Sięganie po poradniki nie jest czymś, co robię często. Już od najmłodszych lat przekonałam się, że próba wprowadzania jakichkolwiek nawyków nie działa, jeśli sama tego nie chcę i nawet dziesiątki argumentów nie przekonają mnie do czegoś, czego nie chcę robić, choć staram się testować przesłane porady chociaż przez jakiś czas, żeby móc się do nich w jakikolwiek sposób odnieść.
Robin Sharma to autor pozycji Klub 5 rano. Szczęśliwy poranek zmienia wszystko i po dwumiesięcznym wstawaniu nawet przed piątą doszłam do wniosku, że może i jest to coś, co praktykowałabym (a przynajmniej w okresie wiosny i lata) ze względu na możliwość cieszenia się dłużej słońcem, jednak... Moja kreatywność budzi się zwykle w godzinach wieczorno-nocnych, a niedobór snu skutkował zmęczeniem i drzemkami w ciągu dnia, które sprawiały, że byłam bardziej zmęczona, także... Wczesne pory są dla kogoś, kto jednocześnie pójdzie wcześniej spać. Dla nocnych marków pozostaje więc pozbyć się piejących kogutów i wczesnych budzików ????
Kto zapłacze nad twoim grobem przyciągnęło mnie już samym tytułem, dlatego też postanowiłam po pozycję sięgnąć i nie spodziewałam się, że tak szybko ją skończę.
Rozdziały są bardzo krótkie - na każdy wystarczy poświęcić góra pięć minut. Jest to kompendium zgromadzonej przez autora wiedzy o tym jak żyć, żeby było nam łatwiej dostrzec piękno życia mimo problemów, oraz jak dzięki codziennym mini-nawykom poprawić jego jakość.
Ogromnym plusem jest łatwość w zastosowaniu każdej z lekcji. Nie potrzebujemy drogiego sprzętu, czy przygotowań do tego, aby móc coś zmienić. A do tego wszystko możemy wprowadzić w życie w trybie natychmiastowym. Ważne jest nasze podejście i kilka czynności, które możemy wykonać, jeśli tylko mamy czas.
101 lekcji wydaje się nieść za sobą dużą dawkę zmian, jednak w miarę odkrywania kolejnych, jestem przekonana, że każdy znajdzie przynajmniej kilka takich, które realizuje w tygodniu, a nawet codziennie.
Czy wszystkie wydają się konieczne? Nie.
Czy wszystkie brzmią sensownie? Tu już ciężej powiedzieć. Jeden z rozdziałów wspomina o mężczyźnie, który każdego dnia urządzał swój pogrzeb, żeby zdać sobie sprawę, że życie jest ulotne i powinien z niego korzystać tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Docenianie każdej chwili, świadomość naszej ulotności - to oczywiście jest ważne, jednak urządzanie sobie fikcyjnego pogrzebu nie wydaje się kuszące.
Zbiór takich mini lekcji jest dobrym pomysłem, bo czasem potrzebujemy mini-nawyków, żeby powoli coś zmieniać. Nawet jeśli miałoby to być tylko 15 minut czasu wolnego więcej przez lepsze zorganizowanie. Odnoszę wrażenie, że autor tą książką chciał zapukać do czytelnika z przesłaniem Jest później niż myślisz, ale wciąż na tyle wcześnie, żeby dało się coś z życiem zrobić. I może warto w ten sposób zakończyć recenzję.
Trzymajcie się ciepło!
Opinia bierze udział w konkursie