, a drohobyckie, warszawskie, lwowskie czy zakopiańskie spotkania bywały na ogół dość krótkie. Póki Juna pracowała w drohobyckiej szkole, listy nie były potrzebne; kiedy otrzymała pracę w Warszawie - stały się jedynym środkiem łączności, nadchodziły co parę dni, nieraz co dzień, stanowiły nieprzerwaną kronikę miłości i przywiązania: miłości często zabarwionej matczyną opiekuńczością, z drugiej zaś strony - bezbronną potrzebą pomocy, wsparcia na duchu, ukojenia w rozhuśtanych stanach depresyjnych. Tych treści, spraw i klimatów możemy się tylko domyślać: listy Juny, podobnie jak jego, nie istnieją. Ów pakiecik, który sporządziła już inter arma, miał ją przetrwać, jak przeżył ich miłość, jej i Brunia (tak go zdrobniale nazywała); schowała go w janowskim domu Szelińskich, na strychu, w ciasnym zakamarku za dachową krokwią. Jeszcze po wojnie zapewniała, że listy tam m u s z ą b y ć , choć po ewentualnym dotarciu do nich nie zamierzała ,,nigdy i nikomu" ich udostępniać. Byłem w Iwano-Frankowem (wcześniej: Janowie) i z rozmów z ludźmi, z relacji niesprzecznych wzajem, dowiedziałem się, że istotnie - dom Szelińskich ocalał, że po zakończeniu działań wojennych pozostawał nienaruszony i mieścił jakieś przedszkole czy dom dziecka. Ale po pewnym czasie, gdy pojawiły się tam grupy zbrojne narodowej ukraińskiej partyza
ebook
Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria |
Data wydania 2016 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Słowo/Obraz Terytoria |
Rok publikacji: | 2016 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.