Recenzje "Księgi Światła. Tom I" napisałam szybko na kolanie, żeby zwrócić uwagę czytelników na "perełkę" jaka mi się trafiła.
Pierwszy tom oceniłabym na maksa, ale dla mnie mistrz jest tylko jeden: Ken Follett. Poza tym nie przeczytałam jeszcze drugiego. Powieść historyczna (można śmiało ją tak klasyfikować) o toruńskim szpitalu wojskowym czyta się "jednym tchem", wartka akcja, ciekawe opisy sytuacji i najważniejsze dla mnie, że jest co potrzeba: czasy komunistycznej polski i jak że "normalne" dla ówczesnego okresu nadużywanie stanowisk, walka dobra ze złem, konflikty i tragedie powodowane chęcią bogacenia się, eliminowanie "chwastów na społecznym trawniku". I żeby nie powiedzieć "było bez emocji ", nadmienię, iż zaczytywałam się po kilkakroć w niektórych fragmentach z chustką przy oczach... Muszę przyznać, że pod tym względem "klepie" jak chmura gazu obezwładniającego. Całość okraszona odrobiną magii . Powiecie co mają siły nadprzyrodzone do PRL-u, "towarzyszy" czy wojsk stacjonujących w okolicy Torunia? Otóż mają i to wiele: gratuluję pomysłu na ciekawą fabułę, której wątki rzucają naszą wyobraźnią po osi czasu: od schyłku XIX wieku, poprzez okres końca drugiej wojny światowej, po lata siedemdziesiąte zeszłego stulecia. Ciekawe, ciekawe, ciekawe...
Dla mnie i moich kobiecych potrzeb rozdziały "Księgi Światła" tomu pierwszego niespodziewanie odkrywały namiętne chwile, pojawiające się w zaskakujących okolicznościach (jak dla mnie bomba).
Tragiczna miłość lekarza Igora Smirnofa do jednej z pielęgniarek nie trwa zbyt długo, a... doktor Krzysztof Malik to obraz mojego wymarzonego mężczyzny (dobrze, że mój facet tego nie słyszy). Powieść dotyka ciekawie powiązanych wątków, których akcja toczy się w Toruniu, Berlinie, Antwerpii, Londynie, Duxford i małej wiosce "Kuzki" na terenach Sybiru, gdzie trzech zuchwałych młodzieńców "skubała" ruskich z... (nie mogę zdradzić) , bogacąc się na tym masakralnie (ciekawa jestem czy dzisiaj też tak można).
Dziwie się wydawcy, że przy tak ciekawej książce, na okładce zawarł bardzo skromny opis, ale widocznie tak sobie to wymyślili ? Czyli w tym przypadku "nie oceniaj książki po okładce", aczkolwiek okładka "Księgi Światła" wygląda podejrzanie tajemniczo.
Nie będę się rozpędzać i wystarczy moich uwag ?sami tego doświadczycie. Dodam tylko, że tom I zaczęła czytać moja babcia, robi to w okularach opuszczonych na czubek nosa i szeroko otwartymi oczami, oblizując się przy tym od czasu do czasu jak przy "posiedzeniu z Follettem".
Ps. szczękę za każdym "posiedzeniem z książką" wyjmuje, żeby jej nie wypadała co kilka kartek :).
Ciekawa jestem czym zaskoczy tom II Księgi Światła . Jak go przeczytam i nie rozsadzi mnie z nadmiaru emocji może coś napiszę.