- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.y. Nie było rady, musiał płynąć. Dziewczyna powiedziała: - Poczekam. - Nie powiem ci, jak miała na imię. To jeszcze nie moment. Ale między nami było coś pięknego. Utrzymywaliśmy związek przez telefon. Ona nie zapominała o mnie, ja nie zapominałem o niej. Dzwoniła raz na piętnaście dni. Zainstalowałem telefon u siebie w pokoju, żeby nikt nie słuchał, co mamy sobie do powiedzenia. Rozmawialiśmy pięć, sześć, siedem minut. Nie więcej. Gdy tak siedzimy na fundamentach, robi się już ciemno. Nieliczne światła statków widać wyraźnie. Sąsiad od godziny czeka cierpliwie w maluchu, a ja żałuję, że nie wzięłam czegoś z długim rękawem. Choć to Karaiby, ,,zimą" temperatura potrafi spaść do kilkunastu stopni. Od października do maja prawie nikt nie rzuca się tratwą na morze, jest wtedy jeszcze bardziej niebezpiecznie. - W czasie każdej ucieczki to ja byłem odpowiedzialny za wyznaczanie kursu. Łódź może mieć tylko jednego kapitana. Wiesz, że nigdy się nie zgubiliśmy? A teraz spójrz w górę. To Gwiazda Polarna. Wygląda trochę jak znak drogowy, nie uważasz? Za dnia kierowaliśmy się kompasem, nocą to ona wyznaczała kierunek. Że zaczyna nieść cię prąd, czujesz nagle. Tratwa w sekundę nabiera prędkości. Daj mięśniom odpocząć, ale nie strać czujności. Prąd wyniesie cię na Bahamy albo i dalej, na Atlantyk. Wciąż trzeba wiosłować z prawej strony, trzymać kurs na Florydę. Czwartego dnia na morzu dojrzeli wysepki Florydy. Te najbardziej wysunięte na południe z archipelagu, około tysiąca siedmiuset wysp. Zobaczyli też rybaków i to chyba oni zabili na alarm. Strażnicy podpłynęli do nich, zabrali na pokład, a tratwę zatopili. Zawieźli na okręt amerykański, który pływa po cieśninie i zbiera emigrantów. Tam spędzili tydzień. Kursowali tam i z powrotem, czekając na pozwolenie wpłynięcia do portu na Kubie. Od razu zajął się nimi lekarz, opatrzył popękane ręce. Pobrał krew, sprawdził temperaturę. Amerykanie pozwolili się wykąpać, dali ciepłe ubranie, poczęstowali papierosem. Potem zaczęły się przesłuchania. - Skąd wypłynąłeś? - Z domu. Mieszkam nad morzem. - Jaka jest Kuba? - Zielona. Przyroda tam wspaniała. - Czy widziałeś wyrzutnie rakietowe? - Nic takiego nie widziałem, nie jestem wojskowym. - Czy uciekałeś przed Castro? - Nie interesuje mnie polityka. Potem w porcie już na Kubie zadawano podobne pytania. - Jak wyglądał statek amerykański, ile ich widziałeś na morzu, w co był uzbrojony? - Nie wiem, nie liczyłem, nie znam się na wojnie. Nikt nie zapytał Iraika, czemu wypłynął ani czy dalej będzie próbował. Na okręcie byli też Meksykanie, traktowano ich inaczej. Dostawali jedzenie i wodę raz dziennie. Kubańczycy trzy, czasem cztery razy. Lekarz do nich nie podchodził, siedzieli cicho, skuci kajdankami. Zawsze stali nad nimi żołnierze. Z rozmów Amerykanów Iraik wywnioskował, że Meksykanów złapali na przemycie narkotyków. - Ale i tak najgorzej mieli Haitańczycy. Ich nawet nie wciągnięto na pokład - wspomina Iraik - Przepełnioną po brzegi łódź holowano na stalowej linie pięćdziesiąt metrów za statkiem. Płynęliśmy bardzo szybko. A tam było z pięćdziesiąt osób. Przyklejonych jeden do drugiego. Nie mieli się czego trzymać... - Widziałeś, jak ktoś wpadł do wody? - Tak. Nie jednego, a paru. - I nikt po nich nie wracał? - Płynęliśmy dalej. - Mówiłeś rodzicom, co planujesz? - zapytałam po chwili. - Nie, nigdy. Moja mama zamartwiałaby się, płakała. Zawsze trzymałem wszystko w tajemnicy. Być może bratu coś kiedyś wspominał Ale nigdy nie namawiałem go, by płynął ze mną. Żeby niczego nie żałować. Jeśli miałem umrzeć, chciałem umrzeć sam. Śmierć zawsze była z boku. Kiedy Iraik wszedł do domu, jego rodzina wiedziała już, dlaczego zniknął. ,,Mamy waszego chłopaka". - Funkcjonariusze zapukali do ich drzwi parę dni wcześniej, kiedy Amerykanie odstawili go w końcu do portu w Caba?as, niedaleko Mariel. Mama rzuciła mu się na szyję. Oglądała, przytulała, sprawdzała kosteczka po kosteczce, czy cały jest i zdrowy. - Zwariowałeś, chłopcze, poczekaj. Wyślą ci jeszcze zaproszenie. Uda ci się z tą wizą! Ale jemu bardziej prawdopodobne od uzyskania wizy wydawało się przepłynięcie cieśniny. Wraz z kolegami wyruszał jeszcze cztery razy. Za każdym wszystko wyglądało podobnie. Zmieniał się tylko skład tratwy, nastrój pasażerów i repertuar pod wiosłowanie. Zawsze Iraikowi towarzyszył jego przyjaciel Michel, nazywany pieszczotliwie Paquete, czyli Paczka. Raz pogoda była lepsza, czasem zaczynało padać. Któregoś razu tratwa podskoczyła na rafie, Iraik się poharatał. Czasami pokonywali prawie całą cieśninę, a innym razem ł
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Poznańskie |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.